Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Drogie pofabryczne drogi

Agnieszka Grotek, Monika Górecka-Czuryłło 28-07-2008, ostatnia aktualizacja 29-07-2008 14:21

W Ursusie, na ponad 50-hektarowym terenie, powstanie nowoczesne osiedle. Mieszkańcy dzielnicy obawiają się, że podobnie jak w Miasteczku Wilanów zabraknie w nim dróg i szkół.

źródło: mat. inwestora

Będzie drugi Wilanów – alarmują czytelnicy po naszym tekście o planach dewelopera w stosunku do pofabrycznego terenu w Ursusie. I argumentują: właściciel wprawdzie jeszcze żadnej budowy nie zaczął, ale już pozagradzał wewnętrzne drogi i poustawiał budki z ochroniarzami. A później, jak osiedle wybuduje, to zażąda od miasta wykupienia ziemi pod wewnętrzne trakty. Albo ogrodzi miasteczko.

Nie kupili ziemi pod drogi

Mieszkańcy przypominają, że kiedy zakłady Ursus wystawiały dwa lata temu grunt na przetarg, występowali do ratusza i do dzielnicy, by władze skorzystały z prawa pierwokupu i od razu wykupiły grunt pod drogi. – Żadnej odpowiedzi nie dostaliśmy – żali się jedna z mieszkanek Ursusa.– W ramach pierwokupu możemy wykupić cały teren. Nie mamy możliwości kupowania fragmentów pod drogi, zwłaszcza planowane – wyjaśnia dyrektor Biura Gospodarki Nieruchomościami Marcin Bajko. I dodaje, że miasto ma obowiązek zapłacenia deweloperowi odszkodowania, ale za drogę już przez właściciela wybudowaną. I to tylko wtedy, gdy ma status drogi publicznej.

– A o tym musi zadecydować rada miasta. Za tzw. wewnętrzne drogi odszkodowań nie płacimy – mówi Bajko.

Uspokaja też spółka Challange Eighteen, właściciel terenu. – Zamknęliśmy tylko te drogi, których użytkowanie groziłoby niebezpieczeństwem, np. w rejonie budynków zagrożonych zawaleniem – wyjaśnia Iwona Postek, odpowiedzialna w spółce za inwestycje.

Dróg nie zagrodzą

Dodaje, że drogi publiczne są otwarte, jeździ po nich miejski autobus. Ale o tym, gdzie będą ulice w przyszłości i jaki będą miały status, wypowiadać się nie chce.

– Trwają negocjacje z dzielnicą – mówi Postek. – Nawet jak będą tylko drogi lokalne, to nie zamierzamy ich zamykać ani grodzić terenu – zapewnia. Na 52 ha między ulicami Świerszcza i Traktorzystów ma w ciągu 10 – 15 lat powstać całe miasteczko.

Właściciel terenu nie wystąpił jeszcze o pozwolenie na budowę. Czeka na uchwalenie miejscowego planu zagospodarowania, który jesienią ma być wyłożony do wglądu. Liczy, że o pozwolenie wystąpi w przyszłym roku. Ze wstępnych projektów planu wynika, że na pofabrycznym terenie można budować zarówno osiedle mieszkaniowe, jak i zakłady usługowe, a nawet duże markety.

Jednak szczegółów dotyczących lokalizacji dróg nie ma. – Te drogi właściwie są, tylko trzeba je zmodernizować – mówi Wiesław Krzemień, wiceburmistrz dzielnicy. – Pracujemy z inwestorem nad planami zagospodarowania. Zależy nam, by w tym miasteczku były szkoły, przedszkola, ośrodki zdrowia i odpowiednie drogi – dodaje.

Nie wyklucza, że grunt pod drogę publiczną trzeba będzie wykupić. Za ile? W tej chwili tego nie wiadomo, bo ziemię pod drogi będzie musiał wycenić rzeczoznawca. Ale koszty ich budowy poniesie już inwestor.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane