Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Debata nad szaletem

Robert Biskupski 18-01-2011, ostatnia aktualizacja 19-01-2011 09:22

Jak to się stało, że radny otwiera piwiarnię wbrew opinii miejskiego Wydziału Estetyki i konserwatora zabytków? – pytali wczoraj radni i mieszkańcy Ochoty.

Piwiarnia La Szalet jeszcze nie została otwarta, a już mieszkańcy chcą jej zamknięcia
autor: Kuba Kamiński
źródło: Fotorzepa
Piwiarnia La Szalet jeszcze nie została otwarta, a już mieszkańcy chcą jej zamknięcia

Piwiarnia nad miejską ubikacją, która w pierwszym tygodniu grudnia wyrosła na pl. Narutowicza, była jedynym tematem wczorajszej nadzwyczajnej sesji rady Ochoty. Emocje były ogromne, bo La Szalet (tak fantazyjnie został nazwany ten różowy grzybek) postawił dzielnicowy radny PO Tomasz Cwyl.

– Od samego początku nie ukrywałem, że jest to moja inwestycja – mówił. – Teraz, gdy zostałem radnym, oddałem La Szalet mojej mamie.

Na postawienie budki zgodziła się dzielnicowa komisja planowania przestrzennego oraz ochocki Wydział Architektury i Budownictwa. – Zapytaliśmy też konserwatora zabytków, czy plac Narutowicza jest wpisany do rejestru zabytków. Okazało się, że nie – mówi burmistrz Maurycy Komorowski.

Radnym wyjaśnienia nie wystarczyły. – Dostaliśmy od zarządu tylko te dane, które pasują do jego tezy – mówił Łukasz Kwaśniewski (PiS). Dlaczego nie wspomniano, że miejski Wydział Estetyki Przestrzeni Publicznej w listopadzie 2008 r. wydał miażdżącą opinię na temat wyglądu tego grzybka? – pytał.

Burmistrz tłumaczył, że opinia Wydziału Estetyki nie musi być brana pod uwagę przy wydawaniu przez dzielnicę pozwolenia na budowę i jest wewnętrznym aktem urzędu. Podobnie jak zdanie konserwatora, jeśli plac nie jest zabytkiem.

Kąśliwych uwag nie szczędzili też mieszkańcy. – Wszyscy radni obiecywali w ulotkach rewitalizację placu Narutowicza. Jeśli tak ma ona wyglądać, to może przenieśmy tam też budy z bazaru przy ul. Banacha – mówił Tomasz Kłos.

Szaletu z piwem bronili młodzi ludzie, w większości z Robotniczego Klubu Sportowego Okęcie, w którym radny Cwyl jest trenerem. – Wszędzie są tylko banki i księgarnie, gdzie mamy usiąść i porozmawiać?– pytał Konrad Kowalski.

Burmistrz Komorowski tłumaczy, że budka postawiona została tylko na trzy lata. – Do tego czasu będzie już gotowa koncepcja rewitalizacji placu, wiosną ruszą konsultacje na ten temat – wyjaśnia.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane