Miasteczko Ursus tylko na makiecie
O zagospodarowaniu terenów po dawnej fabryce traktorów w Ursusie prawdopodobnie zdecydują sami mieszkańcy w referendum.
Firma Celtic, która kupiła ponad 50 hektarów po dawnej fabryce traktorów, planuje wybudować tam osiedle dla około 30 tys. mieszkańców. Jednak projekty, które prezentuje, dotyczą ponad 200 hektarów działki całego terenu po dawnym Ursusie. Na makietach inwestor wskazuje miejsca na drogi, przedszkola, ośrodek kultury, a nawet przychodnię lub szpital. Jednak wiele działek, na których miałyby one stanąć, nie należy do inwestora.
Pofabryczna ziemia podzielona jest na różnej wielkości działki należące do ponad 35 przedsiębiorstw. Wielu właścicieli tych terenów wcale nie zamierza sprzedawać swoich gruntów firmie Celtic czy innym deweloperom. Ale obawiają się, że gdy zostanie uchwalony plan zagospodarowania przestrzennego, nie będą mogli budować na swoich terenach tego, co zamierzali. – Czujemy się oszukani. Kiedy kupowaliśmy działkę w 2002 r. i inwestowaliśmy w nowy budynek, grunty pełniły funkcje przemysłową i magazynową. Teraz w planach ma powstać na naszej działce park albo kościół – złości się Stefan Korycki z firmy Korurs.
– W marcu 2009 roku złożyliśmy w ratuszu wniosek o wydanie pozwolenia na budowę Diamond Business Park Ursus (hale produkcyjne). Jednak do dziś pozwolenia nie otrzymaliśmy – przyznaje Hubert Michalak z AIG Lincoln. I dodaje: – Jeśli plan zagospodarowania będzie w tym miejscu przewidywał tylko funkcję usługową, oznaczać to będzie zaprzepaszczenie naszej pracy i nakładów finansowych na przygotowanie inwestycji – mówi Hubert Michalak.
Inwestor Miasteczka Ursus nie ma sobie nic do zarzucenia. – Przygotowując plan i makietę Miasteczka Ursus, chcieliśmy jedynie pokazać możliwości urbanistyczne całego terenu objętego przygotowywanym planem miejscowym. Na naszej makiecie uwzględniliśmy to, co na razie zawarte jest w studium. Pokazaliśmy, gdzie może być szkoła, gdzie ośrodek zdrowia, gdzie mieszkania czy usługi – tłumaczy Piotr Turchoński z firmy Celtic. Dodaje, że firma zamierza zabudować tylko swoją część od ul. Traktorzystów, gdzie jest funkcja mieszkaniowa.
Zdaniem Celticu, takie makiety powinno robić miasto, uchwalając plany. – Żeby potencjalni deweloperzy, a także mieszkańcy, mogli zobaczyć, jak będzie wyglądał dany teren za 20 – 30 lat – dodaje Turchoński.
Ratusz odbija piłeczkę. – Plan to taka plansza. Trzeba poczekać, kto postawi na niej pierwszy pionek – mówi dyrektor miejskiego Biura Architektury Marek Mikos. I dodaje, że w przypadku Ursusa każde wyjście jest trudne. – Jest wniosek firm produkcyjnych o zmianę w studium i będzie rozpatrywany. Chcą, by przywrócone były w rejonie dawnej fabryki Ursus tereny przemysłowe. Ale są też deweloperzy, którzy kupili grunt już wtedy, gdy w studium widniał jako mieszkaniowy – mówi Mikos. Dodaje, że zarówno w przypadku uznania terenu za mieszkaniowy, jak i w wypadku potraktowania go jako teren przemysłowy, miasto musi liczyć się z procesami sądowymi. Te zapowiadają już przedsiębiorcy.
– Słuchamy wszystkich stron. Jeśli nie będzie porozumienia, to o losie pofabrycznego Ursusa zdecydują mieszkańcy dzielnicy w referendum – mówi burmistrz Wiesław Krzemień. W czwartek dzielnicowym radnym przedsiębiorcy firmy Celtic zaprezentują swoje wizje.
Czy możliwe jest istnienie różnych funkcji na tym terenie? Marek Mikos przyznaje, że to sprawa do dyskusji. – To zależy od woli lokalnego samorządu. A co do planu miejscowego tego terenu, to może trzeba go uchwalać partiami.
Dodaj swoją opinię
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.