Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Bat na dzikie reklamy

Konrad Majszyk 06-10-2008, ostatnia aktualizacja 07-10-2008 17:58

Jest już antidotum na szpetne billboardy i płachty zasłaniające okna. „ŻW” dotarło do projektu zmian w ustawach. Propozycje stolicy mogą być estetycznym ratunkiem dla całej Polski. Dzisiaj trafią na biurko ministra infrastruktury - dowiedziało się Życie Warszawy.

autor: Darek Golik
źródło: Fotorzepa
Warszawa. Billboard stojący między pomnikiem Polskiego Państwa Podziemnego a Sejmem.
autor: Guz Rafał
źródło: Fotorzepa
Warszawa. Billboard stojący między pomnikiem Polskiego Państwa Podziemnego a Sejmem.
Warszawa. Skrzyżowanie Al. Solidarności i Jana Pawła II.
autor: Dominik Pisarek
źródło: Fotorzepa
Warszawa. Skrzyżowanie Al. Solidarności i Jana Pawła II.

Wielka płachta ze skałą w kształcie fallusa wisiała na kamienicy przy Krakowskim Przedmieściu – naprzeciw kościoła św. Anny. Ustawione bez zgody konserwatora zabytków billboardy nadal są obok pomnika Polskiego Państwa Podziemnego przy Wiejskiej. Telewizor wielkości 400 mkw. zasłania okna mieszkańcom budynku na rogu al. Solidarności i Jana Pawła II.– Nielegalna reklama stała się problemem nie tylko estetycznym, ale też społecznym. Nie godzę się na to, żeby warszawiacy żyli w zaciemnionych domach, za płachtami reklam – mówi „ŻW” prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz.

Urzędnik: nie mam broni

Dotarliśmy do przygotowanych w ratuszu nowelizacji: prawa budowlanego i ustawy o planowaniu przestrzennym. Stworzyli je urzędnicy, którzy od lat narzekają na brak „narzędzi prawnych” w boju z armią prawników z firm reklamowych. Wzorowali się na regulacjach we Francji i w Niemczech. Dziś projekt trafi na biurko wiceministra infrastruktury Olgierda Dziekońskiego. W listopadzie może zostać przedłożony Sejmowi.

– Proponujemy powierzyć samorządom możliwość sporządzania prawa miejscowego w sprawie reklam – mówi naczelnik Wydziału Estetyki Miasta Tomasz Gamdzyk. – Dzięki temu powstałby np. kodeks reklamowy dla Warszawy, który szczegółowo określiłby dopuszczalną liczbę nośników, ich wielkość, odległość od siebie itd. I to także na działkach prywatnych w granicach miasta – wyjaśnia.

Billboardy i płachty umieszczone bez tzw. miejskiej rejestracji podlegałyby nakazowi rozbiórki i drakońskim karom – po 100 zł dziennie za metr kwadratowy reklamy.

To znaczy, że właściciciel płachty na rogu al. Solidarności i Jana Pawła II płaciłby ponad 40 tys. zł dziennie. Na dodatek potencjalne kary byłyby naliczane już od decyzji organu pierwszej instancji.

A jak jest dzisiaj? Firmom opłaca się przeciągać odwołania w instancjach, bo grzywny są niewspółmiernie małe wobec reklamowych zysków. Co więcej, naliczane dopiero po wyczerpaniu procedury odwoławczej.

Urzędnicy mają też pomysł, żeby reklamy niższe niż 4 m albo o powierzchni nie większej niż 0,4 mkw. były traktowane jak śmieci. Dzięki temu stojące między jezdniami rdzewiejące tabliczki „kebab”, „fryzjer”, „night club” itd. służby miejskie będą mogły wywozić bez angażowania powolnego i nieskutecznego nadzoru budowlanego.

Zdjąć płachty z okien

W ustawie o planowaniu przestrzennym prezydent miasta proponuje reklamowe rygory ogólnokrajowe. Chodzi o odgórny zakaz zasłaniania okien i drzwi budynków albo dopuszczalną wielkość billboardów (w miastach pow. 500 tys. mieszkańców: 3 mkw. w ścisłym centrum i 9 mkw. poza nim).

Dla lukratywnej branży outdooru to byłby cios. O pomyśle ekipy Hanny Gronkiewicz-Waltz prezes Izby Gospodarczej Reklamy Zewnętrznej Lech Kaczoń dowiedział się od nas.

– Samorząd może stworzyć reklamowe prawo lokalne. Ale zamiast restrykcji potrzeba przemyślanej koncepcji. Równie dobrze można uchwalić zakaz wjazdu czerwonych aut – ironizuje Kaczoń.

Prawo może wejść w życie za ok. pół roku. Władze Warszawy liczą na lobbing innych samorządów. Projekt wysłały wczoraj do Unii Metropolii Polskich.

Dodaj swoją opinię...

Życie Warszawy

Najczęściej czytane