Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Zamordowano studenta PW

blik 09-10-2012, ostatnia aktualizacja 09-10-2012 11:18

Od ciosu nożem w serce zginął Krzysztof P., student Politechniki Warszawskiej. Nie wiadomo, kto i dlaczego go zabił

autor: Roman Bosiacki
źródło: Fotorzepa

24-letni mężczyzna pochodził z Białej Podlaskiej. W Warszawie mieszkał w akademiku Politechniki na Mokotowie. Ostatni raz był tam widziany w poniedziałek 1 października rano.

Potem rodzina straciła z nim kontakt. – Telefon studenta był wyłączony. Nie reagował on także na maile od bliskich – opowiada jeden z policjantów.

Bliscy rozpoczęli poszukiwania najpierw na własną rękę, potem powiadomili policję. Tymczasem 4 października –przy piaskarni znajdującej się w okolicach Wału Zawadowskiego nad Wisłą – znaleziono zwłoki około 20-letniego mężczyzny. Nie miał przy sobie dokumentów, nieznana była jego tożsamość. Dlatego stołeczna policja w sobotę nadała komunikat z prośbą o pomoc w ustaleniu tożsamości zmarłego.

Kilka godzin później bliscy Krzysztofa P. stwierdzili, że to jest jego ciało. Wczoraj potwierdzono to oficjalnie.

Okazało się, że student ma ranę ciętą w okolicy serca.

– Cios został zadany nożem. Najprawdopodobniej był śmiertelny. Potwierdzi to sekcja zwłok, którą już zarządziliśmy – mówi „Rz" Wojciech Sołdaczuk, wiceszef mokotowskiej prokuratury, która bada sprawę.

Śledczy przyznają, że jest wyjątkowo trudna. – Poza przypuszczalnym terminem zbrodni między poniedziałkiem a czwartkiem mało o niej wiemy – mówią.

Nieznany jest przede wszystkim sprawca ani motyw zbrodni. – Pod uwagę bierzemy kilka wątków, m.in. rabunek, bo przecież zginęły komórka i portfel ofiary – tłumaczy prokurator. Poza tym śledczy sprawdzają, czy za zabójstwem nie stoją jakieś sprawy osobiste, a nawet pomyłka. – Tak naprawdę nie mamy jeszcze pewności, czy do zabójstwa doszło w piaskarni, czy też w innym miejscu, a ciało tam potem przywieziono – przyznaje śledczy.

Na razie nikt nie został zatrzymany do tej sprawy.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane