Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Rok na uprzątnięcie gruzów znad Wisły

Piotr Szymaniak 08-12-2009, ostatnia aktualizacja 09-12-2009 09:39

Dwa lata więzienia w zawieszeniu i nakaz uprzątnięcia 45 tys. ton gruzów i pyłów z nabrzeża Wisły. Sąd w Nowym Dworze ukarał biznesmena, który zanieczyszczał środowisko.

autor: Jerzy Dudek
źródło: Fotorzepa

Jan M. od wielu miesięcy składował na terenach nad Wisłą w Nowym Dworze Mazowieckim popioły z elektrociepłowni Siekierki oraz gruz. Miejscowych urzędników przekonywał, że wywożenie nad Wisłę odpadów nie jest składowaniem, a tylko „niwelacją terenu”, a „gruzy zawierające wapno stanowią cenny nawóz”. Wszystko to działo się na terenie zaliczanym do obszaru Natura 2000.

Jednak sądu Jan M. przekonać nie zdołał. W precedensowym procesie został skazany na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery i pół roku.

Ma też wpłacić 5 tys. zł na rzecz Polskiego Towarzystwa Ochrony Przyrody Salamandra. I na swój koszt musi usunąć wszystkie nagromadzone tam odpady. Dobrowolnie poddał się karze i zapewnił, że składowisko zlikwiduje w ciągu 12 miesięcy.

– Ten wyrok jest przełomowy, bo dotychczas sądy i prokuratury niechętnie zajmowały się sprawami, gdzie nie było konkretnego poszkodowanego, tylko ucierpiało całe środowisko – mówi Przemek Pasek z fundacji Ja Wisła, która w procesie była oskarżycielem posiłkowym.

Ekolodzy są zadowoleni, tym bardziej że wcześniej Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska umorzyła postępowanie w tej sprawie.

Satysfakcji z rozstrzygnięcia nie kryje też Jacek Kowalski, burmistrz Nowego Dworu Mazowieckiego.

– Będziemy bardzo pilnie się teraz przyglądać, czy gruzy rzeczywiście stamtąd znikają. Jeśli skazany będzie się ociągał z uprzątnięciem terenu, powiadomimy odpowiednie służby – mówi Kowalski.

Podobnych przypadków zanieczyszczania nabrzeży jest w okolicach Warszawy więcej. Fundacja Ja Wisła walczy z nielegalnymi wysypiskami m.in. w Wawrze, na Białołęce i w Józefowie.

– Jeśli nic w tej sprawie nie zrobimy, to za kilkanaście lat Warszawa i jej okolice staną się jednym wielkim wysypiskiem – alarmuje Przemek Pasek.

W Warszawie w ciągu ostatnich trzech lat pracownicy oczyszczania miasta z nabrzeży wywieźli aż 2 tys. ciężarówek gruzu. Aby zapobiec nielegalnym składowiskom, do końca roku nad rzeką zostanie zamontowanych 36 szlabanów, które zablokują wjazd.

W tym roku miasto powołało także do życia Służbę Brzegową, której pracownicy mają pilnować czystości na nabrzeżach. W przyszłym roku będą oni pracować przez pięć dni w tygodniu (dotychczas były to tylko dwa dni). Wzrośnie też budżet na sprzątanie, w tym wywożenie gruzu, i będzie wynosił ok. 3 mln zł.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane