Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

(Nie)przyjaciele z boiska

Maciej Białek 29-10-2008, ostatnia aktualizacja 30-10-2008 12:14

Grzegorz Lato lub Zbigniew Boniek zostanie dzisiaj prezesem PZPN. Z naszych informacji wynika, że większe szanse ma ten pierwszy, ale narady między działaczami trwały do późnej nocy.

Obejmowanie schedy po Michale Listkiewiczu przypomina wybór selekcjonera kadry narodowej. Kiedy media obwoływały zwycięzcą pana X, nagle okazywało się, że prawdopodobnie wygra Y, by w końcu założyć koronę na głowę pana Z.

Jeszcze dwa miesiące temu zwycięzcą wydawał się Grzegorz Lato. We wrześniu do rozgrywki włączył się jednak sekretarz PZPN Zdzisław Kręcina, mający bardzo mocne karty (poparcie Michała Listkiewicza). Tak mocne, że ulubieniec mediów i kibiców Zbigniew Boniek wydawał się bez szans. Podobnie jak Tomasz Jagodziński, który – mimo łatwego uzyskania poparcia 15 głosów poparcia (wymaganych przy zgłaszaniu kandydatur) – od początku był outsiderem.

Kręcina zaskakuje

W minionym tygodniu niespodziewanie z gry wypadł Kręcina. Powodem były dwa zarzuty niegospodarności, postawione mu przez wrocławską prokuraturę. Nagle lubiany w środowisku piłkarskim działacz z rekina stał się płotką.

– Zdzisiu jest świetnym sekretarzem generalnym i niech dalej sprawdza się w tej roli – mówi wręcz Listkiewicz.

Działacze PZPN prawdopodobnie nie zechcą poprzeć człowieka, który w roli szefa związku szybko narazi się ministrowi sportu. Mają dość wojen z politykami będącymi u władzy.

Kręcina nie składa jednak broni. Wczoraj późnym wieczorem zwołał konferencję prasową. Gdy wszyscy spodziewali się jego rezygnacji, wypalił: – Nie zamierzam składać broni. Będę ubiegał się o stanowisko prezesa PZPN. Nie czuję się winny, ale nie mogę teraz ujawniać szczegółów śledztwa. Przedstawię dowody w prokuraturze – zapowiedział Kręcina.

Ta deklaracja nie zmienia faktu, że na placu boju zostali raczej tylko Lato i Boniek. Pierwszego popierają okręgowi działacze, zwłaszcza z Podkarpacia, Śląska i Małopolski, drugiego – większość klubów ekstraklasy, część z I ligi (nieoficjalnie wiemy, że jeśli wygra Boniek, wiceprezesem ds. organizacyjnych ma zostać Adam Gilarski).

Lato zagwarantowałby wielu obecnym działaczom status quo, tak wygodne dla nich przez ostatnie lata. Boniek też by ich nie ruszył (dopiero co odbyły się wybory w okręgowych związkach), ale ze swoją opinią człowieka niepokornego i samodzielnego, mógłby być niewygodny dla terenowych baronów.

Już wczoraj większość delegatów przybyła do hotelu Sheraton, gdzie zaczęły się nieoficjalne rozmowy dotyczące podziału stanowisk.

Kto ma większe szanse?

– W tej chwili Lato. Pamiętajmy jednak, że w nocy wiele może się wydarzyć – mówiła „ŻW” o godz. 21.30 osoba doskonale znająca środowisko PZPN. Ale przed działaczami była potem cała noc na targi... Lato ma za sobą terenowych delegatów, a Boniek... kilka mocnych argumentów. Po pierwsze, PZPN zaciągnął wobec UEFA dług wdzięczności (za udzielone poparcie w wojnie z polskim rządem). Po drugie, wyszczekany i wygadany Boniek mógłby być świetną tarczą ochronną w sporze PZPN z politykami, mediami i kibicami. Po trzecie, wybór bohatera finałów MŚ 1982 uciszyłby opinię publiczną. Stałby się sygnałem, że coś się w PZPN rusza.

Jedno jest pewne – Lato i Boniek nie dogadają się przed wyborami. Nawet mimo próśb Listkiewicza.

– Zbyszku i Grzesiu, apeluję do was, abyście dla dobra polskiej piłki znów zagrali w jednej drużynie. Tak jak ponad 20 lat temu – mówił we wtorek w TVN24 Listkiewicz.

„Listek” na Antypody

A jakie są plany ustępującego prezesa? Kilka godzin po wyborach Listkiewicz wyleci do Nowej Zelandii, gdzie przez miesiąc będzie wysłannikiem FIFA w sprawach sędziowskich. Później zaangażuje się w organizację Euro 2012, doglądając przy okazji swoich spraw w UEFA (jest wiceprzewodniczącym Komisji Pucharów Europejskich) i FIFA (członek komisji sędziowskiej).


Zbigniew Boniek:

1. Doświadczenie w zarządzaniu finansami PZPN (lata 2000-2002)

2. Bogata kariera sportowa

3. Znajomość z szefem UEFA

4. Poparcie kibiców i mediów

Tomasz Jagodziński:

1. Doświadczenie polityczne (były senator kojarzony z PSL) i menedżerskie

2. Warsztat dziennikarski (pracował w mediach, napisał książkę o skandalach w piłce)

Zdzisław Kręcina:

1. Świetna znajomość środowiska PZPN

2. Doświadczenie organizacyjne

Grzegorz Lato:

1. Doświadczenie polityczne (były senator SLD)

2. Bogata kariera sportowa (m.in. król strzelców MŚ 1974, dwa medale MŚ)

Kto i jak zadecyduje o wyborze prezesa?

Wyboru prezesa PZPN dokona 116 delegatów, w tym 60 przedstawicieli okręgowych związków piłkarskich oraz 50 z klubów ekstraklasy i I ligi. Podział mandatów wśród delegatów terenowych nie jest równomierny. Najwięcej – po pięć (zależy to od liczby klubów zrzeszonych
w danym związku) – mają Śląski, Małopolski, Podkarpacki i Dolnośląski ZPN. Dla przykładu – Mazowiecki ma cztery, a Podlaski ZPN – tylko dwa (najmniej).

Sześć głosów należy do tzw. środowisk piłkarskich – futsalu, kobiecego (po dwa), trenerskiego i sędziowskiego (po jednym). Każdy z klubów ekstraklasy dysponuje dwoma głosami,
a I ligi – po jednym.

Co ciekawe, w niektórych przypadkach delegat danego klubu nie ma z nim nic wspólnego. Jeden z mandatów Cracovii ma otrzymać Zbigniew Koźmiński (rzecznik PZPN, były działacz m.in. Wisły Kraków) lub właściciel Widzewa Sylwester Cacek. Jedynym delegatem kandydującym na prezesa PZPN, czyli z prawem głosu, jest Tomasz Jagodziński (GKS Bełchatów).

Wśród 116 delegatów jest tylko jedna przedstawicielka płci pięknej – Lidia Borska z Wydziału Zagranicznego PZPN, reprezentująca podczas zjazdu futbol kobiecy. To matka międzynarodowego sędziego Marcina Borskiego.

Wybory w Sheratonie rozpoczną się o godz. 11. Jeśli w pierwszej turze głosowania nikt nie uzyska bezwzględnej większości (50 procent plus jeden), o wyniku zdecyduje druga tura. Wówczas do zwycięstwa wystarczy większa liczba głosów.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane