Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Guzik (z) bezpieczeństwa

Janina Blikowska, Konrad Majszyk 11-02-2009, ostatnia aktualizacja 12-02-2009 21:46

Kamery monitoringu i przycisk do powiadamiania o zagrożeniu w autobusie – to jedyne w tym roku inwestycje w bezpieczeństwo w komunikacji. Tymczasem w 2008 roku służby mundurowe interweniowały tam o 12 proc. częściej.

autor: Gardziński Robert
źródło: Fotorzepa

Student jednej z warszawskich uczelni jechał tramwajem ulicą Wolską. Czytał książkę. Podeszło do niego dwóch młodych, agresywnych mężczyzn. – Teraz sprawdzimy, czy masz tyle pieniędzy, ile liter w tekście – powiedzieli i przystawili mu nóż do szyi. Bandytów ujęła policja, powiadomiona przez motorniczego, który zamrugał światłami, widząc obok radiowóz.

Przycisk alarmowy

Było to możliwe dzięki temu, że Tramwaje Warszawskie wyposażyły swoje pojazdy w urządzenia GPS. Dzięki satelitarnemu dozorowi na cyfrowej mapie w centrum nadzoru ruchu na pl. Bankowym widać każdy pojazd i jego aktualną pozycję. Motorniczy w każdej chwili może też połączyć się z centralą i poinformować np. o... pasażerze na dachu składu (tak stało się trzy lata temu, gdy chłopak zeskoczył na tramwaj z kładki przy ul. Dewajtis).

W razie napadu motorniczy wciska przycisk alarmowy. Operator natychmiast wysyła na pomoc policję. Guzik alarmowy przydał się już nieraz, choćby w styczniu 2007 roku, kiedy trzech pijanych napastników terroryzowało pasażerów linii 9 samurajskim mieczem, siekierą i nożem.

Podobne urządzenia będą wkrótce oficjalnie testowane w miejskich autobusach.

Dziś kamery są obowiązkowym wyposażeniem w nowych pojazdach, takim jak kierownica czy koła Ewa Gawor dyrektor miejskiego Biura Bezpieczeństwa

– W przypadku zagrożenia po wciśnięciu guzika przez kierowcę w naszej centrali od razu pojawi się informacja, że dzieje się coś niepokojącego. Będziemy wiedzieć, gdzie znajduje się pojazd, a nasz radiowóz w ciągu kilku minut będzie na miejscu – opowiada Zbigniew Leszczyński, komendant straży miejskiej.

Coraz więcej autobusów ma już kamery. Jeszcze w tym roku ma być również uruchomiony nowy monitoring na Dworcu Centralnym. Kolej już wkrótce ogłosi przetarg na 102 kamery.

To jedyne inwestycje w bezpieczeństwo, które znalazły się w tegorocznym budżecie. Miasto o blisko 8 mln zł zmniejszyło też dotację dla policji.

Groźni towarzysze podróży

Tymczasem niemal każdego dnia policjanci, strażnicy czy sokiści dostają zgłoszenia o kradzieży, bójce czy zniszczeniu mienia. Jak wynika z danych straży miejskich, w 2008 roku w autobusach, tramwajach i metrze zanotowano 2165 przestępstw i wykroczeń. To o 12 proc. więcej niż w 2007 roku.

W transporcie publicznym najczęściej możemy paść ofiarą złodzieja. Z danych policji wynika, że w pierwszej połowie 2008 roku w stolicy było 1160 kradzieży kieszonkowych, z czego 755 w autobusach.

Kilka miesięcy temu policja stworzyła specjalną sekcję, która łapie kieszonkowców. Jak podaje ZTM, najbardziej zagrożonymi „doliniarstwem” rejonami są okolice przyszłego Stadionu Narodowego, Al. Jerozolimskie, Nowy Świat oraz okolice pl. Zawiszy. Funkcjonariusze policji mają już kilka sukcesów na koncie w zwalczaniu amatorów cudzych portfeli.

Podróże komunikacją nie należą do przyjemnych również z powodu towarzystwa osób nietrzeźwych i wandali. W ubiegłym roku straż miejska zatrzymała 555 pijanych. Rok wcześniej takich pasażerów było 444.

Poza tym 107 osób w ubiegłym roku zachowywało się agresywnie wobec współpasażerów, rok wcześniej straż zanotowała 65 takich przypadków.

Najkorzystniej na tym tle wypada metro. Podziemna kolej jest naszpikowana kamerami, dzięki którym udaje się zapewnić podróżnym właściwy komfort. Jednak i tam nie wszystko jest pod kontrolą, np. chuligani ze sprejem upodobali sobie podziemne przejścia przy stacji Służew, które regularnie pokrywają bazgrołami.

Jeszcze gorzej jest na terenach kolejowych: na dworcach i w pociągach. Oddział regionalny straży Ochrony Kolei w Warszawie w ub. roku zanotował m.in. trzy przypadki poważnych przestępstw i 350 aktów wandalizmu w pociągach i na dworcach kolejowych oraz 59 przypadków dewastacji urządzeń kolejowych.

Choć pociągi i dworce kolejowe nie należą do miejsc najbardziej niebezpiecznych, to SOK zmniejszyła liczbę funkcjonariuszy, którzy „obsługują” Warszawę i teren dawnego województwa stołecznego. Pod koniec roku było ich 170.

Czy zatem pasażerowie komunikacji miejskiej będą musieli korzystać z prywatnych agencji ochrony, aby czuć się bezpiecznie? Urzędnicy i służby mundurowe zapewniają, że nie.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane