Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Ekstremalne pływanie na krawędzi

Maciej Miłosz 15-08-2008, ostatnia aktualizacja 05-09-2008 11:12

Wrzeszczę wniebogłosy. Wiszę na trapezie, rozpaczliwie próbując utrzymać równowagę. Przy mocniejszych podmuchach wiatru jeden z pływaków unosi się nad wodę, a rozcinane przez nasz katamaran fale lądują na mojej twarzy. Jest bosko!

Dla laików budowa tej dziwnej łodzi wydaje się dosyć prosta: dwa pływaki połączone siatką (trampoliną), a do tego maszt i dużo żagla. Jednak każdy, kto nie jest typowym szczurem lądowym, widzi, że katamarany turystyczno-sportowe, które możemy spotkać chociażby na Zalewie Zegrzyńskim, są bardzo mocno „przeżaglowane”
autor: Jerzy Dudek
źródło: Fotorzepa
Dla laików budowa tej dziwnej łodzi wydaje się dosyć prosta: dwa pływaki połączone siatką (trampoliną), a do tego maszt i dużo żagla. Jednak każdy, kto nie jest typowym szczurem lądowym, widzi, że katamarany turystyczno-sportowe, które możemy spotkać chociażby na Zalewie Zegrzyńskim, są bardzo mocno „przeżaglowane”

Za sterem siedzi Piotr, który katamaran kupił sobie cztery lata temu. – Przyjechałem kiedyś nad Zegrze z 50-letnim Anglikiem. Wtedy miałem fokę (niewielki jacht kabinowy – przyp. red.) – opowiada. – Zapraszam go do środka, a on patrzy na mnie i mówi: „Jak to jest? Ja mam 50 lat i pływam laserem, łódką, na której ciągle czuję emocje. A ty masz lat 30 i jakbyś już był na emeryturze”. Postanowiłem to zmienić.

Piotr jest dobrym towarzyszem w pierwszym rejsie. Osoba początkująca powinna płynąć z kimś doświadczonym.

Szaleństwa na trapezie

Mamy trzy stopnie w skali Beauforta, czyli wiatr jest dość solidny. Czas zwrócić na siebie uwagę dziewcząt stojących na lądzie, czyli wykonać spektakularnie wyglądające balastowanie na trapezie. Wpinam moją uprząż trapezową. Stawiam nogi na krawędzi pływaka i je wyprostowuję.

– Obróć się w stronę dziobu – doradza mi Piotr. – Tak będzie ci łatwiej utrzymać równowagę.

Płyniemy. Wiem, że powinienem zachować więcej dystansu, ale emocje mnie ponoszą. Jest po prostu fantastycznie! Wszystko przez zawrotną szybkość. Ilość żagla w stosunku do wielkości pokładu jest na katamaranie dużo większa niż w przypadku „klasycznych” łódek jednokadłubowych, jakie znamy z Mazur. Jeśli dorzucimy do tego mniejsze opory, to staje się jasne, dlaczego te jednostki osiągają tak szalone prędkości.

„Prawie” czyni różnicę

Żeglowanie dwukadłubowcem zasadniczo różni się od klasycznej łódki. Ma on większy kąt martwy (najmniejszy kąt, pod którym może płynąć to 45 st. w stosunku do kierunku, z którego wieje wiatr) i zwalnia, jeśli płynie z wiatrem, czyli tzw. fordewindem.

– No i oczywiście nie ma tu miejsca na picie piwka – mówi Robert Wilczyński, właściciel szkółki i centrum katamaranów Sport Sailing, które znajduje się w Zegrzu Południowym. – Nawet jeśli ktoś ma pojęcie o żeglowaniu, a nigdy nie próbował swoich sił na katamaranie, powinien przejść specjalistyczne przeszkolenie. Kierunki wiatru i teoria żeglowania są takie same, ale technika jest inna.

Czysta adrenalina

Kluczowym elementem na każdym katamaranie jest tzw. lifelina, niepozorny sznurek, który jest niezbędny do stawiania łodzi, jeśli ją przypadkiem wywrócimy. Choć wydaje się to dosyć groźne, wywrotki są powszechne. – Na początku jest to stały element gry – śmieje się Wilczyński.

Przy pierwszej wywrotce byłem nieco zaskoczony. Wszystko działo się dosyć szybko. Zwrot przez rufę przy silnym wietrze i nagle leżymy. Niestety, łódź wywinęła tzw. grzybka – czyli cały maszt i żagiel poszły pod wodę. My pływamy obok.

Piotr przekłada lifelinę nad pływakiem, który znajduje się po nawietrznej. Obracamy katamaran tak, aby wiatr nam pomagał. Stajemy na drugi pływak i ciągniemy. Choć na początku nic się nie dzieje, to po kilkudziesięciu sekundach przeciwny pływak zaczyna się powoli podnosić. Nagle przyśpiesza i wreszcie się obraca. My znów lądujemy w wodzie. Wciągamy się na trampolinę i płyniemy dalej.

Przychodzi silny podmuch wiatru i przyśpieszamy. Adrenalina buzuje w żyłach.

Nuda niepożądana

W pierwszy samodzielny rejs katamaranem ruszam przy wietrze zdecydowanie słabym. Praktycznie nie ma fali. Płynę powolutku, siedzę na siatce i czuję się dosyć bezpiecznie. Brakuje mi emocji. Katamarany, tak jak wszystkie żaglowce, mają jedną wadę: jak nie wieje wiatr, to wieje nudą.

Tu byliśmy

Sport Sailing – Warszawskie Centrum Katamaranów znajduje się w Porcie 500 w Zegrzu Południowym przy ulicy Warszawskiej 31.

Wypożyczenie katamaranu: Hobie Cat 15: 1 godz – 90 zł, 2 godz. – 150 zł. Można także wypożyczyć pianki, uprzęże trapezowe i jachty jednokadłubowe.12-godzinny kurs pływania na katamaranie, kończący się egzaminem na licencję VWDS, kosztuje 550 zł.

Gdzie jeszcze pływać

Port Pilawa

Białobrzegi, ul. Plażowa 1, tel. 022 772 33 10

Wypożyczenie katamaranu – 200 zł/dzień.

Promenada

Białobrzegi, ul. Spacerowa 35, tel. 022 768 01 03

Wypożyczenie katamaranu Alfa Wind: 40 zł/godz., 25 zł/pół godz.

TASK Yachting Club

Warszawa, ul. Hynka 5/6, tel. 0 609 574 071

Wypożyczenie katamaranu Hobie Cat 16: 120 zł/godz., 200 zł/2 godz., 450 zł/dzień.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane