Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Krakowskie Przedmieście wita frywolną płachtą

Konrad Majszyk 01-09-2008, ostatnia aktualizacja 02-09-2008 21:05

Reklama dezodorantu kompletnie zasłoniła zabytkową kamienicę na odrestaurowanym za 55 mln zł Trakcie Królewskim. Konserwator zabytków: – To bezczelność. Właściciel firmy: – To przecież ulica jak wiele innych.

Płachta ma wysokość trzech kondygnacji. Wisi na hakach wbitych w elewację kamienicy u zbiegu Krakowskiego Przedmieścia i Miodowej, mimo że budynek jest wpisany do rejestru zabytków. Na dodatek po zmierzchu jest podświetlona znacznie bardziej intensywnie niż pobliska kolumna Zygmunta czy Zamek Królewski.

Stewardesa na fasadzie

Reklama opiera się na dość siermiężnym skojarzeniu erotycznym. Atrakcyjna stewardesa uśmiecha się z kamienicy. „Przelecisz się?” – pyta. Obok widać skałę o charakterystycznym fallicznym kształcie. Naprzeciwko płachty stoi kościół akademicki św. Anny– Uuuh, ale żenada. Może to byłoby zabawne, ale na prowincjonalnym weselu, ale nie tutaj – mówi student Piotr Sikorski, wpatrując się na przemian: w reklamę i fasadę kościoła. – Teraz czekam tylko, aż ktoś zacznie reklamować stringi na archikatedrze św. Jana. W stolicy wszystko jest już możliwe – ocenia.

Co na to urzędnicy?

– Ta reklama wisi na dziko. Nigdy się na nią nie zgodziłam – mówi oburzona stołeczna konserwator zabytków Ewa Nekanda-Trepka. – Mamy już decyzję nakazującą jej usunięcie, ale właściciel gra z nami w kotka i myszkę. Na przykład zwija płachtę na kilka dni, a potem znowu ją wiesza – opowiada.

Reklamę zamontowała firma Prestige Media. Zgodziła się zaś spółka Kamena Investment, która przejęła zarządzanie budynkiem od spadkobierców.

Reklamiarze przy pomocy prawników wykorzystują nieporadność urzędników z ratusza i nadzoru budowlanego. Uważają np., że konserwatora zabytków nie ma co pytać o zgodę. Jak usłyszeliśmy, i tak wiadomo, że 90 proc. decyzji będzie odmownych.

– Większość reklam w centrum wisi bez zgody konserwatora. Czemu więc dzwoni pan akurat do mnie? – zdziwił się właściciel Prestige Media Robert Kłos. – Dlaczego niby mam zdjąć reklamę, skoro konkurencja nie demontuje swojej z Al. Ujazdowskich? Nie będę niczego robić, chyba że zmienią się przepisy.

Zdaniem Kłosa, jego reklama jest w porządku – zgłosił zamiar jej zawieszenia w Wydziale Architektury w Śródmieściu.

Zdążyć z odmową

– Potrzeba pozwolenia na budowę, a nie żadnego zgłoszenia – mówi naczelnik Wydziału Estetyki Tomasz Gamdzyk. – Nawet przy zgłoszeniu prawnicy stosują żałosny trick. Zgłaszają zamiar tak długo, aż nie uda mam się dostarczyć w ciągu 30 dni decyzji odmownej. Wtedy zgoda jest automatyczna – wyjaśnia zrezygnowany.

We wrześniu ekipa prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz ma przedstawić miejski projekt – propozycję zmian ustawowych, które mają ukrócić reklamową samowolkę.

Dodaj swoją opinię

Wybrane opinie Czytelników:

Paweł Pisze: porażka władz miasta i to niestety nie tylko w tej jednej kwestii

pduncz Pisze: to jest dowód na to, że rozhisteryzowani mieszkańcy starówki już dawno powinni się przeprowadzić na Białołękę albo do innego Ursusa (z całym szacunkiem dla tych dzielnic), bo za grosz nie rozumieją charakteru ani kulturowej roli tej części miasta, w której przyszło im mieszkać. koncerty - nie, rowery - nie, imprezy - nie, kluby - nie, ogródki - nie, kasiorka do łupania za wywieszenie szmaty - jak najbardziej!

Krys Pisze: Nie ma sie co podniecac niepotrzebnie. Jak sie komus nie podoba, a mi sie nie podoba, to nalezy zbojkotowac reklamowany produkt, i tyle. W ostatecznosci mozna zbojkotowac tez kawiarnie w kamiennicy. Spokojnie mam zamiar to zrobic, jako swiadomy konsument. Ale podniecac, po co?

Życie Warszawy

Najczęściej czytane