Mandat za padłego psa
Od roku emerytka z Włoch prosi władze miasta, by anulowały lub rozłożyły jej na raty karę za martwego psa zagrzebanego w ogródku. Ale urzędnicy mówią stanowczo: nie.
Pani Henryka ma 74 lata. Od 19 lat jest na emeryturze. Na życie miesięcznie ma niecałe 900 złotych. Rok temu ktoś otruł jej owczarka belgijskiego – 12-letnią sukę o imieniu Czika. – To była tragedia. Jestem samotną osobą, z Cziką byłam bardzo związana. Nie chciałam oddać jej do utylizacji, więc pochowałam ją w przydomowym ogródku, pod krzakiem bzu – opowiada starsza pani.
Padła suka zagrażała środowisku
Miesiąc później jej krewny wykopał sukę i o martwym psie powiadomił straż miejską.
– Funkcjonariusze przyjechali i kazali w ciągu dwóch godzin usunąć szczątki Cziki. Wypisali mi też 200 złotych mandatu za „pozostawienie zwłok zwierzęcia po padnięciu na posesji” – opowiada emerytka.
– A przecież ja nic złego nie zrobiłam. Nie powiedzieli mi także, że mogę odmówić przyjęcia mandatu – dodaje. Psa zabrali do utylizacji pracownicy pobliskiej hurtowni zoologicznej.
Pani Henryka wystąpiła do straży miejskiej o anulowanie mandatu lub rozłożenie go na raty. Jednak odpowiedź przyszła odmowna. – To straszne, ledwo wiążę koniec z końcem, brakuje mi na opłaty i leki, nie mam z czego zapłacić – mówi przez łzy.
Emerytka napisała więc skargę do prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. Jednak odpowiedź w jej imieniu napisał komendant straży miejskiej Zbigniew Leszczyński. „Powinna Pani wziąć pod uwagę konsekwencje, wynikające z nieodpowiedniej utylizacji zwłok psa i stworzonego tym samym dla środowiska i lokalnej społeczności zagrożenia” – pouczył.
Strażnicy zbadają sprawę
– Mam żal do pani prezydent, z którą chodziłam na pielgrzymki. Bo jej strażnicy widzą tylko paragrafy, a nie widzą człowieka – uważa pani Henryka.
Paweł Mostowski z ekopatrolu straży miejskiej tłumaczy, że jeśli ktoś trzyma zwłoki zwierzęcia w widocznym miejscu, wówczas funkcjonariusze mogą ukarać taką osobę mandatem.
– To wynika z przepisów o ochronie czystości. Wcześniej powinni jednak pouczyć ją, by w odpowiedni sposób uprzątnęła padłego psa czy kota – tłumaczy strażnik. Dlaczego w tym przypadku tak nie było? – Nie wiem. Nie znam tej sprawy – mówi Mostowski.
Pani Henryka do dziś nie zapłaciła mandatu. Jej sprawa trafiła już do Wydziału Egzekucji Administracyjnej Urzędu Miasta. Czy Ratusz pomoże emerytce? – Od kilku miesięcy straż miejska ma upoważnienie do odraczania, umarzania bądź rozkładania mandatów na raty – odpowiada Anna Snopkiewicz z biura prasowego ratusza.
A komendant Leszczyński dodaje: – Jeszcze raz przyjrzymy się tej sprawie.
Utylizacja albo psi cmentarz
Co powinien zrobić właściciel padłego psa czy kota? Zwłok zwierzęcia nie można pogrzebać ani w ogródku, ani w lesie. Trzeba je oddać do utylizacji. Przyjmie je większość lecznic albo wyspecjalizowane firmy. Koszt to ok. 100 zł.
– Zwierzę trafia do zakładu, który działa pod kontrolą powiatowego lekarza weterynarii. Zwłoki są spalane, a popiół dodatkowo jeszcze wypalony w piecach cementowni – tłumaczy Janusz Pecko, dyrektor firmy, która zajmuje się usuwaniem padłych zwierząt.
Martwego czworonoga można też pochować na cmentarzu dla zwierząt. Najbliższy jest w Koniku Nowym pod Halinowem.
Psi Los, bo tak nazywa się cmentarz, działa od 18 lat i leży już na nim 18 tysięcy zwierząt. Koszt pochówku w zależności od wagi wynosi od 250 do 350 zł za zwierzę. Opłata roczna za mogiłę to 50 zł.
Dodaj swoją opinię
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.