Wodne boje o Kanał
Mieszkańcy coraz bardziej zakorkowanej Białołęki chcą wprowadzenia tramwaju wodnego. Pomysł statku łączącego ul. Kobiałka ze stacją PKP Żerań torpeduje jednak ZTM. Czy dzielnicy uda się zrealizować projekt?
Przy ul. Marywilskiej od września działa hala kupców ze Stadionu Dziesięciolecia, z powodu której korkuje się ul. Płochocińska. Poza tym pół roku opóźnia się budowa mostu Północnego, a przebudowa Trasy Toruńskiej zamienia dojazd do mostu Grota-Roweckiego w koszmar.
Do osiedla Regaty wprowadzają się kolejni lokatorzy, deweloperzy startują z budową następnych. A kierowcy cierpią w korkach. – Codziennie stoją ul. Płochocińska, Ostródzka, Głębocka i Modlińska – mówi rzecznik Białołęki Bernadeta Włoch-Nagórny.
Do redakcji „ŻW“ dzwonią też mieszkańcy Białołęki. – Dosyć mam dojazdów do pracy w centrum. Ratusz przygląda się, jak powstają kolejne osiedla, ale nie proponuje mieszkańcom sprawnej komunikacji – denerwuje się Renata Statkowska, mieszkająca na granicy Białołęki i Nieporętu.
Będą wozić powietrze
Urząd dzielnicy zastanawia się więc nad powrotem do pomysłu wprowadzenia tramwajów wodnych na Kanał Żerański. Argumentem jest to, że w krótkim czasie, niezależnie od korków, można nimi dostać się z nowych białołęckich osiedli do stacji PKP Żerań.
– Tam można przesiąść się na pociąg z Legionowa do stolicy, który dowiezie nas do stacji Warszawa Gdańska – mówi Bernadeta Włoch-Nagórny. Dwa lata temu jeden z deweloperów zapłacił z własnej kieszeni za studium rewitalizacji Kanału Żerańskiego właśnie pod kątem uruchomienia tramwaju wodnego. Wówczas miasto zażądało, by armator uzyskał zgodę na szybsze poruszanie się po kanale (14 km/h zamiast 8 km/h). Urząd Żeglugi Lądowej zgodził się.
Starania dzielnicy o tramwaj torpeduje ZTM, który nie chce płacić armatorowi za honorowanie na statkach karty miejskiej, jak robi to np. wobec WKD czy Kolei Mazowieckich.
– To nie jest alternatywa, która umożliwi szybki dojazd do centrum – mówi rzecznik ZTM Andrzej Skwarek. – Uruchomienie komunikacji wodnej jest nieekonomiczne. Statki pływałyby puste.
Autobusy lepsze?
Jak przekonuje ZTM, większość pasażerów z tego rejonu podróżuje samochodem, a nie komunikacją miejską. Z wyliczeń urzędników wynika, że czas podróży tramwajem wodnym byłby porównywalny z przejazdem autobusem linii 120, który kursuje z Kobiałki do Dw. Wschodniego. Armatorzy mówią jednak coś innego.
– Przygotowaliśmy ankiety dla mieszkańców okolic ul. Kobiałka i odzew był ogromny – mówi kpt. Jan Popończyk ze statku „Generał Kutrzeba“. – Wynikło z nich, że wiele osób potrzebuje być w Warszawie na godz. 8 lub 9. Tramwaj wodny, który omija korki, dawałby im taki komfort.
Statek mógłby pływać rano dwukrotnie, skomunikowany z kursami pociągu S-9 z PKP Żerań oraz nawet cztery razy po południu. – Należy przystosować się do godzin powrotu pasażerów z pracy czy ze szkoły – mówi kpt. Popończyk. Każdy przepłynięty kilometr to koszt ok. 25 zł. Zważywszy, że w weekendy statki kursowałyby rzadziej, rocznie miasto zapłaciłoby za to ok. 500 – 600 tys. zł. To tylko czterokrotnie więcej niż za meble, które ZTM zamówił do swoich siedzib w marcu br.
Mieszkańcy Berlina korzystają w sezonie ze statków kursujących po Szprewie, żeby dojechać do pracy. Jak podaje Zielone Mazowsze, latem statki odpływają w szczycie co 10 – 20 minut. Z pociągu S-Bahn na stacji Friedrichstrasse na pokład statku pasażer ma do przejścia 200 metrów. Na oba środki transportu nie ma jednak wspólnego biletu.Na podstawie niektórych karnetów można z kolei wsiąść do autobusu wodnego pływającego po Sekwanie w Paryżu. Kartę komunikacji miejskiej honorują też przewoźnicy w autobusach wodnych kursujących po Sztokholmie.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.