Sztuczne oddychanie usta-dziób
Wykluły się trzy długoszpony. Dla nich pracownicy zoo gotowi są do największych poświęceń. W chwilach krytycznych nie pożałowali im własnego oddechu.
– To w azylu dla ptaków je tak ratowano – zdradza Olga Zbonikowska z zoo.
Kiedyś pisklak ptasiej pary tuż po wykluciu się wpadł do wody. Obecna szefowa azylu Agnieszka Czujkowska rzuciła się na pomoc. Wyłowiła topielca i odratowała go, stosując sztuczne oddychanie. – Zachowała się bohatersko – chwali swoją wychowankę szef zoo Andrzej Kruszewicz.
Ocalony długoszpon żyje teraz w jednym z czeskich zoo.
– W europejskich ogrodach jest ich niewiele. Są niezwykle wrażliwe, delikatne. To, że je dostaliśmy, to jakiś cud nad Wisłą. Dlaczego? Negocjowałem ich sprowadzenie kilka lat. To rzadki i egzotyczny ptak. Gdy się go przewozi, to może ze stresu umrzeć – mówi Kruszewicz.
Będąc jeszcze szefem ptaszarni i azylu, sprowadził trzy lata temu do Warszawy parę tych ptaków z Holandii. To wciąż jedyna para długoszponów w Polsce.
To cenne ptaszki. Specjalnie dla nich zbudowano pływające wyspy w ptaszarni. Na nich żyje nasza mała trójka. Zajmuje się nimi tata długoszpon. – Bo u tego gatunku jest tak, że młode – kiedy się boją – upychają się pod skrzydło ojcowskie. I tak sobie bezpiecznie spacerują.
Dodaj swoją opinię
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.