Klub kawalerów wśród goryli znad Wisły
Przez najbliższe lata żadna panna do goryli nie przyjedzie. Nie zgadza się na to europejski koordynator tego gatunku. Dwa nasze samce są skazane na swoje towarzystwo.
Od trzech lat żyją nad Wisłą goryle Azizi i M’Tonge. Pierwszy jest mniejszy i słabszy, ale za to bardziej zaczepny. Rosną mu już kły. M’Tonge jest większy, silniejszy, opanowany i spolegliwy wobec dokazującego Aziziego. Gdy pierwszy raz się spotkały, mniejszy wyczesał futro większemu i odtąd tworzą nierozerwalną parę. Do tego stopnia, że śpią razem podczas poobiednich sjest, co można podejrzeć zza szyby w ich pawilonie. Jeżeli ktoś nie chce udać się na Ratuszową, by to zobaczyć, może nie ruszać się sprzed komputera. Na www.zoo.waw.pl jest transmisja z tego, co dzieje się u goryli.
Ale w tym sielskim życiu brakuje najważniejszego: partnerek. Wszak goryle sprowadzono nad Wisłę z myślą o zapoczątkowaniu w naszym kraju hodowli tego gatunku.
Szefowa naczelnych z zoo Anna Jakucińska tłumaczy dlaczego: – Hodowla goryli jest trudna, trzeba się tego nauczyć. Ogrody, które do tego aspirują, zaczynają od samców, bo tak jest najłatwiej. Najpierw zakłada się taki klub kawalerów – jak u nas. Czy my byśmy chcieli samicę? No pewnie! Ale na razie jej nie dostaniemy – ocenia.
Dlaczego? Okazuje się, że wszystkie goryle w Europie są zapisane w księdze stadnej. Europejski koordynator tego gatunku, który jest Holendrem, wyznacza, który goryl może sobie założyć harem i się dzięki temu rozmnażać. Naszych nie bierze na razie pod uwagę, bo na taki harem jest kolejka. A poza tym nasze goryle są jeszcze młode: – Na ludzki wiek przekładając, mają 16 i 17 lat – mówi szefowa naczelnych.
A gdyby ściągnąć taką partnerkę dla nich z Afryki? – Po pierwsze, goryle są pod ochroną. Po drugie, to by było fatalnie odebrane przez inne ogrody, czegoś takiego się nie robi. To by zamknęło nam drogę do samic wyznaczanych przez koordynatora – odpowiedziała.
Wiadomo, że na ten rok rekomendacje hodowlane Holendra nie przewidują gorylicy nad Wisłą.
A szkoda, bo czekają na nią luksusy. Nowoczesne lokum za kilka milionów złotych, wybieg z placem zabaw, regularne posiłki, wszechstronna opieka.
Nową małpiarnię przy ul. Ratuszowej otwarto trzy lata temu. Pawilon i wybieg dla małp człekokształtnych kosztował ponad 14 mln zł.
Cały kompleks został wybudowany na powierzchni hektara (zoo liczy 40 ha). Są tu drzewa do wspinania, liny, rozwieszone siatki, zabawki.
– To pionierska konstrukcja, budowana niezwykle rzadko – opowiadał wtedy zastępca dyrektora zoo Włodzimierz Konrad.
Futurystyczny pawilon nasze goryle dzielą ze stadem szympansów. Ale nie wiedzą nawet o ich obecności. Oba gatunki się nie znoszą, więc ich wybiegi zaprojektowano tak, by małpy się nie widziały, bo by zaczęły ze sobą drzeć koty.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.