Drewniany problem stolicy
W domach z drewna nadal żyją ludzie. Choć budynki mają plastikowe okna, to zazwyczaj ogrzewane są piecami. Część z nich to zabytki, ale niektóre trzeba rozebrać – mówią specjaliści.
Budynek Romów tuż obok Cmentarza Żydowskiego przy ul. św. Wincentego. Kilkanaście lat temu wydawało się, że się zawali. Ale dziś ma nowe okna, tętni życiem.
– To prywatny dom, nie znamy nawet jego właściciela – przyznaje burmistrz Targówka Grzegorz Zawistowski. Dodaje, że drewniana zabudowa to jedna z atrakcji dzielnicy. – Pokazuje, jak wyglądało kiedyś życie na Targówku. Tu przez wieki toczyły się bitwy i domów murowanych nie warto było budować – dodaje.
Ale władze dzielnicy przyznają, że o drewniane domy i tak dbać nie mogą. Są własnością prywatną, jak np. dom przy ul. Siedzibnej na Bródnie czy przy ul. Julianowskiej.
Ładne gzymsy, ale piec
Po prawej stronie Wisły są też inne unikatowe obiekty drewnianej architektury: kościół św. Michała Archanioła z połowy XVI w. przy ul. Głębockiej oraz dom przy ul. Środkowej. Tam od kilkudziesięciu lat mieści się siedziba Zespołu Ognisk Wychowawczych im. K. Lisieckiego „Dziadka”. W środku są piec kaflowy, a na suficie rozeta. Do ostatnich reliktów drewnianej zabudowy na Szmulkach należy dom przy ul. Kawęczyń- skiej. Zdobią go obramienia okien, drewniane gzymsy i daszki. – Ale mieszka się tam niełatwo – przyznaje Cezary Szajewski z północnopraskiego urzędu dzielnicy. – Są woda i kanalizacja. Ale ogrzewanie jest piecowe. Raz do roku przeprowadzamy kontrolę.
Ratować „drewniaki”...
W stolicy jest kilkadziesiąt zabytków architektury drewnianej. Na stronie internetowej PTTK znajdziemy ich spis. Jest tam m.in. dom w Wawrze przy ul. Derkaczy, osiedle Jazdów (miejsce piękne, jak mówi jeden z taksówkarzy, ale zacni dziadkowie, których wożę, skarżą się na warunki życia), dom na Mokotowie przy ul. Jodłowej i dom w Wawrze z lat 30. ubiegłego wieku przy ul. Zasobnej.
Jaką trwałość mają „drewniaki”? Czy da się je zachować? – O drewniane zabytki trzeba szczególnie dbać – tłumaczy Iza Gadoś studiująca konserwację drewna w SGGW. – Są dużo mniej odporne niż budynki murowane i zaniedbywanie remontów szybko może je doprowadzić do kompletnej ruiny. Dodaje, że ochrona drewnianych budynków nie jest łatwa. Coraz częściej w Polsce powstają skanseny drewnianej architektury. – W wyjątkowych przypadkach, aby uratować budynek, zgadzam się na przeniesienie go w inne miejsce – przyznaje wojewódzka konserwator zabytków Barbara Jezierska.
Tak się stało np. z jednym z legionowskich obiektów, który był w fatalnym stanie technicznym. Skansen ma też powstać na Ursynowie, gdzie mają być przeniesione zgliszcza spalonego drewnianego domu z ul. Kokosowej. – Nie był on zwykłym mieszkalnym barakiem, lecz jednym z budynków dawnego folwarku Wolica. Wzniesiono go w XIX w., a według niektórych źródeł, nawet pod koniec XVIII w. – mówi varsavianista Przemysław Boguszewski. – Dzielnica Ursynów straciła więc kolejną z jakże nielicznych na tym obszarze pamiątek historycznych.
Może warto, by w skansenach znalazły się też inne warszawskie „drewniaki”? – Ale przecież nie można wszystkich domów przenieść do muzeum. Trzeba o nie dbać na miejscu – uważa mazowiecka konserwator. I dodaje, że te budynki mają dużą wartość historyczną i architektoniczną. – „Drewniaki” kojarzą się z biedą i traktowane są jako gorsze. Dlatego są niedoceniane i rozbierane – mówi Barbara Jezierska.
... ale nie wszystkie
– Powinno się te domy zdemontować – mówi Janusz Łagowski, dyrektor osiedla Przyjaźń wybudowanego w 1952 r. Mieszka tam 600 studentów w budynkach akademikowych i ok. 1 tys. mieszkańców. Dyrektor Łagowski przyznaje, że ustawiczne są przeglądy instalacji elektrycznej. – Są hydranty i gaśnice. Ale rewitalizacja osiedla kosztowałaby majątek. Chyba nie warto.
Urzędnicy na Bemowie przyznają, że to bardzo intratny teren. – Zajmuje 29 ha, zabudowanych jest tylko 4 ha. Powinno się go sprzedać deweloperowi – mówi Łagowski. – Osiedle jest sympatyczne i można mieć do niego sentyment – przyznaje miejska konserwator zabytków Ewa Nekanda-Trepka. – Jednak technicznie i technologicznie jest na dłuższą metę nie do utrzymania.
Dodaj swoją opinię
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.