Pamiątki są, ale czy prawdziwe?
Ponad 120 eksponatów już za miesiąc przyjedzie do Warszawy. Muzeum Powstania zapłaciło za nie 190 tys. euro. Filatelista Zbigniew Bokiewicz uważa, że to co najmniej o 70 tys. za dużo.
Kolekcja, którą pracownicy muzeum wylicytowali w sobotę w niemieckim domu aukcyjnym, składa się z listów, kopert i znaczków Poczty Polowej AK oraz Harcerskiej Poczty Polowej. Zakup sfinansowały wspólnie Telekomunikacja Polska i PKO BP. Powrót listów do Polski wywołał wielką radość w środowiskach powstańczych. – Nie ma wątpliwości, że pamiątki wracają tam, gdzie ich miejsce – mówi Edmund Baranowski, wiceprezes Związku Powstańców Warszawskich. – Warto było zapłacić za ten zbiór 190 tys. euro – wątpliwości nie ma też Władysław Bartoszewski...
70 tys. za dużo
Nie wszyscy się z tym zgadzają. Swoje wątpliwości zgłosił Zbigniew Bokiewicz, filatelista i kolekcjoner znaczków, który poinformował muzeum o aukcji listów.– Wycena zbioru została zawyżona mniej więcej o 70 tys. euro – mówi Bokiewicz. Tłumaczy, że ma zastrzeżeń co do autentyczności około 20 proc. kolekcji. Jego zdaniem, niektórym jej elementom daleko do prawdziwych eksponatów. Podrobione mają być np. przedruki na znaczkach z Hitlerem. Podobno znajdowały się w obiegu w czasie powstania, ale żaden ze znanych Bokiewiczowi kolekcjonerów nigdy ich nie widział. Na Zachodzie w sprzedaży pojawiły się dopiero około 30 lat temu.
Cenna nawet podróbka
Zastrzeżeń Bokiewicza nie podziela Anna Kotonowicz, rzeczniczka Muzeum Powstania. – Zbiory oceniali prawdziwi rzeczoznawcy, którzy pewni są jedynie trzech falsyfikatów – tłumaczy. – Ale nawet jeśli część kolekcji faktycznie okaże się nieoryginalna, cały zbiór stanowi dla nas ogromną wartość historyczną – dodaje.
CO ZNAJDUJE SIĘ W KOLEKCJI?Na aukcji w Ulrich Felzmann Briefmarken Auktionen w Duesseldorfie Muzeum Powstania Warszawskiego wylicytowało 123 przedmioty związane z pocztą powstańczą. W kolekcji znajdowały się m.in. koperty, znaczki (np. z powstańcem na tle płonącej Warszawy) i listy (część z nich nie została jeszcze otwarta). Kiedy kolekcja przyjedzie do kraju, muzeum rozpocznie poszukiwania adresatów i nadawców. Zbiór nie pochodzi z tzw. szabru (grabieży mienia pozostającego bez opieki podczas wojny), ponieważ przez lata uzupełniał go dotychczasowy właściciel – niemiecki filatelista.Nie jest to największy zbiór pamiątek z powstańczej poczty. Najwięcej pamiątek ma filatelistyczny ekspert Zbigniew Mikulski ze Szwajcarii, który odkupił je od rodziny warszawskiego kupca filatelistycznego Kazimierza de Juliena.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.