Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Ratusz żegna się z witaczami

Konrad Majszyk 28-12-2011, ostatnia aktualizacja 28-12-2011 07:02

Zamiast 10 na wszystkich trasach wlotowych przed Euro 2012 stanie tylko jeden. Projekt „witacza” jest tak szokujący, że ratusz obawia się reakcji warszawiaków.

„Witacz” stojący dziś m.in. na wjeździe od strony Poznania. Tradycyjne Syrenki mają być zastąpione nowoczesnymi,  wielkimi instalacjami
autor: Krzysztof Skłodowski
źródło: Fotorzepa
„Witacz” stojący dziś m.in. na wjeździe od strony Poznania. Tradycyjne Syrenki mają być zastąpione nowoczesnymi, wielkimi instalacjami

Na rogatkach Warszawy stoją dziś rdzewiejące tablice z Syrenką i napisem „Warszawa". Zamontowane w latach 90. ubiegłego wieku często giną w gęstwinie nielegalnych reklam.

Władze Warszawy obiecywały pod koniec 2009 r., że przed  Euro 2012 wymienią tablice na nowoczesne, multimedialne „witacze", które będą budzić wśród gości pozytywne skojarzenia. Tajny projekt radni mają zobaczyć na najbliższej styczniowej sesji.

Szokujący projekt

Niestety, projekt schudł z 10 „witaczy" do jednego, który ma stanąć przy ul. Pułkowej. Na dodatek utknął w szufladach urzędników. Jest bowiem tak nietypowy, że Zarząd Dróg Miejskich konsultował jego wygląd ze specjalistami m.in. od bezpieczeństwa ruchu drogowego. Instytut Badawczy Dróg i Mostów stwierdził, że „witacz" mógłby odciągać uwagę kierowców i powodować wypadki. Potem projekt był wielokrotnie modyfikowany.

– Konstrukcja jest niestandardowa – przyznaje dyrektor ZDM Grażyna Lendzion. – Na próbę ustawimy go w przyszłym roku przy wjeździe do Warszawy od strony Łomianek, żeby sprawdzić, czy się przyjmie – zapowiada.

Jak się dowiedzieliśmy, „witacz" ma być rozciągnięty na przestrzeni aż kilkudziesięciu metrów. W jego konstrukcję ma być wpisana Syrenka, ale nie tradycyjna, tylko rozmyta jak w miejskim logo  „Zakochaj się w Warszawie".

– To będzie znak otwartego miasta, którego granice się rozpływają, bo są czysto umowne, wyłącznie administracyjne – mówi Jerzy Porębski z Towarzystwa Projektowego. – To nie tablica. Wymyśliliśmy formę świetlną wijącą się i nakierowującą na Warszawę – ujawnia.

Towarzystwo Projektowe stworzyło m.in. projekt modernizacji Dworca Centralnego z charakterystycznymi „kubikami" kiosków w hali głównej. Jego autorstwa są też  meble miejskie dla Krakowskiego Przedmieścia.

– Wybraliśmy projekt oryginalny, nowatorski i jedyny w Polsce. Takiego „witacza" nie ma żadne inne miasto w kraju – mówi szefowa Biura Promocji Miasta Katarzyna Ratajczyk.

Czemu w takim razie ratusz nie ustawi „witaczy" na wszystkich wylotówkach, zgodnie z obietnicami z 2009 r.?

– Projektant trochę popłynął. Nie ustawiamy tego od razu na 10 wlotach do Warszawy, bo  nie jesteśmy pewni reakcji opinii publicznej. Przetestujemy to najpierw na Pułkowej – usłyszeliśmy od urzędników.

Trauma po zboczeńcu

Ta postawa to pokłosie burzliwej reakcji warszawiaków na film promujący stolicę na Euro 2012, który zyskał w sieci nieoficjalny tytuł: „Zboczeniec goni blondynkę przez opustoszałe miasto". W Internecie doczekał się licznych przeróbek. Totalnie wyśmiewana w mediach produkcja filmowa kosztowała ponad 500 tys. zł.

Jakie będą koszty „megawitaczy"? To na razie tajemnica. Nawet na ten pierwszy ZDM planuje przetarg, więc koszt przekroczy 14 tys. euro (to próg dla zamówień z wolnej ręki). Jeśli i ten projekt okaże się wizerunkowym fiaskiem, to mogą polecieć głowy wśród odpowiedzialnych za promocję miasta.

To pomysł nowatorski. Takiego „witacza" nie będzie miało  żadne inne miasto- mówi Katarzyna Ratajczyk z Biura Promocji Miasta

Jak usłyszeliśmy, wybrany projekt przeszedł przez sito selekcji i poprawek. O jego wyglądzie nie chciał się wczoraj wypowiadać naczelnik Wydziału Estetyki Tomasz Gamdzyk. Ostateczną wersję zaakceptował wiceprezydent Warszawy Jacek Wojciechowicz.

Dlaczego testowy „witacz" stanie akurat przy Pułkowej, czyli na północnym wjeździe do Warszawy, skoro w fazie eliminacyjnej w stolicy  zagramy z Rosją i Grecją?

– A mieliśmy go ustawiać na lotnisku? Poza tym może się przydać na półfinał, jak Niemcy będą jechali z Gdańska – usłyszeliśmy wczoraj w ratuszu.

"Witacze" w Polsce

Tablice witające stoją na wjazdach do większości miast w Polsce. Te proste składają się tylko z herbu. Inne mają kształt pomników, rzeźb itd. W konstrukcję wbudowany jest też napis „miasto X wita". Tablice toną często wśród nielegalnych reklam, np. w al. Krakowskiej, gdzie „witacza" już nikt nie zauważał, więc został... zdemontowany.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane