Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Wahadło, czyli nikt nic nie wie

Piotr Szymaniak 01-06-2011, ostatnia aktualizacja 02-06-2011 11:49

Chaos, bieganina i brak informacji. Tak wyglądał pierwszy dzień częściowego zamknięcia linii średnicowej. Kompletnie zawiedli kolejowi informatorzy: nie dość, że było ich mało, to jeszcze razili niekompetencją.

autor: Rafał Guz
źródło: Życie Warszawy

Totalny bałagan. Nikt nie wie, gdzie ma się przesiąść. Po prostu pobiegłam za tłumem, mam nadzieję, że dobrze wsiadłam – mówi zdyszana pani Danuta, która z pociągu z Grodziska przesiadła się na Zachodnim do wahadła do Dworca Śródmieście. – Dlaczego ci „informatorzy" stoją tutaj, a nie na tym peronie, na który przyjeżdżamy – narzeka kobieta.

Od wczoraj do 24 lipca zamknięte są tory dla pociągów podmiejskich pomiędzy Warszawą Wschodnią a Powiślem. W rezultacie większość składów po praskiej stronie kończy bieg na stacji Warszawa Wschodnia, a z kierunku zachodniego na stacji Zachodnia.

Z Zachodniego do centrum można się dostać tylko niektórymi podmiejskimi składami (były dwa razy bardziej zapełnione niż zwykle), pociągiem wahadłowym kursującym pomiędzy Śródmieściem a Zachodnią, pociągami dalekobieżnymi, WKD, komunikacją miejską i jednym składem SKM na godzinę.

– Na peronie zero informacji. Widziałam jakiś punkt na końcu tunelu na Zachodnim, ale ludzi było tyle, że nie sposób się dostać – opowiada Ania, licealistka, która z Gołąbek dojeżdża do szkoły na Smolną. – Dziś idę na drugą lekcję, ale specjalnie wyszłam tak jak na ósmą, by przetestować, ile w trakcie remontu zajmie mi podróż. Jechałam o jedną trzecią dłużej.

Informacja beznadziejna

Ludzi odpowiedzialnych za informacje było za mało. Do tego „informatorzy" Kolei Mazowieckich wprowadzali podróżnych w błąd, twierdząc, że wahadło dojeżdża do Powiśla, lub nie potrafili wskazać najszybszych połączeń. Panią Izę, której uciekło wahadło, odsyłali do komunikacji miejskiej. Tymczasem za plecami stał skład dalekobieżny, którym można na biletach KM i ZTM dojechać do Dworca Centralnego. Pracownicy Kolei Mazowieckich nie potrafili też udzielić informacji na temat przesiadki do SKM, a na pytanie w języku angielskim w ogóle nie potrafili odpowiedzieć.

– Sytuacja w godzinach szczytu była bardzo dynamiczna. Zdarzało się, że pociągi wjeżdżały na inny peron, niż było to wcześniej zakładane z powodu dużego natężenia ruchu – tłumaczy Katarzyna Łukasik z biura prasowego Kolei Mazowieckich. – Żaden z informatorów nie miał na celu wprowadzania w błąd podróżnych. Rozdawane były ulotki gdzie wyraźnie zostało zaznaczone, na jakim odcinku kursuje pociąg wahadłowy.

Jak w trzecim świecie

Z przesiadkami do innych pociągów też nie było łatwo, bo w tunelu Zachodniego pozdejmowano tablice informujące o tym, jaki pociąg stoi przy peronie. – Jak w trzecim świecie – narzekał pan Piotr z Teresina.

Na Dworcu Wschodnim większego zamieszania nie było. Pasażerowie KM jadący do centrum w miarę sprawnie odjeżdżali zastępczymi autobusami ZS2. Gorzej było z pociągami dalekobieżnymi. – Na peronach Wschodniego zabrakło informacji, że pasażerowie mogą na biletach KM i ZTM do centrum jechać pociągiem InterCity – zauważa pani Zofia, która jechała SKM z Otwocka.

Bezpośrednio na Centralny co godzinę kursuje też jedna SKM i jeden pociąg z Siedlec.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane