Czy policja mogła zapobiec wybuchowi w Alejach
Policja już na kilka tygodni przed wtorkową eksplozją w centrum miasta wiedziała, że Sebastian G. może posiadać materiały wybuchowe. Zbagatelizowano jednak tę informację.
Już we wrześniu 26-letnia kobieta powiadomiła funkcjonariuszy z komendy w Śródmieściu, że Sebastian G. – jej były narzeczony – groził jej. Co zrobili mundurowi? Przekazali akta kolegom z Ochoty, ponieważ G. mieszkał w Ursusie i stamtąd dzwonił do byłej narzeczonej.
W październiku policjanci postanowili uściślić informację i poprosili kobietę o złożenie dodatkowych wyjaśnień. Powiedziała, że obawia się G., bo ten jest nieobliczalny i nie chce przyjąć do wiadomości, że ona od niego odchodzi. Groził jej śmiercią. Miał powiedzieć, że skoro „ona nie chce z nim być, to nie będzie z nikim“.
– Powiedziała, że jej były partner jest uzależniony od alkoholu i narkotyków. Ujawniła, że w ostatnich tygodniach zakochany mężczyzna usiłował się powiesić, ale go odratowano – mówi nasz informator.
I rzecz najważniejsza. W czasie rozmów z policjantami kobieta powiedziała, że Sebastian G. może mieć broń i ma dostęp do materiałów wybuchowych.
Dlaczego mundurowi nie sprawdzili od razu tych informacji? Tego wczoraj w stołecznej policji nikt nie potrafił wyjaśnić. Jej rzecznik Maciej Karczyński potwierdził jedynie, że zgłoszenie o groźbach kierowanych przez mężczyznę policja miała jeszcze przed eksplozją.
– Zajmowaliśmy się tą sprawą, ale mężczyzny nie było w stolicy i nie mogliśmy do niego dotrzeć – tłumaczy Karczyński.
Pytamy, co konkretnie zrobili policjanci, żeby dotrzeć do mężczyzny i zapobiec wtorkowej eksplozji? – W piątek będę miał dostęp do akt tej sprawy, wtedy będę mógł powiedzieć więcej – mówił wczoraj rzecznik.
Z naszych ustaleń wynika, że G. dostał wezwanie na policję na ten tydzień. Nie zdążył się już stawić na komendzie, bo we wtorek odwiedził byłą narzeczoną w mieszkaniu bloku w Al. Jerozolimskich. Tam partnerzy pokłócili się, wezwano policję. Gdy na miejsce przyjechali funkcjonariusze, doszło do wybuchu. Rannych zostało dwóch policjantów i zamachowiec.
W środę mężczyzna usłyszał cztery zarzuty karne, m.in. usiłowania zabójstwa, gróźb karalnych i posiadania materiałów wybuchowych. Prokuratura zapowiada, że sprawdzi, czy policjanci odpowiednio zachowali się w sprawie G.
– Zbadamy, od jak dawna miał on materiały wybuchowe i od kiedy wiedziała o tym policja – zapowiada Andrzej Janecki, szef prokuratury okręgowej.
Dodaj swoją opinię
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.