Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Ekologiczny sen w kapsule za euro

Aleksandra Pinkas 07-10-2009, ostatnia aktualizacja 08-10-2009 17:11

Ogrzewany słońcem, w środku zielona ściana pnących roślin, a w pokojach japońskie kapsuły do spania. W stolicy powstał pierwszy ekohostel.

Konrad Mąkosa zaprasza na otwarcie hostelu dziś o godz. 20.50
autor: Robert Gardziński
źródło: Fotorzepa
Konrad Mąkosa zaprasza na otwarcie hostelu dziś o godz. 20.50

Konrad Mąkosa, właściciel ekologicznego hostelu Wilson przy ul. Felińskiego 37 na Żoliborzu, doskonale wie, jakie oczekiwania ma mniej zamożny i aktywny turysta. Sam uwielbia podróżować i właśnie podczas jednej z wypraw wpadł na pomysł urządzenia takiego miejsca w stolicy. – Zatrzymałem się w hostelu w Amsterdamie. Wtedy, w 2000 roku, w Polsce nikt nie myślał jeszcze o urządzaniu podobnych miejsc – opowiada. Własny hostel udało mu się otworzyć dopiero teraz. Pomogła mu siostra Katarzyna, która została współwłaścicielką.

– Najtrudniejsze było znalezienie dobrego miejsca. W spadku po rodzinie dostaliśmy jednak willę, w której przed wojną znajdowała się apteka – opowiada Mąkosa.

Ich hostel jest w pełni ekologiczny. Ciepłą wodę i ogrzewanie zapewniają zamontowane na dachu kolektory słoneczne. Wewnątrz w sali klubowej znajduje się zielona ściana, opleciona bluszczem.

Każdy pokój nosi nazwę innej planety układu słonecznego, bo astronomia to wielka pasja właściciela. Można więc zanocować na Marsie, Saturnie lub Wenus. A w środku do wyboru piętrowe łóżka lub japońskie kapsuły do spania. Są też solidne stalowe drzwi, które Konrad Mąkosa zaprojektował z myślą o pijanych kibicach z wysp. – Będą do woli mogli w nie walić. Żaden gość ich nie usłyszy – śmieje się właściciel.

W hostelu płaci się za łóżko. Za dobę 15 euro, a za godzinną drzemkę 1 euro. W tej cenie jest już śniadanie.

– Podajemy m.in. jajecznicę, dżem, ale najlepsze są parówki z wody. Palce lizać – zachwala Konrad Mąkosa.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane