Co trzecie zgłoszenie kradzieży fałszywe
Nie chcą spłacać rat, mają problemy finansowe, więc składają zawiadomienia o kradzieży, której nie było. Gdy sprawa wyjdzie na jaw, mają problemy.
Na bielańską komendę zgłosił się 30-letni Piotr B. – Skradziono mi motocykl – powiedział. Policjanci przyjęli zawiadomienie o przestępstwie. – Pojazd często się psuł, dlatego warty był tylko 1,2 tys. zł – opowiadał mężczyzna. Już po przesłuchaniu mundurowi zapytali: – A czym pan przyjechał na komendę? Mężczyzna wytłumaczył, że... motocyklem. Tym samym, który miał być skradziony. – Teraz musimy umorzyć postępowanie w sprawie kradzieży, by później postawić zarzuty za fałszywe zgłoszenie – mówi oficer.
Jak informuje stołeczna policja, tylko w pierwszym półroczu w Warszawie odnotowano 52 przypadki zgłoszeń o przestępstwach, których nie było. Najczęściej dotyczą one włamań i kradzieży aut czy telefonów.
Z szacunków wynika, że co trzecie zgłoszenie o skradzionym pojeździe jest fałszywe. – Ludzie decydują się na to, bo chcą albo wyłudzić odszkodowanie za auto, albo nie chcą już dłużej płacić za nie rat – mówią policjanci.
Opracowali nawet algorytm pytań, dzięki którym teraz przyjmując zgłoszenie, łatwiej można ustalić, czy naprawdę auto skradziono, czy też nie.
36-letni Andrzej S. zgłosił kradzież fiata seicento ze szpitalnego parkingu. Auto miało zniknąć w czasie dwóch godzin, które spędził na odwiedzinach u cioci. Mężczyzna jednak kradzież zgłosił... po dwóch miesiącach. To zaniepokoiło policjantów. Po przejrzeniu monitoringu okazało się, że fiata wcale nie było na szpitalnym parkingu.
– Dostajemy też zgłoszenia o kradzieżach telefonów czy rozbojach, których nie było – opowiada Maciej Karczyński, rzecznik stołecznej policji.
31-letni Daniel B. złożył zawiadomienie o napadzie na rondzie Waszyngtona. Jakiś mężczyzna miał go zaciągnąć nad Wisłę, pobić do nieprzytomności i zrabować 40 tys. zł na wypłaty dla pracowników. – Zawiadomienie nie trzymało się kupy, a Daniel B. co chwila zmieniał szczegóły. Po przejrzeniu monitoringu byliśmy pewni, że napadu nie było – mówi policjant. Mężczyzna przyznał się, że wszystko wymyślił, bo miał problemy finansowe.
Daniel B. usłyszał zarzuty za składanie fałszywych zeznań, za co grozi do dwóch lat więzienia. Jak zauważa Monika Lewandowska z prokuratury okręgowej, zwykle w takich sprawach zapadają wyroki skazujące. Najczęściej więzienia w zawieszeniu.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.