Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Rdzawe słupki, adieu

Konrad Majszyk 19-01-2010, ostatnia aktualizacja 20-01-2010 21:38

Do końca kwietnia mają zniknąć z ulic wszystkie stare zardzewiałe paliki. Zastąpią je biało-czerwone lub żeliwne z Syrenką.

autor: Pasterski Radosław
źródło: Fotorzepa

Dlaczego te zardzewiałe pachołki stoją w najbardziej reprezentacyjnych punktach miasta? – dziwi się Jadwiga Provatoroff. – Spacerowałam ostatnio po Nowym Świecie ze znajomymi ze Sztokholmu. Byli bardzo zaskoczeni na widok tego paskudztwa przy tak urokliwej ulicy. Zrobiło mi się wtedy przykro – opowiada nasza czytelniczka.

Po tym telefonie sprawdziliśmy, co dzieje się ze słynnymi słupkami w kształcie czopków, które szpecą Warszawę już od lat 90. ubiegłego wieku.

Koniec sądowej sagi

Słupki zaczęły rdzewieć już dwa lata po ustawieniu. W 2000 roku sąd nakazał firmie Fundbud Bis Zbigniewa Neczypora ich wymianę.

Reprezentujący go prawnicy przedłużali sprawę przez 10 lat we wszelkich instancjach. Wreszcie Sąd Najwyższy odrzucił wniosek o kasację. Wyrok jest prawomocny.

– Sąd dał czas wykonawcy na wymianę 5 z 10 tys. słupków do końca października 2009 roku – mówi rzeczniczka Zarządu Dróg Miejskich Urszula Nelken. – Wyjątkowo zgodziliśmy się na przedłużenie terminu do końca kwietnia tego roku. To już ostateczna data – twierdzi.

Zaangażowani w tę sprawę urzędnicy nazywają nieoficjalnie zardzewiałe słupki „lejkami“. Dlaczego? Słupki nakazał wbijać w chodniki Jerzy Lejk, który w latach 1995 – 1999 był wiceprezydentem Warszawy. Dzisiaj jest prezesem Metra Warszawskiego. Do kiedy ciągnęły się sądowe odwołania, drogowcy nie chcieli zardzewiałych słupków nawet pomalować. Dlaczego? ZDM twierdził, że są dowodem w sprawie.

Sąd nakazał teraz wymienić połowę z tych ustawionych w latach 90. Mają być takie same, tylko spełniać warunki umowy. Tym samym sąd usankcjonował jednak chaos estetyczny w stolicy.

Marnotrawienie pieniędzy

Dzisiaj mamy bowiem w Warszawie co najmniej pięć rodzajów słupków:

- biało-czerwone w dwóch wersjach: strzelistej (o wysokości 110 cm) i niskiej pękatej (od 60 do 80 cm) – takie zaleca Ministerstwo Infrastruktury w specjalnym rozporządzeniu

- żeliwne z herbem z Syrenką (wymagane przez konserwatora zabytków dla niektórych obszarów miasta, np. pl. Konstytucji)

- o nowoczesnym wyglądzie – wymyślone specjalnie dla Krakowskiego Przedmieścia

- zardzewiałe „czopki”, czyli „lejki” (niewymagane przez nikogo).

Jak pomysł uzupełnienia „czopków” takimi samymi słupkami, tylko bez rdzy, oceniają specjaliści?

– To bezsens i marnotrawienie pieniędzy – uważa Witold Weszczak z Forum Rozwoju Warszawy. – Co Warszawie po ustawieniu takich słupków, jeśli za dwa lata znowu zardzewieją? A nawet jeśli nie, to pogłębią panujący w stolicy wizualny bałagan. Usuńmy je w końcu raz na zawsze – proponuje. Jako przykład podaje Lublin, który zdecydował się na dwa rodzaje żeliwnych słupków z koziołkiem z herbu (tylko przy Katolickim Uniwersytecie Lubelskim przez pomyłkę stoją „warszawskie” – z Syrenką).

Ograniczmy się do trzech

Dlatego miejsca dla „czopków“ w stolicy nie widzi też naczelnik Wydziału Estetyki Przestrzeni Publicznej Tomasz Gamdzyk.

– W zależności od lokalizacji dopuszczam trzy typy słupków: historyczne z Syrenką, nowoczesne jak na Krakowskim Przedmieściu i standardowe biało-czerwone. W każdej grupie dodatkowo występowałby podział na słupki blokujące i łańcuchowe – wylicza Tomasz Gamdzyk.

Na ustawienie zielonych słupków – np. przy Trakcie Królewskim – nie zgadza się też stołeczna konserwator zabytków Ewa Nekanda-Trepka.

Na dodatek na ulicach zostało już tylko ok. 3 z 5 tys. objętych roszczeniami słupków. Reszta została usunięta przy modernizacjach ulic. ZDM proponuje, żeby wymienić 3 tys., a resztę złożyć w magazynach drogowców.

– Tego wyroku nie da wykonać się w sposób dosłowny – twierdzi jednak adwokat Alicja Lachowska, która reprezentuje Zbigniewa Neczypora.

Wykonawca chce ustawić słupki tylko na ulicach (bez opcji z magazynem). Zamiast zielonych pachołków proponuje wersje obecnie obowiązującą, ale najchętniej tylko biało-czerwoną. Dlaczego? Te słupki kosztują tylko 115 zł od sztuki, podczas gdy żeliwne z Syrenką są kilkakrotnie droższe. Kolejne spotkanie prawników odbędzie się w tym tygodniu.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane