Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Sieci połykają sklepiki

Agnieszka Grotek, Monika Górecka-Czuryłło 31-03-2008, ostatnia aktualizacja 01-04-2008 21:37

W stolicy rozpoczyna się właśnie kolejny etap walki o klienta. W szranki stają wielkie sieci handlowe i drobni osiedlowi sklepikarze. Eksperci nie pozostawiają złudzeń – mali są bez szans.

Pierwszy osiedlowy Carrefour, który wyprze lokalny sklep, powstanie na Chomiczówce. Jak udało nam się ustalić, podobna sytuacja może mieć miejsce na Woli i Bródnie. Przedstawiciele sieci szukają też lokali w centrum, chcą, by sklepy powstały w Al. Ujazdowskich i przy ul. Marszałkowskiej.

– Nic dziwnego, z badań wynika, że 63 proc. mieszkańców codziennie robi zakupy w sklepie obok domu – mówi rzecznik GUS Wiesław Łagodziński. I dodaje, że ekspansja sieciowych sklepów na osiedla to zguba dla małych sklepikarzy. – Nie wytrzymają starcia z konkurencją, która ma piekarnię, centralne zaopatrzenie i transport.

Państwo Laskowscy przez dziesięć lat prowadzili sklep przy ul. Bogusławskiego. Teraz muszą się wynieść. Ich miejsce ma zająć Carrefour. – Zebraliśmy 600 podpisów w obronie naszego sklepu – mówi nam Iwona Laskowska.

W pismach do spółdzielni Chomiczówka, do której należy lokal, mieszkańcy protestują przeciwko powstaniu sieciowego, zachodniego sklepu. – Jeden Carrefour już jest przy Conrada, a niedaleko są jeszcze: Leclerc, Lidl i Tesco – wylicza mieszkanka osiedla.

Prezes Chomiczówki Edward Młynarczyk jest zdziwiony tym protestem. – Państwo Laskowscy dostali wymówienie zgodnie z prawem. Nawet zgodziłem się na przedłużenie terminu działania sklepu, bo mieli zawarte umowy z dostawcami – wyjaśnia. – Postanowiliśmy zmienić najemcę, bo pawilon od lat nie był remontowany, a Carrefour ma zainwestować ok. 800 tys. zł.Dodaje, że dla mieszkańców zmiana będzie korzystna. – Nadal będą mieć sklep, ale ładniejszy i lepiej zaopatrzony.

– To będzie zupełnie inne miejsce – odpowiada stały klient Jarosław Bagiński. – Nasz sklep jest otwarty od godz. 6 rano, można przyjść po świeże bułki. I obsługa jest bardzo miła, nieanonimowa. Nie zaprzestaniemy protestów – podkreśla.

– To walka z wiatrakami – nie pozostawia jednak złudzeń Piotr Wojciński z Warszawskiej Izby Przedsiębiorców. – Firmy sieciowe wygrają z pojedynczym przedsiębiorcą. Wylicytują wyższy czynsz, zrobią remont.Powstawanie małych sklepów sieciowych to także jeden z pierwszych efektów ustawy o handlu wielkopowierzchniowym. Zakazuje ona budowy sklepów powyżej 400 mkw. bez zezwoleń samorządu. – Kupcy jej przyklaskiwali, a teraz płaczą – mówi Wojciński.

A przedstawiciele sieci przyznają, że szukają lokali, najlepiej po sklepie, który już funkcjonował. – Chcemy otworzyć sklepy Tesco Express – małe, do codziennych zakupów – przyznaje rzecznik Przemysław Skory.– Polacy mają słabość do sklepów osiedlowych. Tylko po większe zakupy idą do hipermarketu – wyjaśnia Ewa Patera z biura prasowego Carrefour. – Jedynym ratunkiem dla polskich kupców jest łączenie sklepów w grupy. Wtedy będziemy konkurencją – przyznaje Wojciński.

Skomentuj ten artykuł

Życie Warszawy

Najczęściej czytane