Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Marek
 Raczkowski

szyp, mm 15-10-2009, ostatnia aktualizacja 14-10-2009 16:55


W „ŻW” pracował w czasach, gdy część tekstów ilustrowana była rysunkami. Dość powiedzieć, że na początku lat 90. oprócz niego zatrudnionych było jeszcze pięciu rysowników.

– Wszystkie działy prześcigały się, by mieć na swoich stronach rysunek. W redakcji pracowało więc pokaźne grono rysowników: oprócz mnie był m.in. Mirek Gryń, Janusz Łukowicz, Mirosław Urbaniak, Hiszpan Miguel A. Moreno, który rysował cyrklem i ekierką czy Łucja Sokołowska – opowiada Raczkowski.

– Mieliśmy dużo swobody. Zresztą my się wtedy nie za bardzo polityką interesowaliśmy, tylko wyżywaliśmy się artystycznie. Czegoś takiego po raz drugi już chyba nie przeżyję. 


O randze rysunku w ówczesnym „ŻW” dobrze świadczy poniższa anegdota. – Kiedy pojawiły się zaległości finansowe my, jako rysownicy, byliśmy bardzo skuteczni w egzekwowaniu wypłaty. Po prostu siadaliśmy na schodach i odmawialiśmy wykonywania pracy, co wiązało się w paraliżem całej gazety – śmieje się Raczkowski.


Jak sam przyznaje, za czasów pracy w „ŻW” nie miał jeszcze ambicji komentowania rzeczywistości – To było raczej takie ozdabianie gazety. Ale nie specjalnie mam ochotę zaglądać do moich prac z tamtych czasów. Teraz czuję się o wiele lepszy w tym co robię. 


Życie Warszawy

Najczęściej czytane