Piotr Zaremba
Stanowi typowy przykład zawrotnej kariery, jaką robili młodzi dziennikarze, którzy pojawili się w „ŻW” na początku lat 90.
– To był bardzo malowniczy okres, w którym teksty pisało się jeszcze na maszynie. Poprawki nanosiliśmy ręcznie, co niejednokrotnie było źródłem pomyłek – wspomina dzisiejszy publicysta „Polski”. – To był jeszcze klimat starej PRL-owskiej gazety: zdezelowane maszyny, stare meble... Jak zszedłem kiedyś do drukarni, okazało się, że drukarze składali gazetę po pijanemu.
W tamtych czasach zespół dzielił się na dwie części. Starych dziennikarzy wywodzących się jeszcze z PRL-u oraz młodych, ściągniętych do redakcji przez Tomasza Wołka i Kazimierza Wóycickiego. – Ta młodzież, niespecjalnie cokolwiek umiała, ale dostawała bardzo poważne zadania. Ja np. pół roku od przyjścia do redakcji zacząłem chodzić do Sejmu i pisać czołowe relacje. Teraz to byłoby chyba niemożliwe, ale to był taki czas, kiedy kariery robiło się bardzo szybko. Czasem zbyt szybko.
Publicystą stał się dopiero w „Życiu” z kropką. W „ŻW” był, jak sam mówi, „zwyczajnym facetem, który chodził do Sejmu, siedział pod drzwiami komisji i słuchał jakichś narad”. – Z perspektywy lat te czasy wydają mi się kombatanckie i zwariowane zarazem: trzech dziennikarzy politycznych zapełniało dwie kolumny – mówi Zaremba.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.