Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Gombrowicz musi czekać

Adam Ciesielski 26-01-2011, ostatnia aktualizacja 28-01-2011 20:56

Z Warszawy, gdzie do 1939 r. mieszkał Gombrowicz, przenosimy się do Vence, gdzie pisarz osiadł na pięć ostatnich lat życia. Powstanie jego muzeum jest wciąż we mgle.

*Witold Gombrowicz w Vence.  Jedno  z ostatnich zdjęć
źródło: EAST NEWS
*Witold Gombrowicz w Vence. Jedno z ostatnich zdjęć
*Villa Alexandrine. Tutaj  na drugim piętrze mieszkał Gombrowicz  i tu ma powstać poświęcona mu ekspozycja
źródło: Archiwum
*Villa Alexandrine. Tutaj na drugim piętrze mieszkał Gombrowicz i tu ma powstać poświęcona mu ekspozycja

Na te wyprawy śladami Witolda Gombrowicza wykorzystuję co roku pobyt na Międzynarodowych Targach Muzycznych MIDEM w Cannes. Wygodę i szybkość umożliwia mi pożyczony motocykl, leciwy, ale technicznie niezawodny bmw-350. Dystans jest niedługi – niespełna 30 km. Jadę teraz ku głównemu placowi, Grand Jardin, przy którym jest Villa Alexandrine. Tu właśnie w 1964 r. po długiej emigracji w Argentynie i rocznym stypendium w Berlinie Zach. zamieszkał autor „Ferdydurke“ wraz z poznaną w Royaumont pod Paryżem Kanadyjką Ritą Labrosse, późniejszą żoną.

Pisarz zajmował tylko II piętro, ale nazywał dom pałacem. „Mieszkanko przyjemne, pięć balkonów, cztery widoki, trzy kominki...“ – pisał.

Zaniedbany pałac

Bywałem w tym mieszkaniu wielokrotnie. Nie miało lokatorów. Kuchnia, która była scenerią słynnego gotowania makaronu przez Gombrowicza, Miłosza i Mrożka, pełniła funkcję graciarni jakichś biur miejskich. Ostatnimi czasy mocno zaniedbany gmach świecił pustkami.

Na frontonie tablicę z informacją „Dans cette maison a vecu l’ecrivain Witold Gombrowicz 1964 – 1969“ umieścił sąsiad Gombrowiczów – Jim Ritchie. Ten 82-letni dziś kanadyjski rzeźbiarz wciąż doskonale pamięta Witolda i Ritę.

– Poświęciłem im ładnych kilka kartek w biografii „Sculptural Life“ („Rzeźbione życie“) – mówi teraz Jim i obiecuje, że przyśle książkę, która ma się wkrótce ukazać. Sam nie mieszka już dawno w Villa Alexandrine, ale z niepokojem śledzi coraz bardziej mglistą przyszłość muzeum Gombrowicza, mającego powstać w dawnym mieszkaniu pisarza.

– Pomysł Rity Gombrowicz rzucony po śmierci jej męża strona polska wsparła ostatnio wykonaniem inwentaryzacji i ekspertyzami w Villa Alexandrine – mówi Jolanta Pol, kierownik działu naukowo-oświatowego warszawskiego Muzeum Literatury. – Dokumentacja jest w naszym Ministerstwie Kultury, jej kopię dostały władze w Vence. Czekamy na sygnał, aby włączyć się w naszą część prac na II piętrze, zagospodarowanie innych pięter i parteru to sprawa gospodarzy.

Do niedawna wydawało się, że prace ruszą bardzo szybko, Muzeum Literatury dostało nawet we wrześniu 2010 r. zlecenie na przygotowanie aranżacji gombrowiczowskiej dla Vence. Teraz w sprawie przyszłej ekspozycji zapadła cisza, być może związana ze zmianami w zarządzie miasta po wyborach.

Podjeżdżam do merostwa w Vence. Niełatwo od ręki zdobyć informacje od urzędników. Dowiaduję się jednak, że pochodzącą z początku XX w. i od 1988 r. należącą do miasta Villa Alexandrine czeka teraz długi, dawno potrzebny remont.

Muzeum tak, ale później

– Gdy byłam niedawno w Vence, nowy mer zapewniał mnie o niezmienionej życzliwości dla planów upamiętnienia Gombrowicza, ale podkreślał, że pierwszeństwo mają prace konserwatorskie i rewitalizacyjne zabytkowego domu, gdzieśmy z Witoldem mieszkali – mówi w rozmowie telefonicznej mieszkająca w Paryżu Rita Gombrowicz.

– Przeznacza się na ten etap – jak mnie poinformowano – co najmniej 200 tys. euro rocznie przez cztery lata. Czy po czterech, pięciu latach w Vence wróci się do mego pomysłu gombrowiczowskiej ekspozycji w odnowionym gmachu? Chciałabym, żeby się tak stało, ale jestem realistką, więc pragnę cieszyć się tym, co już jest: wspaniałym Muzeum Gombrowicza we Wsoli k. Radomia, będącym oddziałem Muzeum Literatury w Warszawie. Wszak tam jest tyle pamiątek, m.in. słynna waliza Witolda i nasze fotele z Vence – dodaje pani Gombrowicz.

Z Gombrowiczem w Vence można spotkać się na cmentarzu. Na grobie z jasnoszarą płytą, czarnym krzyżykiem i napisem: „Witold Gombrowicz 1904 – 1969“, zapalam znicz. Przypominają mi się słowa pisarza: „Mikrokosmos-makrokosmos. Mitologizacja. Dystans. Echo“. Niedaleko za cmentarzem rzucam jeszcze okiem na willę Val Claire, do której Gombrowiczowie przenieśli się pół roku przed śmiercią Witolda. Ruszam w dół, przyrzekając sobie po powrocie do Warszawy pojechać na Chocimską 35, pod jego ostatni polski adres.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane