Trzeźwienie kosztuje
Ponad 40 mln zł zalegają miastu „goście“ izby wytrzeźwień. Oznacza to, że za pobyty na ul. Kolskiej 2/4 nie zapłaciło ok. 160 tys. osób. Za te pieniądze można by kupić np. 40 nowych autobusów.
Jak to się dzieje, że mimo tak ogromnego deficytu izba nadal działa? Utrzymuje ją miasto. W tym roku przyznano jej z budżetu 7,7 mln zł. Żeby zlikwidować 40-milionowe zadłużenie, każdy warszawiak musiałby wyłożyć z portfela 20 zł.
Skąd wzięły się tak wielkie straty? Wszystko rozbija się o bardzo małą ściągalność rachunków od jej klientów. Doba na Kolskiej kosztuje 250 zł, a za pobyt płaci ledwie co trzeci pacjent. Większość z nich stanowią bezdomni i bezrobotni. Rekordzista – mieszkaniec Bielan – nocował w warszawskiej izbie 170 razy. Pobyty, za które ani razu nie zapłacił, kosztowały podatników ponad 42 tys. zł.
W dodatku wiele osób przyjmowanych na stołeczną izbę nie mieszka w Warszawie – placówka jest jedną z dwóch, które pozostały na Mazowszu, i często przywożeni są do niej pacjenci z Legionowa, Marek, a nawet z bardziej odległych miejscowości. Poza stolicą i Płockiem wszystkie izby wytrzeźwień na Mazowszu zamknięto właśnie z uwagi na nierentowność. W całej Polsce zostało ok. 30 takich placówek (jeszcze sześć lat temu było ich o połowę więcej).
To się nie opłaca
– Naszą izbę zlikwidowaliśmy w lutym 2002 roku. Postępowania egzekucyjne prowadzone przez izbę skarbową toczą się jednak do dziś. Nierzadko opłaty za pobyt są umarzane, bo ich ściągnięcie jest niemożliwe – przyznaje Katarzyna Piechota, rzeczniczka Radomia.
Ze ściąganiem długów ogromne problemy mają także inne placówki – w Szczecinie płaconych jest ok. 30 proc. rachunków, w Poznaniu czy Pile jeszcze mniej – 12 – 25 proc.
Są jednak miasta, które ze ściąganiem zaległych opłat radzą sobie całkiem dobrze. Kraków egzekwuje połowę należności. Dług pacjentów wynosi tam nieco ponad 3 mln zł. Izba przyjmuje jednak tylko 30 pacjentów na dobę (Warszawa ponad cztery razy więcej) i jest najbardziej luksusową placówką tego typu w Polsce. Za 250 zł pensjonariusze mają całodobową opiekę lekarza, łazienkę, podłogowe ogrzewanie, kuloodporne szyby i monitorowane sale. Władze placówki zastanawiają się też nad puszczaniem muzyki relaksacyjnej trzeźwiejącym w tym lokalu osobom.
Co z nimi zrobić?
Dwa lata temu krakowscy radni chcieli zlikwidować izbę wytrzeźwień, ale skończyło się jedynie na planach.
Taką placówkę zamknięto natomiast w Gdyni. W Olsztynie z kolei przekształcono ją w Miejski Zespół Profilaktyki i Terapii Uzależnień, pełniący funkcję ambulatorium. Dlaczego? – Bo to była placówka rodem z PRL, nieprzystająca do obecnych realiów. Teraz jest taniej, nie ma też np. pasów, którymi trzeba mocować pijanych – ocenia Błażej Gawroński, dyrektor Zespołu.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.