Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Leczą więcej, niż planowali. Nie dostają pieniędzy

Janina Blikowska 10-01-2014, ostatnia aktualizacja 10-01-2014 11:00

Część szpitali podległych marszałkowi województwa jest w złej sytuacji finansowej. Dostają zbyt mało pieniędzy z NFZ – tłumaczą urzędnicy.

Przychodnia rodzinna "Mokotowska" w Warszawie.
autor: Robert Gardziński
źródło: Fotorzepa
Przychodnia rodzinna "Mokotowska" w Warszawie.

Zobowiązania niektórych lecznic są niemal równe ich kontraktom z Narodowym Funduszem Zdrowia. Ale są też takie szpitale, które radzą sobie dobrze. Marszałek Adam Struzik ujawnił zadłużenie podległych mu szpitali.

Z warszawskich placówek w najgorszej sytuacji jest szpital przy ul. Barskiej. Zadłużenie tej lecznicy – jak wynika z danych urzędu marszałkowskiego – sięga 43 mln zł. To więcej niż wartość kontraktu na ten rok, który wynosi 30 mln zł.

– Sytuacja nie wygląda najlepiej. Zadłużenie wzrasta, bo nie otrzymujemy większych kontraktów, poza tym nie zmienia się wartość wyceny świadczeń medycznych – tłumaczy Mirosława Rutkowska, dyrektor placówki. Dodaje, że szpital od zawsze miał ostre dyżury, które wiążą się z bardzo wysokimi kosztami.

– Tylko dwa z naszych oddziałów urazowo-ortopedyczny oraz rehabilitacyjny się bilansują – mówi Rutkowska.

Wysokie zadłużenia mają też szpital w Międzylesiu oraz dziecięcy przy ul. Niekłańskiej. W tym pierwszym przypadku chodzi o sumę 12 mln złotych, a w drugim – 13 mln zł.

W jeszcze gorszej sytuacji są placówki w Radomiu (31 mln zł) czy w Ciechanowie (26 mln zł).

Z czego to wynika? – Problem na Mazowszu jest niesprawiedliwie skonstruowany algorytm wyceny, który nie uwzględnia faktu, że ze specjalistycznych placówek korzystają pacjenci z całego kraju – wyjaśnia Marta Milewska, rzecznik marszałka. – Od 2009 roku wycena punktu w lecznictwie szpitalnym wzrosła tylko nieznacznie, a w  psychiatrycznym nie zmieniła się do tego roku.

Urzędniczka dodaje, że w pełnym zakresie nie są również finansowane świadczenia wykonane ponad limit określony umową z NFZ.

– Narzucany przez fundusz sposób rozliczania usług uniemożliwia uzyskanie przez lecznice zapłaty za część świadczeń planowych wykonanych w ramach limitu, bo dochodzi do „wypierania" z rozliczeń świadczeń planowych na rzecz tych ratujących życie – tłumaczy Milewska.

Mazowieccy urzędnicy  podkreślają, że leczenie szpitalne jest niedofinansowane i co roku wszystkie placówki muszą walczyć z NFZ o odzyskanie pieniędzy za nadwykonania oraz  za leczenie pacjentów innych oddziałów funduszu.

– Wartość świadczeń udzielonych ponad limit w 2011 roku wynosiła ponad 80 mln zł, a za trzy kwartały 2013 roku było to już 105 mln zł – wylicza rzeczniczka.

Mazowiecki NFZ przyznaje, że ma zobowiązania wobec marszałkowskich szpitali. Lecznicy z ul. Barskiej jest winny ponad 6 mln za 2012 rok i blisko 3 mln za pierwsze półrocze 2013 (danych za cały rok jeszcze nie ma).  W przypadku szpitala w Międzylesiu liczby te wynoszą 7,8 mln zł za 2012 i 7,1 mln zł za 2013.  Urzędnicy z NFZ przyznają też, że płacą tylko część zobowiązań za kontrakty i wykonania ponadkontraktowe.

Część szpitali dogaduje się z NFZ, ale niektóre idą do sądu.

– Toczą się tam trzy rozprawy z powództwa szpitala w Międzylesiu za nadwykonania za 2006, 2007 i pierwsze półrocze 2011 roku – mówi Piotr Kalinowski z mazowieckiego NFZ.

Do sądu zwrócił się też szpital przy ul. Barskiej. Wszystkie postępowania są w toku.

Lecznice same też próbują znaleźć wyjście z patowej sytuacji. Szpital przy ul. Barskiej chce zlikwidować oddział ratunkowy.

– Zostanie izba przyjęć. Wniosek trafi do wojewody najpóźniej w piątek – mówi dyrektor Rutkowska.

Są też i takie szpitale, które mimo problemów z rozliczeniami radzą sobie lepiej. – Od trzech lat nie mamy problemów z płynnością – mówi Piotr Gołaszewski, rzecznik Szpitala Bródnowskiego.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane