Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Co dla dzieci policjanta

Janina Blikowska, Marek Kozubal 21-12-2010, ostatnia aktualizacja 22-12-2010 20:16

Anna Struj, była żona zamordowanego na Woli policjanta, która wychowuje dwie dziewczynki, nie otrzymała dotąd pieniędzy ze zbiórek organizowanych przez Fundację Pomocy Wdowom i Sierotom po Poległych Policjantach.

Pogrzeb  zamordowanego policjanta. Zabójstwo  na Woli wstrząsnęło całą Polską
autor: Kuba Kamiński
źródło: Fotorzepa
Pogrzeb zamordowanego policjanta. Zabójstwo na Woli wstrząsnęło całą Polską

Ta zbrodnia wstrząsnęła całą Polską. Na początku lutego na przystanku tramwajowym przy Forcie Wola został zamordowany policyjny wywiadowca Andrzej Struj. Był po służbie, wracał ze sklepu do domu. Zadźgali go nożem chuligani, którym zwrócił uwagę, że źle się zachowują. Jeden z nich rozbił wcześniej koszem na śmieci szybę w tramwaju.

Wielka hojność

Po śmierci Andrzeja Struja Fundacja Pomocy Wdowom i Sierotom po Poległych Policjantach przygotowała zbiórkę dla dzieci zmarłego. Funkcjonariusze organizowali m.in. mecze charytatywne na ten cel. Strzelcy sportowi zbierali pieniądze w ramach akcji „25 zł jak 25 lat dla bandyty”. Oddźwięk był olbrzymi.

W sumie do 30 czerwca, gdy zbiórka została zakończona, na konto fundacji zostały dokonane 1053 wpłaty na kwotę ok. 207 tys. zł. Ponadto 25 tys. zł przekazał sponsor, a 4,4 tys. zł pochodziło ze zbiórki sportowców.

– Nie otrzymałam ani złotówki ze zbiórki w czasie meczu charytatywnego, który w maju odbył się na Pradze, ani z wcześniejszych zbiórek, które trafiły na konto fundacji – mówi Anna Struj, była żona policjanta.

Kobieta wychowuje dwie córeczki. Dodaje, że po jednym z meczów charytatywnych dostała tylko pieniądze od sponsora, znanego biznesmena.

Przez kilka miesięcy pieniądze leżały na koncie fundacji, bo nie było wiadomo, w jakiej formie je przekazać.

Anna Struj zaproponowała, aby to była darowizna na rzecz jej córek, za którą mogłoby zostać kupione mieszkanie dla nich. Do czasu osiągnięcia pełnoletności nieruchomością zarządzałaby ich matka. Zgodę na to powinien wydać sąd opiekuńczy, bo kilka lat przed zabójstwem kobieta rozwiodła się z Andrzejem Strujem.

Do prokuratury

Brak reakcji fundacji spowodował, że w połowie listopada Anna Struj złożyła wniosek do prokuratury.

– Otrzymaliśmy zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez fundację, które miało polegać na próbie wyłudzenia pieniędzy – przyznaje Michał Machniak z Prokuratury Rejonowej na Pradze-Północ. Prokuratura odmówiła jednak wszczęcia śledztwa. – Nie stwierdziliśmy, aby doszło do takiej próby – mówi prokurator.

W tym czasie bowiem fundacja podjęła uchwałę o założeniu dwóch oddzielnych książeczek terminowych (rodzaj gromadzenia pieniędzy w banku dla osób niepełnoletnich) dla córek poległego policjanta.

– Dzieci dostaną od nas książeczki, gdy będą pełnoletnie. Kiedy dorosną, będą mogły samodzielnie podjąć pieniądze – mówi Irena Zając, prezes fundacji.

Z decyzją tą nie zgadza się była żona policjanta. Mówi, że nie wie nawet, w którym banku zostały złożone pieniądze, na jaką sumę i jaki okres. – A tak naprawdę w każdej chwili przecież te lokaty mogą być zerwane – mówi kobieta.

Prezes Zając tłumaczy, że fundacja nie zgodziła się na propozycję Anny Struj, by kupić mieszkanie, bo ta chciała, aby gotówkę na mieszkanie przelać na jej konto. – Stracilibyśmy kontrolę nad pieniędzmi – dodaje prezes. – Zarząd kierował się najlepszymi intencjami, dobrem dzieci. Pani Struj nie jest naszą podopieczną, bo nie jest wdową po zamordowanym policjancie. Jest matką jego dzieci. Fundacja nie jest gorszym niż ona gwarantem dysponowania pieniędzmi.

Jak można zakończyć konflikt? – To spór o różne pojmowanie dobra dzieci. Moim zdaniem, rolę mediatora pomiędzy matką a fundacją w tej sprawie mógłby pełnić sąd rodzinny, który określi, co jest najkorzystniejsze dla dzieci – uważa radca prawny Lech Obara.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane