Ostatni cichociemni
Z 316 żołnierzy elitarnej grupy spadochroniarzy zrzucanych nad Polską w latach 1941 – 1944 żyje dziś zaledwie kilku. W Polsce – sześciu.
W Muzeum Powstania Warszawskiego na zjeździe cichociemnych spotkali się wczoraj powstańcy, kombatanci oraz byli i obecni żołnierze jednostki specjalnej GROM. Pierwszy raz zjazdowi patronował prezydent RP. – Cichociemni to była elita Polski Walczącej. Najlepiej wyszkoleni, najbardziej ofiarni, wszechstronni żołnierze – oceniał doradca prezydenta, historyk Tomasz Nałęcz.
– Z grona słynnych spadochroniarzy żyje dziś w Polsce już tylko sześciu. Życiorys każdego nadawałby się na scenariusz oddzielnego filmu – zwraca uwagę dyrektor MPW Jan Ołdakowski. Wczoraj w muzeum pojawiło się dwóch – major Alojzy Józekowski i gen. Stefan „Starba” Bałuk. Nietrudno było namówić ich na wspomnienia.
– Na pierwszej lekcji technik wywiadowczych usłyszałem: „Pamiętajcie – jeśli przyjdzie taki moment, że oficer wywiadu sięgnie po broń, wtedy kończy się jako oficer wywiadu. Waszą bronią ma być wyłącznie mózg” – przypomina gen. Stefan Bałuk. Podczas szkolenia tzw. STS (Secret Traning Station) w Wielkiej Brytanii przechodził m.in. warsztaty wywiadowcze i techniczne, w tym naukę ślusarki. – Chodziło o sztukę dorabiania kluczy czy otwierania zamków. Każda umiejętność była istotna – wyjaśnia „Starba”.
W kwietniu 1944 r. został zrzucony na spadochronie w okolice Tłuszcza, po czym objął – w konspiracji – służbę w Wydziale Legalizacji Komendy Głównej AK zajmującym się m.in. podrabianiem dokumentów i wywiadem. Przed wybuchem Powstania Warszawskiego sporządził dokumentację fotograficzną niemieckich umocnień w stolicy.
Gen. Bałuk zwraca uwagę, że do dziś są rzeczy, o których nie możne powiedzieć, bo mogłyby one być niebezpieczne dla osób żyjących. Dlatego tak wiele informacji z akcji cichociemnych jest wciąż tajnych.
Z okazji zjazdu Muzeum Powstania i GROM (jednostka kultywuje dziś tradycje cichociemnych) przygotowały wystawę, którą będzie można oglądać do 31 sierpnia – „Wywalcz wolność lub zgiń. Cichociemni – spadochroniarze Armii Krajowej”. Prezentuje ona sylwetki żołnierzy i pamiątki po nich.
– Mamy nadzieję, że nie zdradzamy tam jakichś tajemnic państwowych – uśmiecha się kurator wystawy Piotr Śliwowski z MPW, który wraz z przedstawicielami jednostki specjalnej weryfikował materiały na wystawę. – O tym, że czasem przesadzano z tajemnicą, niech świadczy zdjęcie spadochroniarza w chmurach opatrzone podpisem: „Miejsce i czas zastrzeżone”.
Wśród eksponatów znalazła się m.in. żołnierska koszula, w której kołnierzu zaszywane były ampułki z trucizną. Każdy cichociemny dostawał taką ampułkę na wypadek aresztowania przez gestapo. Wielu nie wytrzymywało tortur.
Na wystawie są też sztylet brytyjskich komandosów, w które cichociemni byli wyposażeni, brytyjski beret wojskowy mjra Bolesława Kontryma „Żmudzina”, nieśmiertelnik ppor. Józefa Wątróbskiego „Jelito” czy aparat nadawczo-odbiorczy produkcji angielskiej używany przez cichociemnych do łączności radiowej.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.