Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Spadł Ratownik 12

Piotr Szymaniak, Marek Kozubal 20-11-2009, ostatnia aktualizacja 21-11-2009 11:23

Stolica została pozbawiona jedynego ratowniczego śmigłowca. W piątek w trakcie ćwiczeń na lotnisku Bemowo rozbiła się Agusta.

autor: Gardziński Robert
źródło: Fotorzepa
autor: Marcin Włodarski
źródło: TVP Warszawa

- Był huk, coś spadło, a potem, usłyszałam straż, która jechała na sygnale - wspomina Elżbieta Wieszczek, mieszkanka ulicy Księżycowej na Bemowie. Mieszka ona obok lotniska Babice, gdzie w piątek doszło do wypadku śmigłowca pogotowia lotniczego.

- Kilka razy podchodził do lądowania, potem się cofał, tak jakby mu brakowało miejsca do lądowania - wspomina pani Elżbieta.

Do wypadku doszło w piątek po południu. Śmigłowiec Agusta A 109 Power odbywał lot egzaminacyjny. - Pilotowali go dwaj doświadczeni instruktorzy. Latają u nas od czterech lat, zostali wyszkoleni w wojsku - mówi Robert Gałązkowski, dyrektor Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Piloci ćwiczyli manewr podejścia do lądowania w sytuacji, gdy jeden silnik jest wyłączony. Jeden z nich w trakcie ćwiczeń odnawiał licencję pilota, drugi go egzaminował.

Śmigłowiec usiadł na ziemi, wtedy pilot włączył drugi silnik. - I doszło do rzadko spotykanego zjawiska. Śmigłowiec wpadł w gwałtowne drgania - rezonans. Tak jakby się rozpadał. Jedna z łopat wirnika głównego, uderzyła w belkę ogonową i doszczętnie ją zniszczyła - mówi Leszek Sawicki, zastępca dyrektora LPR.

Dwaj piloci zostali lekko ranni, trafili do szpitala. - Jeden miał tylko zadrapania i po opatrzeniu opuścił szpital, drugi ma uraz głowy, uskarżał się na ból kręgosłupa, pozostanie na obserwacji - informuje Justyna Wojteczek, rzecznik LPR.

W piątek na miejscu wypadku pojawili się członkowie Państwowej Komisji Wypadków Lotniczych. - Efekty pracy poznamy za tydzień - powiedział nam Edmund Klich, przewodniczący komisji.

Komisja sprawdzi m.in. stan techniczny maszyny, pogodę, historię lotu. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że najbardziej prawdopodobna hipoteza dotycząca przyczyn wypadku związana może być z awarią techniczną.

Śmigłowiec Agusta A 109 Power od 2 lipca 2005 roku, jest powietrzną karetką. Oznaczony jest kodem "Ratownik 12". Helikopter przeszedł od 17 kwietnia do 23 czerwca gruntowny przegląd w Belgii. W powietrzu był 2614 godzin. Jest to jedyny śmigłowiec obsługujący Warszawę i okolicę. Nie nadaje się już do eksploatacji.

- Teraz mamy duży kłopot, nie jestem w stanie zabezpieczyć helikoptera tylko dla Warszawy - przyznaje Robert Gałązkowski. Czy to oznacza, że ofiary wypadków nie będą mogły być transportowane drogą lotniczą do szpitali? - Nie. Będą nas wspierały śmigłowce z Kielc, Płocka i Lublina - zapewnia dyrektor pogotowia lotniczego. Czas dotarcia do rannych będzie jednak dłuższy.

Szefostwo LPR przewiduje, że sytuacja może się poprawić dopiero w połowie grudnia. Wtedy do ratowania ludzi może trafił zakupiony przez Ministerstwo Zdrowia Eurocopter EC 135. - Dwie grupy pilotów zostały już przeszkolone, w tej chwili trwa szkolenie trzeciej. Każdy z pilotów musi wylatać co najmniej 30 godzin, dlatego szkolenie trwa długo - dodaje dyrektor Gałązkowski.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane