Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Przy budowie: Marek Nowakowski

23-10-2008, ostatnia aktualizacja 23-10-2008 00:34

To był koniec lat 40. Powstał Metroprojekt. Pracownie, inżynierowie, plany, kosztorysy. Sztab dyrektorów. Duża instytucja. Potem Metrobudowa. Fanfary w całym kraju. Artykuły w „Trybunie Ludu”. Stolica będzie mieć podziemną kolej.

Taką jak Moskwa, Budapeszt i inne metropolie. Realizacja miała, jak zwykle w socjalizmie, przebiegać w tempie dynamicznym; wyścig pracy, przodownicy. Metrobudowa to były ogrodzone wysokim parkanem obszary w różnych częściach miasta, dochodził stamtąd huk maszyn, świdrów, sterczały dźwigi. Zaczynało się drążenie tuneli pod ziemią.

Kilku moich kolegów tam pracowało. Opowiadali o trudnościach, osuwała się sypka gleba, wybijała podziemna woda, zdarzały się wypadki. Inżynier, znajomy rodziców, zatrudniony w Metroprojekcie, był sceptykiem. Doradcy radzieccy nie brali pod uwagę lokalnych trudności.

– Tylko wpieriot! – taka była ich dewiza. Budowa utykała. Wydrążone sztolnie i szyby porzucano i zaczynano gdzie indziej.

Natomiast na ulicy Poznańskiej między Nowogrodzką i Alejami Jerozolimskimi nazwą „Metro” obdarzono mały, ciemny szynk, gdzie piło się na stojąco. Przyjął się; klientela liczna i urozmaicona: robotnicy z Metrobudowy, uliczne dziewczyny, doliniarze grasujący w tramwajach i na Dworcu Śródmieście.

Metrobudowę wkrótce przyćmiła budowa Pałacu Kultury i Nauki im. Józefa Stalina. To był priorytet. Ruszyły buldożery, rozwalając pozostałą po wojnie zabudowę ulicy Wielkiej i innych ocalałych kwartałów miasta. Metrobudowa zanikła. Tu i ówdzie pozostał jeszcze ogrodzony wysokim płotem teren, ale roboty pod ziemią zamarły.

Szynk Metro istniał do końca lat 50. i cieszył się niesłabnącym powodzeniem. Bywali tu także budowniczowie Pałacu Kultury. Teraz na jego miejscu jest pizzeria. Nielicznych warszawiaków z tamtych czasów ogarnia nostalgia na widok tego lokalu.

Przystają i patrzą.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane