Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Ekstradycja dzików z Warszawy do Olsztynka

Robert Rybarczyk 14-01-2009, ostatnia aktualizacja 15-01-2009 13:45

Padł rekord! W nocy z wtorku na środę aż siedem dzików złapało się do pułapki w Białołęce. To więcej niż przez ostatnie pół roku.

źródło: Życie Warszawy

Nad ranem pracownicy Lasów Państwowych przyjechali zobaczyć zdobycz. Dziki wystraszyły się zielonych ludzi. Jeden tak bardzo, że przeskoczył przez wysoki płot odłowni i umknął w las.

Być może pochodzi ze stada, które od września zeszłego roku terroryzuje podstawówkę przy ul. Podróżniczej 11 (pisaliśmy o tym w grudniu).

– Od 1 grudnia zeszłego roku, do 13 stycznia na Białołęce mieliśmy 58 interwencji związanych z dzikami. W 19 przypadkach na widok mundurowych pierzchły w las – mówi Marek Kulasza ze straży miejskiej.

– Dziki przystosowały się do życia blisko ludzi, bo mają pokarm choćby ze śmietników – tłumaczy prezes Stowarzyszenia dla Natury Wilk dr Sabina Pierużek-Nowak.

Wczoraj dyrektorka szkoły Beata Pergałowska na wiadomość, że jednej nocy w pułapkę złapało się siedem dzików krzyknęła: „Super!”.Ten nocny łów to znak, że odłownie spełniają zadanie. W Warszawie jest ich sześć. W tym roku ma powstać kolejnych 15. Dziki nęcone są do nich kukurydzą, owsem, chlebem i odpadkami. Ale leśnicy przyznają, że „odłów jest trudny, bo warunkiem złapania dzika jest wejście zwierzęcia do pułapki”.

– Choć nie wyglądają, to są inteligentnymi zwierzętami – mówi prezes Wilka.

W grudniu pytaliśmy szefa Lasów Miejskich Karola Podgórskiego, jak radzić sobie z dzikami. Był za „ostatecznym rozwiązaniem, czyli odstrzałem redukcyjnym”. Ale po decyzji władz Warszawy Lasom pozostało wyłącznie odławianie. Dlatego teraz nikt do dzików nie strzela. Zwierzęta są wyłapywane, a koła łowieckie przewożą je do dzierżawionych przez siebie lasów. Gdy rozpocznie się sezon łowiecki, stołeczne dziki mogą stać się trofeami myśliwskimi. Ostatnio złapane cztery sztuki zostały przewiezione przez Koło Łowieckie Mewa do nadleśnictwa Olsztynek.

Co na to ekolodzy?

– Nie da się jednoznacznie ocenić tej sytuacji – mówi prezes Wilka. – Wszystko odbywa się zgodnie z prawem. Na dziki się poluje. Jeśli je myśliwi wywiozą do lasu, to zwierzęta mają trochę szans na przeżycie. Wcale nie jest powiedziane, że uda się myśliwym je wszystkie wystrzelać.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane