Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Prokurator na pogorzelisku

Agata Sabała, Aleksandra Pinkas 16-04-2009, ostatnia aktualizacja 17-04-2009 19:00

Po pożarze willi na Mokotowie miasto zawiadomiło prokuraturę. W stolicy były już próby niszczenia cennych obiektów.

Spalonej willi, wbrew zapowiedziom właścicieli budynku, nikt nie pilnuje magda starowieyska
autor: Magda Starowieyska
źródło: Fotorzepa
Spalonej willi, wbrew zapowiedziom właścicieli budynku, nikt nie pilnuje magda starowieyska

Spaloną willę Arpada Chowańczaka przy ul. Morskie Oko 5 zabezpiecza jedynie plastikowa taśma, rozciągnięta przez strażaków. Mimo zapewnień właściciela budynku, spółki Torca, nikt go nie pilnuje.

Miłośnicy zabytków podejrzewają, że było to celowe podpalenie, aby móc willę rozebrać i postawić w tym miejscu apartamentowiec.Miasto wystąpiło wczoraj do prokuratury z zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa polegającego na częściowym zniszczeniu zabytku przez podpalenie.

– Przekazaliśmy też pismo do powiatowego inspektora nadzoru budowlanego z prośbą o nakazanie właścicielowi zabezpieczenia budynku – mówi Aleksandra Derc z biura prasowego miasta.

Także stołeczny konserwator zabytków Ewa Nekanda-Trepka zamierza walczyć o uratowanie budynku. – Wystąpię do nadzoru budowlanego z prośbą o oszacowanie zniszczeń. Zależy mi na tym, żeby nie wydali decyzji o rozbiórce.

Na razie trudno oszacować rozmiar zniszczeń budynku, który spalił się w środę. Mimo że płonęło poddasze, konstrukcja może być naruszona nie przez sam pożar, ale podczas jego gaszenia, po zalaniu wodą. O willi z 1928 roku głośno zrobiło się kilka lat temu. W 2006 r. Urząd Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków kierowany wtedy przez Ryszarda Głowacza, zdecydował, że willa nie trafi do rejestru zabytków. Od postanowienia odwołali się miłośnicy zabytków. Sprawą zajął się w końcu, na wniosek właścicieli budynku, wojewódzki sąd administracyjny.– Sąd przyznał nam rację. Nie mam nic więcej do powiedzenia – mówi dziś Głowacz.

Proszę się zapoznać z uzasadnieniem wyroku na piśmie – ucina rozmowę. Jakie są zatem szanse, że rezydencja zostanie objęta ochroną? Barbara Jezierska, wojewódzka konserwator zabytków, czeka na opinię wiceministra kultury i generalnego konserwatora zabytków. A ten zapowiada: – Budynek jest cenny i powinien być wpisany do rejestru – mówi minister Tomasz Merta.

– Niestety, obawiam się, że decyzję o ochronie konserwatorskiej właściciel znów zaskarży – dodaje Jezierska.Na sąsiedniej działce spółka Torca, do której należy willa, chce postawić sześciopiętrowy apartamentowiec.

W stolicy nie brakuje nieodpowiedzialnych właścicieli próbujących niszczyć cenne budynki. Jeden z nich usiłował zburzyć willę znajdującą na terenie Koloni Profesorskiej. Do zniszczenia budynków przymierzał się też właściciel parowozowni przy ul. Wileńskiej 14. Te zakusy na razie udało się powstrzymać. Wojewódzka konserwator zabytków wszczęła procedurę wpisu do rejestru obu obiektów.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane