Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Domagali się stanowiska rządu ws. Tybetu

ak, mk 16-03-2008, ostatnia aktualizacja 17-03-2008 13:31

Przeciwnicy krwawego stłumienia przez chińską policję manifestacji w Lhasie zebrali się w Warszawie, by wyrazić solidarność z uciskanymi Tybetańczykami. Od godz.13 zebrani pod Ambasadą Chin skandowali "Wolny Tybet, Wolne Chiny" oraz "Olimpiada nie w Pekinie". Niedzielna manifestacja zgromadziła blisko 200 osób.

autor: Agata Kowalczyk
źródło: ŻW Online
źródło: ŻW Online

Zebrani protestowali przeciwko ostatnim zajściom w okupowanym od ponad 50 lat przez Chiny Tybecie. Pod Ambasadą Chińską uczestnicy manifestacji rozłożyli tablice z informacjami o torturach, jakich dopuszczają się chińskie władze wobec praktykujących Falun Dafa (Falung Gong), usuwaniu narządów wewnętrznych, masowej zbrodni. W powietrzu powiewały flagi Tybetu i transparenty, poprzez które manifestujący domagają się wolności dla Tybetu.

Demonstranci domagali się zajęcia stanowiska polskich władz ws. Tybetu. Piotr Cykowski z tybetańskiego programu Fundacji Inna Przestrzeń mówił, że jest mu wstyd z powodu skandalicznej opieszałości rządu w tej sprawie.

Parlamentarny zespół ds. Tybetu po raz kolejny przekonywał, że nie jest jeszcze za późno, by polscy sportowcy odmówili udziału w olimpiadzie.

Zbierano także podpisy pod petycjami: do Polskiego rządu, aby wywarła presję na Chiny, by zaprzestały represji wobec Tybetańczyków oraz podpisy pod apelem poparcia dla "Tybetańczyków w Tybecie".

Wśród demonstrantów pojawił się m.in. wicemarszałek Senatu Zbigniew Romaszewski (PiS), poseł PO Andrzej Halicki, przewodniczący komisji spraw zagranicznych Parlamentu Europejskiego Janusz Onyszkiewicz, a także kilka innych znanych postaci, które również protestują przeciwko obecności Chin w Tybecie, stłumieniu demonstracji tybetańskich mnichów, w czasie których zabito 30 osób (inne źródła podają liczbę 100 ofiar) i gwałceniu tam praw człowieka.

Poseł Halicki nawoływał do bojkotu chińskich produktów. - To jedyna metoda, by Chiny dowiedziały się o naszym proteście - wzywał Halicki. Miał on wątpliwości co do bojkotu olimpiady w Pekinie, bo - jak powiedział - być może nasi sportowcy będą się upominać o prawa człowieka w Chinach. -Ale skoro olimpiada już jest, to protestujmy przeciwko temu, że nie powinno jej tam być - dodał.

- Gdyby 4 czerwca 1989 roku czołgi nie rozjechały demokratycznej demonstracji na Placu Niebiańskiego Spokoju w Pekinie, sytuacja w Tybecie byłaby dziś inna - mówił Onyszkiewicz. Uznał, że dzisiejsze wydarzenia w Tybecie pokazują, iż demokracje światowe są bardzo słabe, skoro nie mogą się temu skutecznie sprzeciwić.

Zebrani pod Ambasadą Chin Tybetańczycy odśpiewali hymn swojego kraju, a ich przedstawiciel dziękował zebranym za wsparcie.

W manifestacji wzięła udział grupa bębniarzy, którzy przy wtórze instrumentów skandowali: "Stop wojnom, terrorystom! Tybet, Iran, Afganistan!".

Zgromadzenie pod ambasadą nie było zalegalizowane, a inicjatorów przedsięwzięcia policja ukarała mandatem. Organizatorzy- Fundacja Inna Przestrzeń, tłumaczyli fakt niezarejestrowania manifestacji nagłym rozwojem wydarzeń w Tybecie.

TVN 24

Najczęściej czytane