Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Wirtualne protesty przeciw podwyżce

Aleksandra Knap 24-11-2012, ostatnia aktualizacja 24-11-2012 21:34

Nie chcemy płacić więcej za bilety - mówią warszawiacy. Trwa fala protestów, póki co... wirtualnych.

źródło: Facebook

Na portalach społecznościowych powstaje coraz więcej grup i wydarzeń pokazujących niezadowolenie z przyszłorocznej podwyżki cen biletów komunikacji miejskiej. Twórcy wydarzeń prześcigają się w pomysłach, co zrobić, żeby oszukać tę podwyżkę. Na jednej ze stron czytamy: „Podczas kontroli biletów można szukać swojego biletu. (...) osoby, które akurat go nie mają zdążą wysiąść już na przystanku. W ten sposób kontrolerzy biletów nie będą w stanie przyłapać tych, którzy biletu nie posiadają. To skróci wpływy do kas ZTM i zmusi tę instytucję do zastanowienia się czy te ceny są konieczne".

Pojawia się pytanie: jaka jest skuteczność akcji prowadzonych za pośrednictwem portali społecznościowych. Spytaliśmy organizatorów czy wierzą w zwycięstwo protestów.

- Nasza strona ma jedynie na celu zwiększenie świadomości ludzi - dopóki będą płacić, ceny będą rosły – mówią twórcy wydarzenia na Facebooku „Sprzeciw wobec cen biletów ZTM Warszawa" - Strona ma na celu wywołanie oporu, a w co opór się przerodzi: czy ludzie przestaną jeździć, czy przestaną kupować bilety i będą uciekać, podpisywać petycje, czy będą krzyczeć pod pałacem Hanny Gronkiewicz-Waltz, to już ich sprawa – dodają.

Na razie protesty nie cieszą się zbyt dużą popularnością wśród fejsbukowiczów. Warszawiacy podchodzą sceptycznie do tego rodzaju inicjatyw.

- Wirtualne kliknięcia to mało rezolutny pomysł. Protesty uliczne mogłaby coś dać, o ile zbierze się duża ilość osób, a sprzeciw będzie głośny i agresywny. Niestety złość w dzisiejszych czasach pomaga – ocenia pani Barbara.

Podobnego zdania jest Magda - Można zorganizować jakąś grupę na Facebooku, ale mimo wszystko wydaje mi się, że to nic nie da.

Nawet uczestnicy wirtualnych wydarzeń mają wiele wątpliwości co do sensu prowadzonych akcji.

- Lepiej było by zebrać osoby, które "dołączyły" do akcji, sklecić jakieś sensowne pismo i zebrać podpisy w autobusach i na przystankach – pisze forumowicz.

zyciewarszawy.pl

Najczęściej czytane