Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Gronkiewicz-Waltz ma zwycięstwo na talerzu

Paweł Majewski 06-10-2014, ostatnia aktualizacja 07-10-2014 09:34

Niemal we wszystkich dużych miastach faworytami w wyścigu o prezydenturę są urzędujący prezydenci. A w stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz może wygrać w pierwszej turze.

Hanna Gronkiewicz-Waltz
autor: Jerzy Dudek
źródło: Fotorzepa
Hanna Gronkiewicz-Waltz

Oni prowadzą w sondażach. Żeby nawiązać z nimi walkę, potrzebni są kandydaci, którzy potrafią połączyć różne środowiska.

Wszyscy urzędujący prezydenci sześciu największych miast są faworytami zaplanowanych na 16 listopada wyborów samorządowych. To konkluzja telefonicznego badania IBRiS dla „Rz" przeprowadzonego 30 września – 1 października w Warszawie, Krakowie, Łodzi, Wrocławiu, Poznaniu i Gdańsku.

Zdaniem dr Anny Materskiej-Sosnowskiej z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego na korzyść obecnych prezydentów przemawia duża rozpoznawalność, która przekłada się na popularność.

– Do tego to oni mają w ręku więcej instrumentów w kampanii. Nieprzypadkowo teraz kończone są wszystkie inwestycje i organizowane imprezy plenerowe – zauważa.

Według dr. Jacka Kloczkowskiego z krakowskiego Ośrodka Myśli Politycznej z tego powodu do startu nie palą się najbardziej rozpoznawalne twarze głównych ugrupowań. – Trudno jest odbić miasto, stawiając na kandydata z drugiego szeregu – ocenia.

Wystarczy jedna tura

W Gdańsku na Pawła Adamowicza chce głosować 46 proc. badanych. Andrzej Jaworski z PiS ma 21 proc. poparcia. Jeśli jednak rozdzielić proporcjonalnie głosy niezdecydowanych, to wszystko może się rozstrzygnąć w pierwszym terminie. Wtedy Adamowicz ma 54 proc. poparcia. W sondażu „Rz" przyjęliśmy jednak za podstawę wyniki uwzględniające procent niezdecydowanych, gdyż w innym przypadku na tym etapie kampanii urzędujący prezydent byłby faworyzowany.

Żadnych wątpliwości nie ma we Wrocławiu i w Warszawie. W tych miastach w obu wariantach (uwzględniających głosy tylko zdecydowanych lub także niezdecydowanych) urzędujący prezydent ma ponad połowę głosów. Rafał Dutkiewicz ma szansę zapewnić sobie czwartą kadencję z 59-proc. poparciem, a Hanna Gronkiewicz-Waltz może liczyć na 51 proc. głosów warszawiaków. Oboje mają rywali związanych jedynie ze środowiskiem PiS. Mirosława Stachowiak-Różecka jest wrocławską radną, a Jacek Sasin posłem z Mazowsza.

Szansa PiS w Łodzi

Spośród sześciu badanych miast w czterech (Warszawie, Łodzi, Wrocławiu i Gdańsku) faworytami są politycy Platformy Obywatelskiej lub przez tę partię popierani. W dwóch (Krakowie i Poznaniu) prowadzą prezydenci niezależni, którzy zerwali ze swoimi partiami (Jacek Majchrowski był kojarzony wcześniej z Sojuszem Lewicy Demokratycznej i ma poparcie tej partii, a Ryszard Grobelny rozstał się z PO, gdy cztery lata temu nie dała mu rekomendacji).

W każdym z tych miast głównym rywalem dla urzędującego prezydenta są politycy Prawa i Sprawiedliwości lub przez tę partię wspierani. Jednak jak zauważa dr Kloczkowski, tylko w Krakowie i Łodzi ta partia odrobiła lekcję z poprzednich wyborów samorządowych.  – To tam kandydaci PiS mają największe szanse na wejście do drugiej tury i równorzędną walkę w niej – ocenia.

Dlaczego? W obu miastach startują osoby wychodzące poza elektorat partii Jarosława Kaczyńskiego. W Krakowie jest to Marek Lasota, szef miejscowego Instytutu Pamięci Narodowej i radny małopolskiego sejmiku wybrany z list PO.

W Łodzi zaś PiS wskazało Joannę Kopcińską, która w trakcie mijającej właśnie kadencji opuściła klub PO w radzie miasta i z kilkoma innymi renegatami utworzyła własne koło.

W tych miastach faworyci mają najmniejszą przewagę. W Krakowie to 13, a w Łodzi 15 punktów procentowych. Na Majchrowskiego chce głosować 40 proc., a na Lasotę 27 proc. Krakowian. W Łodzi Zdanowska ma 39, a Kopcińska 24 proc. poparcia.

Jeśli sprawa rozstrzygnie się w drugiej turze, to w Krakowie najwięcej będą znaczyć głosy wyborców PO. Reprezentująca tę partię Marta Patena ma 11 proc. poparcia.

– Lasota ma szanse, jeśli przekona elektorat PO, że jest ich człowiekiem w przeciwnym obozie. Na tym etapie kampanii tego nie widać – mówi dr Kloczkowski.

PiS łatwiej może pójść w Łodzi. Kolejny wynik (6 proc.) ma tam Tomasz Trela z SLD (na listach PiS do rady miasta znaleźli się byli radni Sojuszu). 4 proc. chciałoby głosować zaś na Johna Godsona, który przeszedł podobną drogę jak Kopcińska – w czasie kadencji parlamentarnej poseł rozstał się z PO.

Wyborcy Platformy mogą też przesądzić o wynikach drugiej tury w Poznaniu. W tej chwili byliby w niej Ryszard Grobelny (38 proc.) i poseł PiS Tadeusz Dziuba (17 proc.). Jeden punkt procentowy do kandydata PiS traci Jacek Jaśkowiak z PO. To zaskoczenie, bo zarówno osiem, jak i cztery lata temu prezydent Poznania wygrywał drugie tury z kandydatem PO, w dużej mierze dzięki poparciu wyborców prawicy.

rp.pl

Najczęściej czytane