Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Trudny pozew za obrazę powstańców

Mateusz Rzemek 14-08-2017, ostatnia aktualizacja 14-08-2017 10:50

Wulgarna reklama nawiązująca do Powstania Warszawskiego to wyzwanie dla prokuratury, a nie sądu cywilnego.

autor: Przemysław Wierzchowski
źródło: Fotorzepa

Pozew o 1 mln zł zadośćuczynienia przeciwko agencji J. Walter Thompson Group Poland chce złożyć Maciej Świrski, założyciel Reduty Dobrego Imienia – Polskiej Ligi przeciw Zniesławieniom. Agencja przygotowała i opublikowała 1 sierpnia na Instagramie reklamę napoju Tiger przedstawiającą obraźliwie wyciągnięty środkowy palec, z podpisem „Dzień Pamięci. Chrzanić to, co było. Ważne to, co będzie!".

– Ta reklama dokonuje obrazy pamięci o powstańcach warszawskich. Mój krewny, porucznik „Juliusz" Zygfryd Maria Urbanyi, zginął 9 sierpnia 1944 r. na barykadzie na Rymarskiej. W mojej opinii to świadome działanie. Problem w tym, że dla wielu osób reklama określa sposób postępowania, kreuje wzorce postaw – mówi Świrski. – Jestem w trakcie ustalania z prawnikami, czy poza agencją mogę pozwać też producenta napoju, który ją zaakceptował.

Za powodzeniem sprawy w sądzie przemawia to, że to nie pierwsza co najmniej kontrowersyjna reklama tego napoju przygotowana przez agencję J. Walter Thompson Group Poland. Poprzednie reklamy opublikowane m.in. 10 kwietnia w rocznicę katastrofy smoleńskiej czy 15 czerwca w Boże Ciało, w niewybredny sposób nawiązywały do tych dat. Jak się okazuje, takie jaskrawe naruszenia dobrych obyczajów mogą nie wystarczyć do tego, by pociągnąć reklamodawcę do odpowiedzialności.

– W sądach pojawiła się nowa linia orzecznicza wskazująca na możliwość żądania rekompensaty za naruszenie dóbr o charakterze narodowym – mówi prawnik z jednej z największych kancelarii, który prosi o zachowanie anonimowości, bo być może będzie zajmował się tą sprawą. – Zasadnicze pytanie brzmi, kto może wystąpić z takim pozwem. Organizacje społeczne mają ograniczoną legitymację procesową i mogą inicjować sprawy konsumenckie, dotyczące nierównego traktowania czy stawać w obronie ofiar przestępstw. Nie ma więc formalnie możliwości, aby np. organizacja reprezentująca powstańców wystąpiła z takim pozwem. Dużo większe szanse przed sądem mogli by mieć sami powstańcy, czując się obrażeni przez taką reklamę. Inaczej jest z członkami rodzin powstańców. W takim przypadku można by mówić o naruszeniu kultu osoby zmarłej. Nie jest to jednak podstawa dająca możliwość żądania wysokiej rekompensaty.

Oręż z ręki chętnych do pozywania Maspexu wytrąca reakcja spółki na oburzenie, jakie wywołała publikacja.

– Oficjalne przeprosiny i zapłata pół miliona złotych na cel społeczny spełniają już ewentualne roszczenia – dodaje stołeczny adwokat. – Tym bardziej że polskie sądy są dość skąpe podczas przyznawania zadośćuczynień. Przykładowo osoba, która straciła bliskiego w wypadku może liczyć na zadośćuczynienie w wysokości około 200 tys. zł. A to jednak nieporównywalna sytuacja.

Może się okazać, że skuteczną metodą na ukaranie autorów tej reklamy będą działania prokuratorów. Wniosek w tej sprawie złożyło dwóch warszawskich radnych. Podstawę do działania śledczych będzie stanowił wtedy art. 133 kodeksu karnego, który mówi, że „kto publicznie znieważa Naród lub Rzeczpospolitą Polską, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3".

- masz pytanie, wyślij e-mail do autora: m.rzemek@rp.pl

Opinia

dr Grzegorz Kuczyński, adwokat, partner w kancelarii Gotkowicz, Kosmus, Kuczyński

Jestem zniesmaczony tą reklamą. To nie wystarczy, aby przeprowadzić skuteczny proces o zadośćuczynienie. Warto pomyśleć o tym, by zmienić przepisy tak, aby pozwy w takich sytuacjach mogły składać np. stowarzyszenia zrzeszające powstańców. Inaczej jedyna droga to pozwy osób, których godność została naruszona. A to będzie długi i trudny proces. Z kolei prokuratorzy muszą przypisać winę konkretnym osobom, a z tym także może być trudno. Jest jeszcze trzecia droga. Pozew przeciwko serwisowi, na którym została opublikowana ta reklama. Zgodnie z orzecznictwem każdy serwis internetowy może być uznany za prasę. Wtedy roszczenie można oprzeć na art. 36 prawa prasowego, zgodnie z którym reklamy publikowane w prasie muszą być zgodne z prawem i zasadami współżycia społecznego.

"Rzeczpospolita"

Najczęściej czytane