Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Co trzecie zgłoszenie kradzieży fałszywe

Janina Blikowska 14-07-2010, ostatnia aktualizacja 15-07-2010 13:41

Nie chcą spłacać rat, mają problemy finansowe, więc składają zawiadomienia o kradzieży, której nie było. Gdy sprawa wyjdzie na jaw, mają problemy.

autor: Krzysztof Lokaj
źródło: Fotorzepa

Na bielańską komendę zgłosił się 30-letni Piotr B. – Skradziono mi motocykl – powiedział. Policjanci przyjęli zawiadomienie o przestępstwie. – Pojazd często się psuł, dlatego warty był tylko 1,2 tys. zł – opowiadał mężczyzna. Już po przesłuchaniu mundurowi zapytali: – A czym pan przyjechał na komendę? Mężczyzna wytłumaczył, że... motocyklem. Tym samym, który miał być skradziony. – Teraz musimy umorzyć postępowanie w sprawie kradzieży, by później postawić zarzuty za fałszywe zgłoszenie – mówi oficer.

Jak informuje stołeczna policja, tylko w pierwszym półroczu w Warszawie odnotowano 52 przypadki zgłoszeń o przestępstwach, których nie było. Najczęściej dotyczą one włamań i kradzieży aut czy telefonów.

Z szacunków wynika, że co trzecie zgłoszenie o skradzionym pojeździe jest fałszywe. – Ludzie decydują się na to, bo chcą albo wyłudzić odszkodowanie za auto, albo nie chcą już dłużej płacić za nie rat – mówią policjanci.

Opracowali nawet algorytm pytań, dzięki którym teraz przyjmując zgłoszenie, łatwiej można ustalić, czy naprawdę auto skradziono, czy też nie.

36-letni Andrzej S. zgłosił kradzież fiata seicento ze szpitalnego parkingu. Auto miało zniknąć w czasie dwóch godzin, które spędził na odwiedzinach u cioci. Mężczyzna jednak kradzież zgłosił... po dwóch miesiącach. To zaniepokoiło policjantów. Po przejrzeniu monitoringu okazało się, że fiata wcale nie było na szpitalnym parkingu.

– Dostajemy też zgłoszenia o kradzieżach telefonów czy rozbojach, których nie było – opowiada Maciej Karczyński, rzecznik stołecznej policji.

31-letni Daniel B. złożył zawiadomienie o napadzie na rondzie Waszyngtona. Jakiś mężczyzna miał go zaciągnąć nad Wisłę, pobić do nieprzytomności i zrabować 40 tys. zł na wypłaty dla pracowników. – Zawiadomienie nie trzymało się kupy, a Daniel B. co chwila zmieniał szczegóły. Po przejrzeniu monitoringu byliśmy pewni, że napadu nie było – mówi policjant. Mężczyzna przyznał się, że wszystko wymyślił, bo miał problemy finansowe.

Daniel B. usłyszał zarzuty za składanie fałszywych zeznań, za co grozi do dwóch lat więzienia. Jak zauważa Monika Lewandowska z prokuratury okręgowej, zwykle w takich sprawach zapadają wyroki skazujące. Najczęściej więzienia w zawieszeniu.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane