Odbudowa zabytku wstrzymana
Właściciel działki, na której stoi praska parowozownia, nie chce jej odbudowywać. Odwołał się od decyzji konserwatora zabytków – dowiedziało się „Życie Warszawy“.
Firma Budrem, która na początku maja zburzyła parowozownię przy ul. Wileńskiej, zwróciła się do Generalnego Konserwatora Zabytków przy Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego z zażaleniem na stołecznego konserwatora. Temu ostatniemu związało to ręce i pozbawiło możliwości interwencji w przebieg prac nad odbudową parowozowni.
Lista skarg
Przedstawiciele Budremu kwestionują m.in. przyspieszony wpis parowozowni do rejestru zabytków. – Inwestor chce też posprzątać teren, ale nie pod naszą kontrolą – mówi Ewa Nekanda-Trepka, stołeczna konserwator zabytków. Podczas prac specjaliści mieli sprawdzić, które elementy nadają się do powtórnego wykorzystania przy odbudowie hali.
Dopóki nie zostanie rozstrzygnięta sprawa wpisu do rejestru zabytków, stołeczna konserwator nie może nakazać inwestorowi rozpoczęcia prac nad odbudową parowozowni. – Decyzja zapadnie w ciągu najbliższych tygodni – powiedziano „Życiu Warszawy“ w Ministerstwie Kultury.
Ale to nie wszystko. Firma wysłała także ekspertyzę do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego, z której wynika, że parowozownia nie nadaje się do odbudowy.
Sprawy nie chce komentować szefostwo Budremu, chociaż obiekt przypomina teraz wielkie gruzowisko. – Porządkowanie terenu ruszy w swoim czasie – mówi enigmatycznie Bogdan Szombara, dyrektor ds. technicznych w Budremie, także radny Ostrowa Wielkopolskiego.
Na pytanie, czy jego firma w razie odrzucenia skargi przez Generalnego Konserwatora Zabytków pójdzie do sądu, odpowiada: – Przyjdzie czas, będzie narada, nie?
Nie lubimy historii
Czy odtworzenie parowozowni jest realne? – Jeśli Generalny Konserwator Zabytków nie będzie miał przeciwwskazań, nie widzę powodu, by odbudowa nie doszła do skutku – mówi Ewa Nekanda Trepka.
Środowisko architektów nie jest już tak optymistyczne. – Inwestor robi wszystko, aby wyburzyć parowozownię – uważa architekt Mikołaj Kadłubowski. – Mimo że budynek został mocno zniszczony, można go odbudować. Dobrym przykładem odtworzenia historycznego obiektu jest Stara Papiernia w Konstancinie.
Jego zdaniem, polscy deweloperzy nie doceniają wartości zabytków. Ich koledzy po fachu z zagranicy znani są z biznesowego podejścia do modernizacji starych obiektów. – A u nas wykonawcy nie mają świadomości, że markę buduje się długofalowo. Deweloper, który burzy zabytkowe budynki, zarobi na tym, ale na dłuższą metę psuje sobie wizerunek – uważa architekt.
Dodaj swoją opinię
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.