Autobusy – palący problem
Na ul. Modlińskiej w płomieniach stanął wczoraj kolejny autobus MZA. W spółce lecą głowy. Inspekcja Transportu Drogowego: – Co trzeci miejski autobus jest niesprawny.
Godz. 6.40. Ul. Modlińska nad Kanałem Żerańskim. W jadącym do Nowodworów przegubowcu linii 503 Miejskich Zakładów Autobusowych wybuchł pożar w kabinie silnika. Kierowca wyprosił pasażerów. Na nagranych komórką filmach, które pojawiły się w Internecie, widać jęzory ognia i kłęby czarnego dymu.
Na miejsce przybyły dwa zastępy straży pożarnej. Akcja gaśnicza trwała do godz. 7.10. Ogień całkowicie strawił komorę silnika i tylną część pojazdu niemieckiej marki MAN. Ze wstępnych ustaleń wynika, że przyczyną pożaru mogło być zwarcie elektryczne. Policja na Pradze-Północ wszczęła w tej sprawie dochodzenie.
Miażdżące wyniki kontroli
Godz. 12.30. Parking przy Torwarze. Inspekcja Transportu Drogowego przedstawia zatrważające wyniki kontroli miejskich autobusów, które trwały przez cały piątek i poniedziałek do południa. Inspektorzy sprawdzili stan techniczny 94 pojazdów. Aż 32 pojazdy nie spełniały norm bezpieczeństwa, przy czym stan 21 był tak zły, że konieczne było odholowanie ich do zajezdni. Najczęstsze usterki to wycieki płynów eksploatacyjnych, niesprawne hamulce i łyse opony.
– Wyciek płynów może być przyczyną pożarów, do których dochodzi w miejskich autobusach – twierdzi szef mazowieckiej Inspekcji Transportu Drogowego Andrzej Łuczycki. – Statystyki dla Warszawy są bardzo złe. Mimo kolejnych kontroli, stan miejskich autobusów się nie poprawia. Ręce opadają – podkreśla.
Aż dwie trzecie na hol
Niechlubnym rekordzistą okazał się wczoraj przewoźnik ITS Michalczewski, który na zlecenie ratusza wozi warszawiaków 110 autobusami. Kontrolerzy sprawdzili 11 pojazdów tej firmy. Zatrzymali dowody rejestracyjne siedmiu z nich. Wszystkie zostały odholowane do zajezdni przy ul. Płochocińskiej. Dlaczego? Według funkcjonariuszy, nie nadawały się do jazdy o własnych siłach.
Na oficjalnej stronie internetowej ITS chwali się znakomitym zapleczem: halą napraw pojazdów, myjnią samochodową i stacją diagnostyczną. Czytamy tam: „Nowy budynek serwisowy (...) będzie znakomicie wyposażony. Zapewni mechanikom wysoki standard pracy”.
Dlaczego mimo tego „wysokiego standardu” dopuścili do katastrofalnego stanu taboru (64 proc. skontrolowanych pojazdów do odholowania)? – Spróbujemy się poprawić, żeby nie wypadać już więcej tak słabo. Efekty powinny być widoczne w ciągu najbliższych dni – odpowiada Tomasz Kobus z ITS Michalczewski.
Źle wypadł też największy autobusowy przewoźnik w Polsce, czyli spółka budżetowa Miejskie Zakłady Autobusowe. Inspektorzy skontrolowali 64 pojazdy. 24 z nich nie nadawały się do wożenia ludzi. Aż 14 z nich odholowano do zajezdni.
Do dwóch dymisji sztuka
Tuż po pożarze prezes MZA Mieczysław Magierski zdymisjonował dyrektora ds. przewozów Włodzimierza Wojciechowskiego. To odwlekany wyrok: prezes Magierski zapowiadał wyciągnięcie ostrych konsekwencji wobec dyr. Wojciechowskiego już po kwietniowych pożarach autobusów. Wtedy Wojciechowski został „urlopowany”, a potem po cichu wrócił na stanowisko. Teraz ma go zastąpić szef Działu Organizacji Przewozów Janusz Ciepieńko.– W ciągu ostatnich miesięcy i tak znacząco zmniejszyła się liczba niesprawności. Jeszcze w kwietniu ITD zatrzymała dowody rejestracyjne 50 proc. skontrolowanych pojazdów naszej spółki – przypomina rzecznik MZA Adam Stawicki. Dla porównania: po piątkowych i poniedziałkowych kontrolach jest to 38 proc.
