Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Winda do wolności

Janina Blikowska 18-01-2011, ostatnia aktualizacja 19-01-2011 11:58

Lekarze zabronili jej chodzić po schodach, więc założyła w bloku windę. Zapłaciła za nią sama i udostępniła ją sąsiadom.

*Aby nie być więźniem we własnym domu, pani Maria zdecydowała się zamontować windę  w żoliborskim bloku
autor: Kuba Kamiński
źródło: Fotorzepa
*Aby nie być więźniem we własnym domu, pani Maria zdecydowała się zamontować windę w żoliborskim bloku

Maria Barbara Gabryelewicz ma ponad 70 lat. Jest emerytowaną lekarką. Od blisko pół wieku mieszka na czwartym piętrze bloku bez windy na Sadach Żoliborskich. Pod koniec ub. roku z powodu ostrej niewydolności krążenia kardiolog zabronił jej chodzić po schodach.

– Mogłam się albo wyprowadzić, albo zostać w czterech ścianach – opowiada. Dodaje, że żadna z tych opcji nie wchodziła w rachubę. Lekarka i jej najbliżsi zaczęli szukać innego rozwiązania. W Internecie rodzina trafiła na ofertę warszawskiej firmy montującej tzw. windy schodowe. To krzesełka, które jeżdżą po specjalnych szynach. Obsługa takiej windy jest prosta. Rozkłada się krzesełko, siada na nim, włącza przycisk przy poręczy i wjeżdża bądź zjeżdża. Windę ściąga się pilotem. Pani Maria skontaktowała się z dilerem wyciągów. – Taka winda była jedynym rozwiązaniem, bo inna na naszej klatce się nie mieściła – tłumaczy.

Pani Maria zdecydowała się więc zainwestować w windę krzesełkową we własnym bloku. Musiała zakupić cztery pary szyn (po jednej na piętro) oraz tyle samo krzesełek, co ją kosztowało ponad 20 tys. zł. Wcześniej próbowała namówić do zakupu spółdzielnię. Ale nic z tego nie wyszło.

Hanna Orlińska, wiceprezes WSM, do której należy blok na Sadach Żoliborskich, mówi, że nie słyszała o windzie. – Do zarządu nie wpłynęła żadna prośba, takimi sprawami zajmuje się rada osiedla, która decyduje, jak dzielić środki z funduszu remontowego – mówi.

Andrzej Kawka, rzecznik dzielnicy Żoliborz, mówi, że sam zainteresował się takimi windami. – Mieszkam w takim samym bloku i to jedyne rozwiązanie dla starszych osób. Oglądamy z sąsiadami, jak winda się sprawdza – opowiada.

Dodaje, że dzielnica nie jest w stanie sfinansować zakupu takich wind. Pieniądze na tego typu inwestycje Państwowy Fundusz Osób Niepełnosprawnych przekazuje wprawdzie samorządom, ale stawia warunki. – Te środki mają służyć likwidowaniu barier dla poszczególnych osób, a nie wszystkich mieszkańców – tłumaczy Agata Uzdowska, szefowa Stołecznego Centrum Osób Niepełnosprawnych (SCON). Dodaje, że konkretna osoba może złożyć wniosek o dofinansowanie windy i jeśli zostanie rozpatrzony pozytywnie, to może otrzymać do 80 proc. wartości. W ub. roku SCON miało na ten cel 17 mln zł.

Piloty do windy pani Maria przekazała siedmiu sąsiadom. – Myślę, że będą korzystać. W moim bloku mieszkają głównie ludzie starsi – opowiada pani Gabryelewicz. Sąsiadom winda się podoba. – Jeszcze nie jeździłam, ale na pewno będę korzystać – mówi lokatorka z czwartego piętra.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane