Dużo porodów i dzieci to też problem
W stolicy już brakuje miejsc dla rodzących kobiet i małych dzieci. Ale sytuacja może być jeszcze gorsza – ostrzegają lekarze.
Raport na temat sytuacji w szpitalach położniczych i pediatrycznych przygotowano na podstawie ankiet rozesłanych do 70 lecznic w Warszawie i województwie. Pytano m.in. o liczbę przyjętych pacjentów, zatrudnionych lekarzy i wyposażenie oddziałów. – Opieka nad ciężarnymi i małymi dziećmi jest niewystarczająca – czytamy we wnioskach z badań.
Warszawianki coraz częściej od swoich lekarzy słyszą to, co pani Monika. – Już w szkole rodzenia mówiono nam o kłopotach z miejscami na porodówkach. Obawiam się, że gdy za kilka tygodni będę rodziła, nie znajdę dla siebie miejsca – mówi Monika Dąbrowska, która spodziewa się córki.
Pożar na pediatrii
Według ekspertów, w stolicy należy zwiększyć także liczbę miejsc na pediatrii. Szczególnie dramatyczna sytuacja jest na Mokotowie, który ma tylko jedną lecznicę z miejscami dla dzieci przy ul. Wołoskiej. W całej stolicy brakuje ok. 50 łóżek dla niemowląt i tyle samo dla dzieci starszych.
Powód? Z szacunków wojewódzkiego konsultanta ds. pediatrii wynika, że w połowie lat 90. z lecznic zniknęło od 50 do 70 proc. łóżek. – Dlatego teraz nie może być mowy o jakimkolwiek ograniczeniu miejsc na oddziałach pediatrycznych – mówi prof. Andrzej Radzikowski ze szpitala przy Działdowskiej. – Przeładowanie w lecznicach dla dzieci sprzyja zakażeniom wewnątrzszpitalnym.
Lekarzy też brak
Spada także liczba lekarzy i pielęgniarek. W 2005 roku w stołecznych szpitalach pracowało 690 położników, a rok później było ich o 84 mniej. Podobnie jest z pediatrami i neonatologami. Tych pierwszych z lecznic odeszło 74, czyli zamiast 926 w placówkach pracuje 852. – Nie ukrywajmy: dużo młodych lekarzy wyjechało także za granicę. Zadając sobie sprawę z tych kłopotów, otworzyliśmy więcej miejsc na specjalizacji z pediatrii – mówi dr hab. n. med. Teresa Jackowska z Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego.
Braki kadry nie pozwalają na zabezpieczenie dyżurów np. na okulistyce, neurologii i laryngologii dziecięcej. Członkowie Towarzystwa Pediatrycznego proponują w tej sytuacji utworzenie konsultacyjnych poradni pediatrycznych. Stworzenie takich przychodni rozładowałoby tłok na oddziałach dla dzieci.
Elżbieta Wierzchowska, dyrektor Biura Polityki Zdrowotnej w ratuszu, twierdzi, że wyniki raportu nie są zaskoczeniem. – Już rozpoczęliśmy rozbudowę istniejących szpitali położniczych. Po zakończeniu modernizacji w Warszawie przybędzie kilkadziesiąt miejsc dla ciężarnych. Tylko w placówce przy Inflanckiej będzie ich 130 – mówi. Drogie wyjście awaryjne
Na razie jednak alternatywą dla publicznych porodówek jest prywatna służba zdrowia. W CM Damiana – jedynym prywatnym szpitalu oferującym taką usługę – trzeba wydać 6,1 tys. zł.
Do ceny należy jednak doliczyć kolejne 500 zł za każdą dobę pobytu w klinice. W wypadku cesarskiego cięcia koszty wzrastają do 8,7 tys. zł. Mniejsze wiążą się z porodem w Domu Narodzin – placówce promującej naturalne metody. Opieka położnej, przyjęcie porodu, pobyt do 24 godz. po porodzie, konsultacja oraz wizyta domowa położnej po porodzie kosztują tam 2,5 tys. zł.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.