Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Na Pradze widać Warszawę z początku XX w.

ng 29-12-2012, ostatnia aktualizacja 29-12-2012 10:05

Jak wyglądała Warszawa na przełomie XIX i XX wieku? Obraz życia z tego okresu, kiedy stolica Polski stała się prawdziwym europejskim miastem, jest zatrzymany na praskich podwórkach - uważa varsavianista Janusz Owsiany

autor: Radek Pasterski
źródło: Fotorzepa

Miejski charakter Pragi określały m.in. bliskie relacje między sąsiadami - powiedział Owsiany, który jest szefem Stowarzyszenia Monopol Warszawski, dbającego m.in. o zachowanie unikatowej atmosfery Starej Pragi. "Wiadomo było, że urzędnicy nie pomogą, jeśli mieszkańcy sami sobie nie pomogą. Stąd rola podwórek, na których odbywały się zbiórki do kapelusza z okazji chrzcin, ślubów" - powiedział varsavianista.

Jak zauważył podwórka służyły też innym celom. Kiedy podczas II wojny światowej nabożeństwa w kościołach wykorzystywano do łapanek, miejscowe władze kościelne pozwoliły na odprawianie mszy św. właśnie na podwórkach. - Stąd taka mnogość kapliczek w podwórkach kamienic praskich - wyjaśnił.

W ramach podwórek wspólnie zajmowano się opieką nad dziećmi, organizowano wspólne zakupy, wspólne gotowania. Poza dobrymi relacjami sąsiedzkimi mieszkańcy Pragi - jak powiedział Owsiany - charakteryzowali się też dużą pomysłowością.

Przypomniał, że w związku z prawem non tolerandis Judaeis, w XVIII w. Żydzi nie mogli osiedlać się w Warszawie, wybierali więc Pragę - wówczas osobne miasto. Dlatego też Praga - późniejsza dzielnica Warszawy, była zamieszkiwana przez kilkadziesiąt procent ludności żydowskiej, w większości biedny proletariat.

- Mieszkańcy Pragi mieli mnóstwo ciekawych pomysłów na to, jak żyć i nie dać się zwariować kolejnym administracjom i jak ucywilizować urzędników, by chcieli pomagać w interesach i pomagać miastu - powiedział Owsiany.

Według niego "spektakularnym tego przypadkiem jest pierwsza polska wytwórnia filmowa na Pradze, którą zorganizował hodowca i sprzedawca gęsi". Mężczyzna znudzony swoją profesją, kiedy się dowiedział, o pierwszych wyczynach braci Lumiere, sprowadził na dzisiejszą ulicę Zamoyskiego fachowca, by zaczął produkować filmy na miejscowy użytek". W 1914 r. powstał pierwszy film pt. "Męty z Warszawy". - Był kręcony w naturalnej scenografii z aktorami wziętymi prosto z ulicy. Aby zaoszczędzić, producent płacił im gęśmi - opowiada Owsiany

Przypomniał też, że w Warszawie przełomu wieków uruchamiano produkcję na olbrzymią skalę - m.in. eksportowano szyny na kolej transsyberyjską, do Odessy transportowano prefabrykowane mosty. Śmiałym przedsięwzięciem było przepędzanie z Ukrainy do Warszawy siwych wołów. - Proszę sobie wyobrazić, co oznacza opłacić kogoś, kto łapie woły na Ukrainie, potem tego, kto je przepędza, pasąc je, by nie padły, a potem zajmuje się dystrybucją. To było możliwe tylko w Warszawie - zaznaczył. Woły zabijano na ul. Krowiej, potem barkami i tratwami mięso spławiano do Gdańska, transportowane było ono także do Berlina.

Niemałe zarobki ówczesnych przedsiębiorców, miały wpływ na warszawską kuchnię. - Ludzie, którzy robili ogromną fortunę, chcieli ją wydawać. Dlatego Warszawa była centrum diety śródziemnomorskiej, zaopatrywana w świeże owoce z całego świata, znakomite ryby, owoce morza - podkreślił Owsiany.

Do historii Pragi przeszła zmiana podczas pierwszej wojny światowej administracji rosyjskiej na pruską. "Gubernator rosyjski kazał wówczas wylać cały zapas wódki - a było to prawie 1,5 mln litrów gorzały. Ponieważ na Pradze nie było kanalizacji, to wódkę z monopolu wypompowano przez płot na ulicę. Praga była pijana przez tydzień" - opowiadał Owsiany.

Niestety, kamienice, przestrzenie postindustrialne, w których zatrzymany jest obraz miejskiego życia z XIX i XX wieku, niszczeją - wskazał varsavianista. Podkreślił jednocześnie, że niektóre z budynków udaje się uratować - tak jest w przypadku kamienicy z XIX w. przy ul. Sierakowskiego 4, w którym do gimnazjum uczęszczał Janusz Korczak. Inwestor zgodził się rewitalizować budynek.

PAP

Najczęściej czytane