Janina Paradowska
Czołowa publicystka tygodnika „Polityka” trafiła do redakcji „ŻW” w 1982 r.
– Pracowałam w Kurierze Polskim, gdzie byłam przewodniczącą „Solidarności”. Po wprowadzeniu stanu wojennego chciano się mnie pozbyć – wspomina Paradowska. – Tak więc przeszłam do „Życia Warszawy”. Ówczesny naczelny Zdzisław Morawski już w pierwszej rozmowie powiedział, że nie będę się zajmowała polityką. Jednak gdy zaczęłam obsługiwać szkolnictwo wyższe, okazało się że to jest najbardziej polityczna sprawa tego czasu – władze chciały ograniczyć samorządność uniwersytetów. Naczelny miał z tym krzyż pański, ponieważ moje teksty bardzo nie podobały się cenzurze – tłumaczy. Doszło nawet do tego, że zanim dziennikarka przyszła z posiedzenia rady szkolnictwa, to z KC już dzwonili do redakcji, by nie drukować jej tekstu. Jak podsumowuje tamten czas? – Całe lata 80. to był okres dosyć spokojny. „ŻW” starało się nie stracić twarzy i zazwyczaj to się udawało.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.