Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Ul. Deotymy? „To nie my”

Konrad Majszyk 24-06-2010, ostatnia aktualizacja 25-06-2010 12:56

Na świeżo wyremontowanej ul. Deotymy został 60-metrowy odcinek pełen wybojów. Co na to drogowcy? Dziwią się i spierają. Bo według oficjalnych ekspertyz... dziur być nie powinno.

autor: Pasterski Radosław
źródło: Fotorzepa

To nie drogowy remont, to kabaret – denerwuje się Radosław Sochaczewski z Woli.

– Wzdłuż całej ul. Deotymy, obok parku Moczydło, leży równa nawierzchnia, a tuż przed Górczewską został fragment pełen dołów i asfaltowych łat. Jeśli mają tak remontować, niech nie robią wcale!

Urwali na ostatniej prostej

Warta 4,8 mln zł przebudowa ul. Deotymy ruszyła w sierpniu ubiegłego roku. Zarząd Miejskich Inwestycji Drogowych zapowiadał na swojej stronie, że wyremontowany zostanie odcinek „między Obozową i Górczewską”. Ulica została otwarta dopiero w maju, bo drogowcy nie zdążyli w terminie wykonać prac.

Dlaczego nowej jezdni nie dociągnęli do ul. Górczewskiej tak, jak deklarowali w oficjalnych komunikatach?

– Ten 60-metrowy odcinek Deotymy nie należał do zakresu projektu, który realizowaliśmy. Nasza firma nie przyczyniła się do złego stanu tego fragmentu ulicy – mówi Agnieszka Piejak z firmy Skanska.

Zarząd Miejskich Inwestycji Drogowych – czyli inwestor pechowego remontu – przyznaje, że stan tego odcinka psuje efekt inwestycji. Tłumaczy się jednak procedurami.

– Ten fragment Obozowej został naprawiony w 2001 roku w ramach przebudowy prostopadłej ul. Górczewskiej – mówi rzeczniczka ZMID Małgorzata Gajewska. – Dlatego projekt remontu Deotymy go nie obejmował. Jeszcze w 2008 roku, kiedy zatwierdzaliśmy projekt, stan ulicy był dobry – twierdzi. Czyli ulica „posypała się” później. Czy jej naprawa przekracza możliwości organizacyjne dwumilionowej metropolii? Według Gajewskiej, naprawa 60-metrowego kawałka to już zadanie Zarządu Dróg Miejskich, który odpowiada za utrzymanie ulic. Ten reaguje oburzeniem.

– Namawialiśmy ZMID, żeby tanim kosztem sfrezował ten kawałek ulicy przy okazji swoich prac – mówi rzecznik ZDM Adam Sobieraj. – Na miejscu był wtedy ciężki sprzęt, trwał remont. Niestety odmówił.

Do tanga trzeba dwojga

Od sprawy dystansuje się miejski koordynator remontów. – Nie jest naszym zadaniem wskazywanie, co należy budować, tylko jak zgrać zgłoszone inwestycje – mówi rzecznik tego urzędu Tomasz Kunert. – Zabrakło dobrej woli. Tym razem drogowcy nie potrafili się porozumieć, jak np. na Saskiej Kępie, gdzie ZMID przebudował Francuską i Paryską, a ZDM naprawił Wersalską – przypomina.

Wczoraj po południu ZDM zapowiedział, że w tym roku „spróbuje” naprawić sporny odcinek ul. Deotymy.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane