Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Nie szczepią dzieci ze strachu

Ewa Zwierzchowska, Monika Górecka-Czuryłło 15-08-2010, ostatnia aktualizacja 16-08-2010 13:24

Nie wszyscy rodzice szczepią swoje dzieci przeciwko chorobom zakaźnym – alarmują lekarze. I ostrzegają, że konsekwencje mogą być groźne dla życia maluchów.

autor: Bartek Sadowski
źródło: Fotorzepa

Już przed porodem zgłosiłam położnej, że nie zgadzam się na żadne szczepienie mojego dziecka” – pisze jedna z warszawianek na forum internetowym.

„A ja do dziś walczę o powrót do zdrowia syna po zaszczepieniu go na błonicę, krztusiec i tężec” – wtóruje inna internautka. Na forach internetowych wielu rodziców straszy się szkodliwością szczepień.

„Szczepionka przeciwko odrze, śwince i różyczce może być przyczyną autyzmu” – czytamy kolejny wpis. „Tę chorobę może powodować też Tiomersal, który używany jest przy produkcji szczepionki przeciwko WZW typu B” – to kolejna internetowa przestroga.

Rodzice mówią „nie”

A lekarze potwierdzają, że coraz więcej rodziców nie wydaje zgody na szczepienie dzieci. – Już nawet w niektórych szkołach rodzenia rozpowszechniany jest pogląd o związku szczepionek z wystąpieniem autyzmu u dzieci – mówi Magdalena Sawicka z oddziału wcześniaków i patologii noworodka Szpitala św. Zofii.

Mniejszą tzw. wyszczepialność potwierdza też najnowszy raport GUS. Najgorzej jest w przypadku gruźlicy. Przeciw tej chorobie nie szczepi się prawie 7 proc. noworodków. Podobnie jest w przypadku różyczki. Aż 3 proc. dzieci do drugiego roku życia nie jest chronionych przed wirusowym zapaleniem wątroby typu B. Tyle samo nie jest uodparnianych przeciw odrze, śwince i różyczce.

– Przynajmniej raz w tygodniu mam rodzica, który nie godzi się na szczepienie – przyznaje dr Sawicka. Dodaje, że jedną z przyczyn jest rzeczywiście obawa przed autyzmem, powikłaniami. – Ale część uważa, że kalendarz szczepień jest „przeładowany” albo szczepienia są prowadzone zbyt wcześnie. Pada też argument, że powodują ból – opowiada.

Lekarze przyznają, że zaniechanie szczepień to niebezpieczna tendencja. Przypominają, że na przykład gruźlica u małego dziecka może powodować zapalenie opon mózgowych, a WZW typu B po latach może skutkować ciężką chorobą – rozwojem marskości i rakiem wątroby.

– Trzeba chyba powrócić do szerokiej kampanii społecznej. I uświadamiać przyszłym rodzicom, że szczepienia ochronne to nadal najskuteczniejsza metoda obrony przed groźnymi chorobami – uważa dr Sawicka.

... albo zapominają

Ale dr Paweł Grzesiowski z Państwowego Instytutu Leków uspokaja, że w porównaniu z krajami Europy ze szczepieniem niemowląt w Polsce i tak jest nieźle.

– 100 proc. nie osiągnie się nigdy – zapewnia Grzesiowski. Jego zdaniem, moda na rezygnowanie ze szczepionek była chwilowa. I już chyba mija. – Z naszych najnowszych danych wynika, że na 5 tys. osób tylko 5 – 10 nie życzy sobie, by dziecko zaszczepić – wyjaśnia Grzesiowski. Lekarze z rejonowych przychodni twierdzą, że nieco zmniejszona liczba zaszczepionych dzieci wynika też ze zmiany przepisów.

– Jeszcze kilkanaście lat temu rodzice dostawali specjalne upomnienia, jeśli dziecko nie było zaszczepione – przyznaje Grzesiowski. – Można było ich nawet ukarać mandatem. Teraz zostaje nam tylko przypominanie, rozmowa, przekonywanie.

Szczepienia obowiązkowe prowadzone są według kalendarza szczepień ochronnych ustalonego przez Ministerstwo Zdrowia. Są bezpłatne. – Niestety, nie jest ich dużo – przyznaje prof. Ewa Bernatowska, kierownik oddziału immunologii CZD. – Na przykład obowiązkowo nie szczepi się przeciwko ospie wietrznej, na którą choruje rocznie ok. 100 tys. dzieci.

Wśród szczepionek obowiązkowych przeważają te przeciw jednej chorobie. Ale są dostępne także płatne szczepionki skojarzone. Jeden zastrzyk uodparnia przeciwko kilku chorobom zakaźnym.

– Rodzice coraz częściej wybierają jedno ukłucie, mimo że za taką szczepionkę muszą zapłacić – mówi Grzesiowski. – Z naszych danych wynika, że już połowa korzysta z tej formy uodporniania dzieci.

Opinia

prof. Ewa Helwich, krajowy konsultant ds. neonatologii z Instytutu Matki i Dziecka

Odmawianie zgody przez rodziców na szczepienie dzieci to stosunkowo nowe zjawisko. Jeszcze kilka lat temu wszystkie maluchy były szczepione bez wyjątku. Teraz coraz częściej rodzice wnoszą sprzeciw. To m.in. efekt kampanii ruchów przeciwszczepionkowych zachęcających do rezygnacji z zastrzyków ze względu na skutki uboczne, np. powstawanie autyzmu. Tymczasem naukowcy obalili już ten mit. Szczepionki mogą wprawdzie powodować minimalne powikłania, np. gorączkę czy bolesność w miejscu ukłucia, ale nie są one specjalnie groźne. Natomiast zaniechanie szczepień w przypadku najmniejszych dzieci może mieć bardzo niebezpieczne konsekwencje zdrowotne. Ich organizm nie ma wyrobionej odporności, choroba rozwija się błyskawicznie.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane