Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Sześciolatki w ławkach

Paulina Głaczkowska 21-08-2009, ostatnia aktualizacja 23-08-2009 08:09

Najpierw urzędnicy namawiają nas do posyłania sześciolatków do pierwszych klas, a później okazuje się, że dzieci lepsze warunki miałyby w zerówkach – oburzają się rodzice przed początkiem roku.

autor: Magda Starowieyska
źródło: Fotorzepa

Miało być tak: sześciolatek, który pójdzie we wrześniu do szkoły – i to niezależnie, czy do zerówki, czy do pierwszej klasy – zastanie w niej takie same warunki jak w przedszkolu. Nie będzie musiał siedzieć w ławce, ale przy specjalnie przystosowanym do pracy w grupach stoliku; gdy się zmęczy, odpocznie w kąciku zabaw, a także będzie mógł skorzystać z łazienki dostosowanej do jego wzrostu.

Już wiadomo, że rzeczywistość będzie wyglądała inaczej. O ile w większości zerówek standard, zgodnie z obietnicami stołecznych urzędników, dorówna przedszkolnemu, o tyle w pierwszych klasach może być różnie.

Jeden rocznik, dwie świetlice

– Zapisałam moją sześcioletnią córkę do pierwszej klasy razem z siedmiolatkami i pewna jestem: zabawa się skończyła – mówi Katarzyna Klimczak. – Sala, w której będzie uczyła się Ala, zupełnie nie przypomina tej w przedszkolu. Ławki ustawione są w rzędach, nie zauważyłam też, by było w niej miejsce na relaks – tłumaczy mama.

Szkoła Podstawowa nr 272 przy ul. Piaseczyńskiej nie jest wyjątkiem. W tradycyjnych ławkach będą siedziały też sześciolatki, które będą uczyły się w pierwszej klasie w SP nr 12 przy ul. Górnośląskiej.

Rodzice muszą liczyć się również z tym, że po zajęciach dzieci trafią do świetlicy wraz z uczniami ze starszych klas. W tym samym czasie sześciolatki uczące się po drugiej stronie korytarza, tyle że w zerówce, zostaną w swojej sali, z kolegami z rocznika, pod opieką wychowawcy.Takie rozwiązanie chce wprowadzić również Szkoła Podstawowa nr 289 przy ul. Broniewskiego, która również będzie miała sześciolatki i w oddziałach przedszkolnych, i w pierwszych klasach.

– Dzieci, które będą uczyły się z siedmiolatkami, będą tworzyły z nimi grupę. Nierozsądne byłoby dzielenie ich po lekcjach – mówi Małgorzata Staniszewska, dyrektor szkoły przy ul. Broniewskiego.

Wszystko się może zmienić

Jolanta Lipszyc, dyrektor stołecznego Biura Edukacji, nie wyobraża sobie jednak wprowadzenia takiego rozwiązania.

– Sześciolatek to sześciolatek. Ma być traktowany tak samo, niezależnie od tego, w której jest klasie. I tego będę wymagać od dyrektorów wszystkich szkół podstawowych – mówi Lipszyc. Jej zdaniem, trudno oczekiwać, by standard spełniały klasy, w których uczyć się będą pojedyncze sześciolatki.

– Co roku tak było, że grupa rodziców zapisywała dzieci o rok wcześniej i nikt nie robił dramatu. Poza tym już teraz w wielu klasach pierwszych są np. wyznaczone miejsca do zabawy – dodaje. Zaznacza, że choć rok szkolny zaczyna się za dziesięć dni, nie jest przesądzone, czy klasy mieszane w ogóle będą. – Cały czas namawiamy rodziców sześciolatków, by zdecydowali się posłać dzieci do pierwszych klas, a nie zerówek. Byłoby ich więcej i wtedy nie byłoby potrzeby mieszania ich z siedmiolatkami, a każde dziecko miałoby zapewniony standard, który obiecywaliśmy – tłumaczy.

Nowa podstawa

A rodziców, którzy skłonni są zmienić klasę, przybywa. W kwietniu dzieci z rocznika 2003 zapisanych do szkoły było ok. 500, teraz jest już ich ponad tysiąc.

Skąd ten zwrot? – W szkole przy ul. Piaseczyńskiej nie ma zerówki. Miałam więc wybór: albo posłać córkę na rok do innej szkoły i później przenosić, albo od razu zapisać do pierwszaków – mówi Katarzyna Klimczak.

Rodzice nie chcą również, by ich dzieci dwa razy uczyły się tego samego. Od września bowiem do szkół i przedszkoli wchodzi nowa podstawa programowa. Zakłada ona, że sześciolatki, które zostaną w oddziale przedszkolnym (znajdującym się w szkole lub przedszkolu), będą uczyć się tego, co pięciolatki. W tym samym czasie ich rówieśnicy, którzy pójdą do pierwszej klasy, zaczną już czytać, pisać i liczyć.

– I tu ogromna rola nauczycieli, od których zależy powodzenie reformy ministerstwa – tłumaczy prof. Elżbieta Putkiewicz z Wydziału Pedagogicznego Uniwersytetu Warszawskiego. Przyznaje jednak, że przed nimi trudne zadanie, zwłaszcza jeśli będą musieli pracować z dwoma rocznikami. – Ale nie niemożliwe. Jeśli klasa jest przystosowana do starszych uczniów, mądry nauczyciel przyniesie podstawki pod nogi tym mniejszym. Jeśli zobaczy, że dzieci nie mogą wysiedzieć w ławkach np. dłużej niż 20 minut, skróci zajęcia – mówi prof. Putkiewicz.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane