Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Udana autopromocja

Maciej Czerski, Konrad Majszyk 22-09-2008, ostatnia aktualizacja 23-09-2008 11:21

Ponad 200 darmowych rowerów nawet nikt nie tknął. Zmotoryzowani wchodzący do metra zastali zamknięte bramki. W pociągach WKD kontrolerzy brali kierowców za gapowiczów.

*Samotność na hulajnodze wiceministra środowiska Henryka Jezierskiego. Większość urzędników stała w oknach i przyglądała się
autor: Darek Golik
źródło: Fotorzepa
*Samotność na hulajnodze wiceministra środowiska Henryka Jezierskiego. Większość urzędników stała w oknach i przyglądała się

To miała być „masa krytyczna”, czyli ogromny zjazd rowerzystów na dziedzińcu Ministerstwa Środowiska. Dziennikarze żartowali, że wyszła z tego „maseczka bezkrytyczna”.

Na hulajnogę z łapanki

W siąpiącym deszczu na rowery wsiadło zaledwie dziewięć osób – wśród nich wiceminister Janusz Zaleski , a na hulajnogi dwóch, w tym wiceminister Henryk Jezierski. Reszta urzędników resortu stała z założonymi rękami na schodach albo obserwowała sytuację z okien.

W czasie tego happeningu ul. Mikołaja Reja przed Ministerstwem była pełna samochodów – kierowcy zajęli na niej każdy wolny centymetr kwadratowy. Darmowe wypożyczalnie rowerów na Trakcie Królewskim i Powiślu też nie były oblegane. Można było pojeździć na jednym z 400 jednośladów, ale z tej oferty przez cały dzień skorzystało zaledwie 200 osób. – To pewnie przez deszczową pogodę – mówi Michał Babicz z Biura Ochrony Środowiska.

Odbył się za to happening w centrum. 30 cyklistów narobiło wstydu holenderskiemu właścicielowi Złotych Tarasów. Pojechali tam „ze świecą szukać stojaków na rowery”.

– Nie znaleźliśmy. Dyrekcja nas nie przyjęła, a ochroniarze wyprosili. Zaścianek, a nie Europa – mówi Marcin Myszkowski z Zielonego Mazowsza.

Metro, do widzenia

Zrozumienia dla Dnia bez Samochodu nie wykazali przewoźnicy. Na forum „ŻW” kierowcy skarżyli się, że po wejściu do metra zastali zamknięte bramki. Musieli przez nie skakać – jak gapowicze. – Powinni zjechać na peron windą albo wziąć z punktu ZTM bezpłatną wejściówkę – mówi rzecznik Metra Warszawskiego Krzysztof Malawko.

Z kolei w pociągach WKD kontrolerzy próbowali... karać kierowców. O Dniu bez Samochodu po prostu nie wiedzieli. Nieudolną organizację Dnia bez Samochodu krytykują specjaliści od marketingu.

– Kiedy chcemy przekonać do takiej idei, trzeba dać przykład i zaproponować coś w zamian. A swoim zachowaniem urzędnicy wypromowali tego dnia jazdę samochodami – ocenia Piotr Czarnowski z agencji First PR.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane