Czy to koniec MPRD?
Kontrowersyjne Miejskie Przedsiębiorstwo Robót Drogowych może przestać istnieć. Sąd zajął majątek firmy. W październiku zdecyduje, czy ogłosić upadłość spółki.
Tymczasowy nadzorca sądowy ma wejsć do siedziby firmy, sprawdzić jej stan finansowy, przejrzeć księgi handlowe. Za trzy tygodnie złoży w tej sprawie sprawozdanie sędziom, którzy ostatecznie podejmą decyzję, czy ogłosić upadłość MPRD, czy nie.
Bez happy endu
Ogłoszenia upadłości MPRD domagają się w sądzie byli pracownicy spółki, Sopockie Towarzystwo Ubezpieczeniowe Ergo Hestia i prywatny przedsiębiorca, który przez lata wypożyczał spółce sprzęt budowlany. Tylko ośmiu byłym pracownikom spółka jest winna w sumie 190 tys. zł z
tytułu zaległych wynagrodzeń. Towarzystwu ubezpieczeniowemu powinna zapłacić ponad trzy mln zł, a prywatnemu przedsiębiorcy – 132 tys. zł. W obecnej, beznadziejnej kondycji finansowej MPRD, które ma gigantyczne długi, ogłoszenie upadłości firmy to jedyny sposób na odzyskanie pieniędzy przez wierzycieli. Innej drogi w tej chwili już na pewno nie ma.
– Mój klient niezwykle boleśnie odczuwa brak tej należności – mówi pełnomocnik przedsiębiorcy Aleksandra Kozłowska. – Prowadzi niedużą firmę, a ponad sto tys. zł to dla niego poważna suma.
Najbardziej oburzeni są byli pracownicy firmy, którzy z powodu złożenia wniosku o upadłość spółki weszli w konflikt z prezes MPRD Hanną Pniewską. Nie chcą ujawniać swoich nazwisk, bo, jak mówią, boją się zemsty byłej szefowej. – Kiedy złożyliśmy wymówienia z pracy z powodu niewypłacalności firmy, Pniewska następnego dnia zwolniła nas dyscyplinarnie – skarżą się.
Dziś są bez pracy i z ograniczonymi szansami na podjęcie nowej. – Nikt nie zatrudni człowieka zwolnionego dyscyplinarnie – mówią. – Złożyliśmy w sądzie pozwy o sprostowanie świadectw pracy i zwrot należnych nam od MPRD pieniędzy.
Balon pękł
MPRD ma dziś na karku komornika i setki spraw w sądzie. Sądzą się z nim byli pracownicy, podwykonawcy, a także urząd Warszawy. A jeszcze w ub.r. firma prowadziła inwestycje. Kilka lat temu zgarniała większość zleceń drogowych w stolicy.
Sytuacja MPRD zaczęła się zmieniać, gdy ster w stolicy przejął prezydent Lech Kaczyński. Zaraz po objęciu fotela w Ratuszu Kaczyński zwolnił z pracy ówczesnego szefa Zarządu Dróg Miejskich Tomasza Szawłowskiego, któremu zarzucił promowanie MPRD i powodowanie, że to właśnie ta firma wygrywała większość przetargów na dość kosztowne inwestycje i remonty drogowe w Warszawie. Potem napompowany balon z napisem MPRD pękł z hukiem. Firma najpierw blokowała niemal każdą inwestycję drogową w mieście, kwestionując rozstrzygnięcia przetargowe, a potem nie dała sobie rady z remontami, które zleciło jej miasto – przy Galerii Mokotów i na Górczewskiej. Właśnie potężne opóźnienia przy tej pierwszej inwestycji stały się bezpośrednim powodem zerwania umowy przez miasto i wyrzucenia firmy z placu budowy. Wiadukt dokończył w błyskawicznym tempie Mostostal Warszawa. Identyczna sytuacja miała miejsce w związku z niedawną modernizacją ul. Górczewskiej. MPRD było w stanie jedynie rozgrzebać budowę, dokończyła ją szwedzka firma Skanska.
Życie Warszawy jako pierwsze informowało o poważnych problemach finansowych spółki. Napisaliśmy, że najlepszym wyjściem dla MPRD byłoby znalezienie inwestora strategicznego. Na rynku krążyły nazwy kilku potencjalnych kupców, ale nikt się nie zdecydował.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.