– Statystyki nie oddają też do końca stanu naszych pojazdów. Inspektorzy sprawdzają prawie wyłącznie najstarsze pojazdy, np. ikarusy i neoplany – podkreśla Stawicki.
Skonfliktowani z zarządem MZA związkowcy twierdzą, że nie chodzi jednak o wiek autobusów, tylko fatalny standard obsługi technicznej.– Kontrole ITD były prowadzone wyrywkowo. Gdyby sprawdzić pojazdy na wszystkich pętlach i zajezdniach, w miasto nie wyjechałoby 70 proc. taboru MZA – twierdzi Zygmunt Wojciechowski z „Sierpnia 80” (zbieżność nazwisk ze zdymisjonowanym dyrektorem jest przypadkowa).
Zarząd MZA twierdzi, że unowocześnia tabor. W ciągu najbliższych tygodni ma ogłosić przetarg na 70 autobusów przegubowych, wyposażonych w urządzenia samogaszące w komorach silnika. Łącznie MZA kupi w tym roku 110 autobusów. Obiecuje też rekrutację mechaników i inwestycję w infrastrukturę: modernizację hali remontów w zajezdni Kleszczowa oraz automatyczne tzw. linie OC (obsługi codziennej) i myjnie we wszystkich zajezdniach.
Związkowiec Zygmunt Wojciechowski wytyka jednak złe zarządzanie i nepotyzm w MZA. Według niego, w dyrekcji MZA zatrudniono członków rodzin osób z jej rady nadzorczej: Zdzisława Budkiewicza i Marka Jurka (zbieżność imienia i nazwiska z politykiem Prawicy Rzeczypospolitej przypadkowa). Zdaniem związkowców, zamiast poprawiać standardy obsługi, MZA zamienia się w „biuro wycieczkowe”. Pytają np. o sens wyjazdu do Chin członka zarządu MZA Jerzego Wielgusa i jego znajomość języków obcych.
Dał nam przykład Poznań
Na tle ITS Michalczewski i MZA lepiej wypadli pozostali przewoźnicy. W przypadku Mobilis inspektorzy zatrzymali dowód rejestracyjny jednego z siedmiu pojazdów (obyło się bez holowania). A spośród dziewięciu sprawdzonych pojazdów przewoźnika PKS Grodzisk Mazowiecki żaden nie kwalifikował się do zatrzymania dowodu rejestracyjnego.
Według Andrzeja Łuczyckiego z ITD, stolica wypadła źle na tle innych miast. Do jazdy nie nadawało się 34 proc. sprawdzonych autobusów miejskich. W Poznaniu i Kielcach było to 10 proc. wozów. Gorzej od stolicy wypadła aglomeracja śląska (ok. 50 proc. niesprawnych autobusów) i Lublin (60 proc.).
Kiedy płonęły autobusy8 kwietnia. Na Trasie Łazienkowskiej w płonącą pochodnię zamienił się ośmioletni solaris linii 408.
16 kwietnia. Na ul. Marsa palił się 11-letni jelcz linii 520. Gaszenie pojazdu rozpoczęli przejeżdżający obok strażnicy miejscy.
17 kwietnia. Na skrzyżowaniu ul. Leszno z Okopową czarny dym wydobywał się z silnika MAN-a linii 190.
27 kwietnia. Kierowca neoplana linii E-6 „potraktował” go gaśnicą na środku ul. Świętokrzyskiej.
15 lipca. Pożar u zbiegu ul. św. Bonifacego i Powsińskiej. Z jelcza linii 108 został metalowy szkielet.
4 września. Czytelnik przysyła zdjęcia z Połczyńskiej: dymiącego jelcza linii 713 i strażaków. Według MZA, to „wyciek płynu borygo”.
Dodaj swoją opinię
Parkour, czyli parkowanie ekstremalneBuspasów przybywa, ale do komunikacji troszkę strach się przesiadać. Ostatnio autobusy płoną, jak zapałki. Ludzie zjeżdżają więc do centrum samochodami. A jak parkują! - pisze Konrad Majszyk na swoim blogu.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.