Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Budowali most, dom popękał. Pokryć strat nikt nie chce

Janina Blikowska, Robert Biskupski 23-04-2012, ostatnia aktualizacja 23-04-2012 22:45

Podczas budowy mostu Północnego popękał dom. Ubezpieczyciel nie chce wypłacić właścicielce większego odszkodowania. Po interwencji „Rz” ponownie zbada sprawę

Podczas prac budowlanych przy moście Marii Skłodowskiej-Curie popękał dom stojący w pobliżu. Do dzisiaj w ścianach są szpary. Właścicielka walczy o pieniądze na remont budynku
autor: Szymon Łaszewski
źródło: Fotorzepa
Podczas prac budowlanych przy moście Marii Skłodowskiej-Curie popękał dom stojący w pobliżu. Do dzisiaj w ścianach są szpary. Właścicielka walczy o pieniądze na remont budynku
autor: Krzysztof Skłodowski
źródło: Fotorzepa

Parterowy dom z zamieszkałym poddaszem przy ul. Życzliwej, w którym mieszka Wiesława Żmijewska, ma dopiero sześć lat. Podczas budowy pobliskiego mostu Marii Skłodowskiej-Curie popękały w nim jednak ściany i sufit. Budynek wymaga generalnego remontu.

– Dom wygląda tak, jakby miał co najmniej 30 lat. Szczeliny są wszędzie i stale się powiększają – opowiada pani  Żmijewska.

Do zniszczeń doszło podczas wbijania pali pod podpory wiaduktów przeprawy jesienią 2009 r.

– Dom trząsł się wtedy tak, jakby ziemia się zapadała – opowiada pani Wiesława. Dodaje, że ściągnęła wtedy do siebie nawet kierownika robót, by na własne oczy zobaczył, „jak to wszystko wygląda".

– Budynek trząsł się nawet wtedy, gdy już wyłączono ciężkie maszyny – opowiada właścicielka domu.

Na kilka miesięcy udało jej się wstrzymać palowanie, a potem, gdy je kończono, inwestor używał już specjalnych czujników drgań.

Zniszczenia jednak pozostały. Nasza czytelniczka wielokrotnie zgłaszała uszkodzenie budynku zarówno inwestorowi, czyli Zarządowi Miejskich Inwestycji Drogowych (ZMID), jak i wykonawcy – Pol-Aqua.

Jednak oni jej nie pomogli. Bez przerwy odsyłano panią Wiesławę do ubezpieczyciela. Ten zaproponował jej 14 tys. zł odszkodowania.

– Początkowo nie chciałam przyjąć tej sumy, lecz po rozmowie z prawnikiem zdecydowałam się na to – opowiada Wiesława Żmijewska. Dodaje, że razem z adwokatem uznali, iż 14 tys. zł to kwota, która należy jej  się bezspornie, a o resztę będą  walczyć dalej.

Nasza czytelniczka wie, że remont jej domu pochłonie majątek. – Rozmawiałam z brygadami remontowymi i najniższa stawka, jaką zaproponowano mi za ten remont, opiewa na 150 tys. zł – mówi.

Tymczasem ubezpieczyciel takiej sumy zapłacić nie chce.

– Dostałam pismo, w którym poinformowano mnie, że skoro dom nie uległ częściowemu lub całkowitemu zawaleniu, nikt nie zginął ani nie został ciężko ranny, to żadne inne pieniądze mi się nie należą – żali się Wiesława Żmijewska. – A ten dom został zbudowany za oszczędności całego życia, nie stać mnie, by zapłacić jeszcze za tak kosztowny remont. Wierzyłam, że skoro uciążliwą dla mnie inwestycję robi samorząd, to naprawi wszystkie szkody, które w jej trakcie powstały – podkreśla.

ZMID nie chce komentować tej sprawy. – Na czas budowy tym terenem zarządzał wykonawca i to on musi pokryć wszystkie szkody, które z tego wynikły – tłumaczy nam rzeczniczka tej instytucji Małgorzata Gajewska. Podkreśla, że takie zapisy wynikają z umowy, jaką ZMID podpisał z wykonawcą.

Z kolei wykonawca odsyła nas do ubezpieczyciela. – Budowa była ubezpieczona w konsorcjum trzech firm, na czele którego było PZU SA – mówi tylko rzeczniczka firmy Pol-Aqua Małgorzata Akimowicz-Paruszewska. Dodaje, że jej firma nie ma wpływu na to, jaką opinię wydali eksperci ubezpieczyciela.

Wczoraj skontaktowaliśmy się z PZU. Po interwencji „Rz" ubezpieczyciel postanowił raz jeszcze zbadać sprawę odszkodowania za zniszczony dom  pani Wiesławy. – Sprawdzamy, czy w wydanej decyzji nie było uchybień. Jak tylko będziemy  znać rezultat tych analiz, poinformujemy, czy postępowanie zostało przeprowadzone zgodnie z przepisami – zapewnia  Agnieszka Rosa z biura prasowego ubezpieczyciela.

Pani Wiesława mówi, że PZU powinien się pośpieszyć ze swoimi analizami. – Boję się, że to może być granie na zwłokę, bo ze mną ta firma już od dawna rozmawiać nie chce. Zaczęła  to robić, gdy wynajęłam pełnomocnika – opowiada właścicielka domu z ul. Życzliwej. Dodaje, że jest przygotowana do wystąpienia na drogę sądową przeciwko ubezpieczycielowi.  – Mój prawnik już pracuje nad pozwem – opowiada. Dodaje, że długo starała się tego uniknąć, bo jak wie, sprawy w sądach ciągną się w nieskończoność, ale teraz czytelniczka uważa, że nie ma wyjścia.

– Chodzi mi tylko tylko o sprawiedliwość i remont mojego domu. Niczego więcej nie chcę – dodaje pani Wiesława.

Poskarż się do Rzecznika Ubezpieczonych

Jeśli właścicielka domu nie zgadza się z wyliczoną kwotą odszkodowania, może się poskarżyć do nas – mówi Krystyna Krawczyk z Biura Rzecznika Ubezpieczonych. Tłumaczy, że w takiej skardze kobieta powinna dokładnie opisać całą sprawę oraz złożyć kopie posiadanych dokumentów, m.in. korespondencji z inwestorem czy z jego zakładem ubezpieczeniowym. – Przy tak potężnej inwestycji jak budowa mostu jego wykonawca musiał się liczyć z tym, że w trakcie prac może dojść do takich przypadków jak ten, więc musiał się od ich następstw ubezpieczyć – uważa Krystyna Krawczyk. Dodaje, że po otrzymaniu skargi od właścicielki uszkodzonego domu Biuro Rzecznika Ubezpieczonych sprawdzi jej zasadność. Urzędnicy w tym czasie ustalą m.in. zakres wykupionego przez wykonawcę ubezpieczenia czy granicę kwoty pokrywania ewentualnych szkód. – Takie ubezpieczenie jest dobrowolne – przyznaje urzędniczka. Sprawdzanie zasadności skargi zajmuje rzecznikowi ubezpieczonych około miesiąca. – Po tym okresie zdecydujemy, jakie kroki możemy podjąć w konkretnej sytuacji – tłumaczy Krystyna Krawczyk. Zauważa, że rocznie do Biura Rzecznika Ubezpieczonych wpływa ok. 14 tys. skarg.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane